Ciężko
było wcelować kluczem w dziurkę po ciemku i z dziewczyną, która
niechętnie robiła przerwy od całowania. Jednak Remus w miarę
szybko sobie z tym poradził i już po chwili całowali się w
przedpokoju.
-
Tylko cicho – szepnął Remus pomiędzy kolejnymi pocałunkami. -
Wszyscy śpią.
-
Jasne – odpowiedziała Nat. - Gdzie twój pokój?
Zaprowadził
Natalie do swojej sypialni. Od razu po zamknięciu drzwi Natalie
przywarła do niego, ponownie łącząc ich w pocałunku. Szybko
sięgnęła do jego koszuli i zaczęła rozpinać guziki. Robiła to
wyjątkowo profesjonalnie i już po chwili koszula Remusa wylądowała
na ziemi.
-
Nat, zwolnij.
-
Dlaczego? Pragnę cię.
Ton
głosu Natalie zachęcił Remusa do dalszych działań. Wsunął
dłonie pod bluzkę Natalie i zaczął błądzić po jej ciele.
-
Przestań się bawić – warknęła Nat, zrzucając bluzkę. Za nią
poleciała spódniczka.
Stała
przed Remusem w czarnej, koronkowej bieliźnie posyłając mu
wyzywające spojrzenie. Odpowiedział na nie ponownie całując
dziewczynę.
Od
początku Remus czuł, że nie ma tyle doświadczenia co Nat (prawdę
mówiąc KAŻDY miał więcej doświadczenia od niego), ale szybko
się uczył. Na całe szczęście, bo Natalie nie dawała mu chwili
wytchnienia. W błyskawicznym tempie pozbyła się ubrań, które
oboje mieli na sobie. Po kolejny długim i namiętnym pocałunku Nat
pchnęła go na łóżko. Przesunęła dłońmi po jego torsie, cały
czas patrząc mu w oczy. Remus nie wiedział, co bardziej go
podniecało – dotyk czy spojrzenie.
Miał
obawy. Jeszcze nigdy nie był tak blisko z jakąkolwiek dziewczyną.
Nigdy nawet nie pozwolił się rozebrać. Nie chodziło o wstyd, ale
bał się, że zaczną się pytania o jego blizny. Na szczęście
Natalie zupełnie nie zwróciła na nie najmniejszej uwagi.
Natalie
zręcznie usiadła na biodrach Remus. Gdy zobaczyła jego reakcję na
spotkanie Marly, zrozumiała, że Remus nie ma zbyt wielkiego
doświadczenia z kobietami. Gdy zaczęła go całować, stało się
jasne, że chłopak nie ma żadnego doświadczenia. Na swój sposób
Natalie była z tego nawet zadowolona. Wiadomo, że lepiej mieć
kochanka, który zna się na rzeczy, ale takiego żółtodzioba
zawsze można nauczyć. No i nie ma obawy, że kiedyś o niej
zapomni. W końcu nigdy nie zapomina się swojego pierwszego razu.
~
* ~
Mike
tuż po obudzeniu stwierdził, że czeka go wspaniały dzień. Czuł
się wyśmienicie, co było dosyć dziwne po wieczorze spędzonym w
barze, choć nie było to niemożliwe. Gdy wyjrzał za okno,
stwierdził, że jesienne słońce przebija się przez chmury,
odganiając jesienną depresję. Dodatkową poprawę nastroju
zapewnił mu długi i gorący prysznic.
Dobry
humor Mike'a prysnął jak bańka mydlana, gdy wszedł do kuchni. Ku
swojemu wielkiemu zdziwieniu zastał tam osobę, której wcale się
tam nie spodziewał – swoją koleżankę z pracy, Natalie Denvers.
-
Co ty tu, u licha, robisz? - zapytał, gdy już otrząsnął się z
początkowego szoku.
Natalie
zmierzyła go chłodny spojrzeniem.
-
Twój kuzyn mnie zaprosił – odpowiedziała.
-
Czego od niego chcesz? - warknął, podchodząc do dziewczyny.
-
A czego mogę chcieć? Może zrozumienia? - spytała, kpiącym tonem.
-
Odczep się od niego. Wszyscy wiemy, czego chcesz. Knuta przy duszy
nie ma.
-
No i? A czy ja mam zamiar wychodzić za niego? Po prostu chcę się
zabawić. Swoją drogą Remus jest naprawdę niezły. Aż nie mogę
uwierzyć, że nie miał do tej pory doświadczenia z kobietami.
Mike
ze wszystkich sił starał się opanować złość. Słowa Natalie
uświadomiły mu, do czego to wszystko zmierza i wcale nie był z
tego zadowolony. Podejście Natalie wcale go nie dziwiło. Nie mógłby
spodziewać się po niej niczego więcej. To nie była dziewczyna,
która czeka w wieży na księcia na białym koniu. Owszem czekała
na księcia, ale nie przeszkadzało jej to w łamaniu serc wszystkim
innym adoratorom. Mike był pewny, że tak właśnie skończy się je
romans z Remusem.
-
Nat, zostaw go – powiedział Mike. - Nic ci z tego nie przyjdzie.
Za miesiąc, góra dwa, znudzisz się nim i odejdziesz bez słowa. A
on skończy ze złamanym sercem. Odpuść mu, bo dojść w życiu
przeżył.
-
Masz na myśli blizny? - podchwyciła Natalie. - No chyba nie
myślisz, że ich nie zauważyłam? Od czego są? Ktoś go bił?
Chyba raczej katował, ale…
-
DOŚĆ! - krzyknął Mike. - Po pierwsze zostaw go w spokoju. Po
drugiej nie drąż tego tematu. Jeżeli on ci nie powiedział, ode
mnie nic nie wyciągniesz. A po trzecie WYNOŚ się z mojego domu! -
dodał podniesionym głosem, znacząco wskazując ręką drzwi.
Na
szczęście Natalie nie była taka głupia, na jaką wyglądała,
więc bez problemu zrozumiała, co Mike miał na myśli.
-
Zostawię go w spokoju – zapewniła Mike'a szeptem. - Ale nie
teraz.
Mike
zacisnął zęby, powstrzymując się, żeby nie uderzyć bezczelnej
dziewczyny. Było to trudne, chociaż nigdy nie uderzył żadnej
kobiety. Ale teraz Mike był gotów na wszystko, byle nie wszczynać
awantury. Rozluźnił się dopiero, gdy trzasnęły drzwi wejściowe,
oświadczając, że Natalie opuściła jego dom.
-
Kto to był? - spytała Lily, wchodząc do kuchni.
-
Żmija. Cholerna, bezczelna żmija – odpowiedział Mike. - Moja
koleżanka z pracy, Natalie
Denvers. Pracuje w Wejściu Smoka jako kelnerka. I chyba wabik na
klientów.
-
Co ona tu robi?
-
Uprzykrza mi życie. Przylazła
za Remusem. Nie wiem, co zrobiła, że się zgodził, żeby tu
przyszła, ale musiała nieźle go oczarować. Znasz Remusa. Nie leci
na pierwszą lepszą. Tylko teraz źle wybrał. Lily,
proszę, porozmawiaj z nim. To
się musi skończyć, bo będzie tragedia. Ona złamie mu serce,
robiła to już nie raz.
Lily
kiwnęła głową, rozumiejąc powagę sytuacji. Ona też wiedziała,
jaki jest Remus. Zawsze czuje całkowicie – kocha całym sercem,
jest wierny do granic wytrzymałości, nie umie nienawidzić. Lilka
pamiętała historię z Norą. Remus przez dwa lata nie potrafił
myśleć o nikim innym. Nie
chciała powtórzenia tej historii.
-
Spróbuję z nim porozmawiać,
ale niczego nie mogę obiecać. Przecież wiesz, jaki on jest.
-
Wiem – westchnął Mike. - Ale ciebie posłucha. Każdego innego
może zignorować, ale ciebie nie da rady.
Lily
skinęła głową, całkowicie zgadzając się z Mike'm. Chciała
dobra Remusa, ale jednocześnie czuła obawę, czy ta sprawa nie
wpłynie negatywnie na ich relacje. Nie chciała tego. Wystarczyło
jej, że siostra nie chciała jej znać. Nie zniosłaby straty kogoś,
kogo traktowała jak brata.
„Nie
pozwolę jej” pomyślała. „Nie pozwolę jej zniszczyć Remusa.”
~
* ~
Remusa
obudziło poranne słońce. Wyciągnął się na łóżku z cichy
jękiem. Ze zdumieniem zorientował się, że jest w łóżku sam.
Gdy otworzył oczy, dowiedział się, że jest sam nie tylko w łóżku,
ale także w pokoju.
-
Poszła do łazienki – mruknął do siebie Remus. - Albo poszła na
dół… Krew się poleje, jeżeli spotkała Mike'a.
Mimo
tego nie wstał z łóżka. Już dawno nie czuł się tak dobrze. W
nocy Natalie zaprowadziła go na szczyty rozkoszy, a potem usnął w
jej ramionach. To gdzie dziewczyna jest teraz, nie miało dla niego
większego znaczenia. Chociaż nie odmówiłby, gdyby teraz znalazła
się obok niego i pocałowała go.
Nie
chciał wstawać z łóżka, ale był umówiony na czternastą z
Dumbledore'm i przyjaciółmi. Mieli się spotkać w Dolinie Godryka
w domu profesora. Stamtąd Dumbledore miał zabrać Huncwotów do
Kwatery Głównej Zakonu Feniksa gdzie mieli oficjalnie przystąpić
do organizacji.
Kilkanaście
minut po pierwszej Remus teleportował się do Doliny Godryka. Nie
był tam pierwszy raz, bo w czasach szkolnych wielokrotnie odwiedzał
Jamesa, którego rodzice mieszkali w mieście Godryka Gryffindora.
Ale tym razem nie skierował swoich kroków do domu Potterów, ale na
drugą stronę Doliny Godryka.
-
Remusie, nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie – powiedział
Dumbledore na powitanie.
-
Ja… Mogę przyjść później – zapewnił Remus, odsuwając się
od drzwi, ale Dumbledore szybko go zatrzymał.
-
Nie ma potrzeby. Wejdź, proszę. Zaraz zrobię herbaty. Jaką
pijesz?
-
Poproszę zieloną – odpowiedział Remus.
Dumbledore
poprowadził go do niewielkiego saloniku. W pierwszej chwili Remus
miał wrażenie, że cofnął się o kilkadziesiąt lat wstecz. Może
nawet do końca XIX wieku.
Remus
usiadł na kanapie, jak najostrożniej, żeby niczego nie zepsuć.
Wszystko wydawało się takie stare i delikatne, że miał poważne
obawy, czy powinien tego używać.
-
Nadal masz wątpliwości? - zapytał Dumbledore, stawiając na
stoliku lewitujące do tej pory filiżanki z herbatą.
-
Niewielkie – przyznał Remus. - Nie chcę robić problemów. Innym
i sobie.
-
Remusie, nie możesz myśleć, że twoja choroba stanowi dla innych
problem. Wiem, że zamykasz się na czas pełni i nikt, NIKT nie ma
prawa czynić ci jakichkolwiek uwag. W Zakonie mamy zasadę, że
nikogo nie dyskryminujemy.
Słowa
Dumbledore'a może i nie przekonały Remusa, ale skutecznie
zniechęciły go do dalszej dyskusji. Do czasu przybycia reszty
Huncwotów Dumbledore wypytywał Remusa o studia i pracę. Dumbledore
umiał słuchać jak nikt inny, więc Remus nie miał oporów w
zwierzaniu się dyrektorowi Hogwartu.
Po
przybyciu Syriusza, Jamesa i Petera Dumbledore poprowadził Huncwotów
do ogrodu.
-
Złapcie mnie za rękę – polecił Dumbledore, wyciągając lewą
ręką. - Musicie jeszcze wiedzieć, że Kwatera Główna jest
chroniona najlepszymi zaklęciami zwodzącymi. Byle kto tam się nie
dostanie. Po wpisaniu was do Księgi Członków, która na co dzień
jest przechowywana w moim gabinecie w Hogwarcie, dostaniecie pełny
adres Kwatery Głównej. Macie jeszcze jakieś pytania?
Huncwoci
pokręcili przecząco głową.
Dumbledore
sięgnął po prawą ręką do kieszeni i wyjął z niej różdżkę.
Rozległ się cichy trzask i wszyscy zniknęli.
--------------------
Witam, witam. Mamy za sobą osiem rozdziałów. Jak ocieniacie tą historię? Chcecie czytać dalej?
Zapraszam do zajrzenia do zakładki "Bohaterowie". Powoli zaczynają się tam pojawiać opisy bohaterów drugoplanowych. Najnowszym jest Will. Chciałabym wiedzieć, co sądzicie o takim przedstawianiu bohaterów.
Pozdrawiam
--------------------
Witam, witam. Mamy za sobą osiem rozdziałów. Jak ocieniacie tą historię? Chcecie czytać dalej?
Zapraszam do zajrzenia do zakładki "Bohaterowie". Powoli zaczynają się tam pojawiać opisy bohaterów drugoplanowych. Najnowszym jest Will. Chciałabym wiedzieć, co sądzicie o takim przedstawianiu bohaterów.
Pozdrawiam
Wredną zołza z tej Nat. Mam nadzieje, że dostanie za swoje. Bo dostanie, prawda? Rozdział ciekawy, bardzo ciekawy. Oczywiście muszę powtórzyć moje cotygodniowe słowa - ja chcę więcej!
OdpowiedzUsuńCzy dostanie? Nie wiem czy tak, jakbyś tego chciała. Ale po sporej awanturze zniknie na długi czas.
UsuńPisz dalej, bo robisz to genialnie. Nie mogę się doczekać więcej
OdpowiedzUsuńOd początku nie lubiłam tej Nat! xd
OdpowiedzUsuńOgólnie nie lubię żadnej dziewczyny, która jest w opowiadaniach z Remusem (wyjątek to oczywiście Tonks). Nawet kiedy umrze poświęcając życie dla innych, ja myślę: "Tak! Nareszcie!". Jestem okropna, wiem xd
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń