a

a

Tekst

Oficjalnie wróciłam! Tylko nie na tego bloga (przynajmniej jeszcze nie, niczego nie wykluczam). Zapraszam TUTAJ na bardziej alternatywną historię,

Szablon mojego autorstwa.

Aktualizowane 17.04.2020


piątek, 23 października 2015

Rozdział 8 – Żmija

    Ciężko było wcelować kluczem w dziurkę po ciemku i z dziewczyną, która niechętnie robiła przerwy od całowania. Jednak Remus w miarę szybko sobie z tym poradził i już po chwili całowali się w przedpokoju.
    - Tylko cicho – szepnął Remus pomiędzy kolejnymi pocałunkami. - Wszyscy śpią.
    - Jasne – odpowiedziała Nat. - Gdzie twój pokój?
    Zaprowadził Natalie do swojej sypialni. Od razu po zamknięciu drzwi Natalie przywarła do niego, ponownie łącząc ich w pocałunku. Szybko sięgnęła do jego koszuli i zaczęła rozpinać guziki. Robiła to wyjątkowo profesjonalnie i już po chwili koszula Remusa wylądowała na ziemi.
    - Nat, zwolnij.
    - Dlaczego? Pragnę cię.
    Ton głosu Natalie zachęcił Remusa do dalszych działań. Wsunął dłonie pod bluzkę Natalie i zaczął błądzić po jej ciele.
    - Przestań się bawić – warknęła Nat, zrzucając bluzkę. Za nią poleciała spódniczka.
    Stała przed Remusem w czarnej, koronkowej bieliźnie posyłając mu wyzywające spojrzenie. Odpowiedział na nie ponownie całując dziewczynę.
    Od początku Remus czuł, że nie ma tyle doświadczenia co Nat (prawdę mówiąc KAŻDY miał więcej doświadczenia od niego), ale szybko się uczył. Na całe szczęście, bo Natalie nie dawała mu chwili wytchnienia. W błyskawicznym tempie pozbyła się ubrań, które oboje mieli na sobie. Po kolejny długim i namiętnym pocałunku Nat pchnęła go na łóżko. Przesunęła dłońmi po jego torsie, cały czas patrząc mu w oczy. Remus nie wiedział, co bardziej go podniecało – dotyk czy spojrzenie.
   Miał obawy. Jeszcze nigdy nie był tak blisko z jakąkolwiek dziewczyną. Nigdy nawet nie pozwolił się rozebrać. Nie chodziło o wstyd, ale bał się, że zaczną się pytania o jego blizny. Na szczęście Natalie zupełnie nie zwróciła na nie najmniejszej uwagi.
   Natalie zręcznie usiadła na biodrach Remus. Gdy zobaczyła jego reakcję na spotkanie Marly, zrozumiała, że Remus nie ma zbyt wielkiego doświadczenia z kobietami. Gdy zaczęła go całować, stało się jasne, że chłopak nie ma żadnego doświadczenia. Na swój sposób Natalie była z tego nawet zadowolona. Wiadomo, że lepiej mieć kochanka, który zna się na rzeczy, ale takiego żółtodzioba zawsze można nauczyć. No i nie ma obawy, że kiedyś o niej zapomni. W końcu nigdy nie zapomina się swojego pierwszego razu.
~ * ~
    Mike tuż po obudzeniu stwierdził, że czeka go wspaniały dzień. Czuł się wyśmienicie, co było dosyć dziwne po wieczorze spędzonym w barze, choć nie było to niemożliwe. Gdy wyjrzał za okno, stwierdził, że jesienne słońce przebija się przez chmury, odganiając jesienną depresję. Dodatkową poprawę nastroju zapewnił mu długi i gorący prysznic.
    Dobry humor Mike'a prysnął jak bańka mydlana, gdy wszedł do kuchni. Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu zastał tam osobę, której wcale się tam nie spodziewał – swoją koleżankę z pracy, Natalie Denvers.
    - Co ty tu, u licha, robisz? - zapytał, gdy już otrząsnął się z początkowego szoku.
    Natalie zmierzyła go chłodny spojrzeniem.
    - Twój kuzyn mnie zaprosił – odpowiedziała.
    - Czego od niego chcesz? - warknął, podchodząc do dziewczyny.
    - A czego mogę chcieć? Może zrozumienia? - spytała, kpiącym tonem.
    - Odczep się od niego. Wszyscy wiemy, czego chcesz. Knuta przy duszy nie ma.
    - No i? A czy ja mam zamiar wychodzić za niego? Po prostu chcę się zabawić. Swoją drogą Remus jest naprawdę niezły. Aż nie mogę uwierzyć, że nie miał do tej pory doświadczenia z kobietami.
    Mike ze wszystkich sił starał się opanować złość. Słowa Natalie uświadomiły mu, do czego to wszystko zmierza i wcale nie był z tego zadowolony. Podejście Natalie wcale go nie dziwiło. Nie mógłby spodziewać się po niej niczego więcej. To nie była dziewczyna, która czeka w wieży na księcia na białym koniu. Owszem czekała na księcia, ale nie przeszkadzało jej to w łamaniu serc wszystkim innym adoratorom. Mike był pewny, że tak właśnie skończy się je romans z Remusem.
    - Nat, zostaw go – powiedział Mike. - Nic ci z tego nie przyjdzie. Za miesiąc, góra dwa, znudzisz się nim i odejdziesz bez słowa. A on skończy ze złamanym sercem. Odpuść mu, bo dojść w życiu przeżył.
    - Masz na myśli blizny? - podchwyciła Natalie. - No chyba nie myślisz, że ich nie zauważyłam? Od czego są? Ktoś go bił? Chyba raczej katował, ale…
    - DOŚĆ! - krzyknął Mike. - Po pierwsze zostaw go w spokoju. Po drugiej nie drąż tego tematu. Jeżeli on ci nie powiedział, ode mnie nic nie wyciągniesz. A po trzecie WYNOŚ się z mojego domu! - dodał podniesionym głosem, znacząco wskazując ręką drzwi.
    Na szczęście Natalie nie była taka głupia, na jaką wyglądała, więc bez problemu zrozumiała, co Mike miał na myśli.
    - Zostawię go w spokoju – zapewniła Mike'a szeptem. - Ale nie teraz.
    Mike zacisnął zęby, powstrzymując się, żeby nie uderzyć bezczelnej dziewczyny. Było to trudne, chociaż nigdy nie uderzył żadnej kobiety. Ale teraz Mike był gotów na wszystko, byle nie wszczynać awantury. Rozluźnił się dopiero, gdy trzasnęły drzwi wejściowe, oświadczając, że Natalie opuściła jego dom.
    - Kto to był? - spytała Lily, wchodząc do kuchni.
    - Żmija. Cholerna, bezczelna żmija – odpowiedział Mike. - Moja koleżanka z pracy, Natalie Denvers. Pracuje w Wejściu Smoka jako kelnerka. I chyba wabik na klientów.
    - Co ona tu robi?
    - Uprzykrza mi życie. Przylazła za Remusem. Nie wiem, co zrobiła, że się zgodził, żeby tu przyszła, ale musiała nieźle go oczarować. Znasz Remusa. Nie leci na pierwszą lepszą. Tylko teraz źle wybrał. Lily, proszę, porozmawiaj z nim. To się musi skończyć, bo będzie tragedia. Ona złamie mu serce, robiła to już nie raz.
    Lily kiwnęła głową, rozumiejąc powagę sytuacji. Ona też wiedziała, jaki jest Remus. Zawsze czuje całkowicie – kocha całym sercem, jest wierny do granic wytrzymałości, nie umie nienawidzić. Lilka pamiętała historię z Norą. Remus przez dwa lata nie potrafił myśleć o nikim innym. Nie chciała powtórzenia tej historii.
    - Spróbuję z nim porozmawiać, ale niczego nie mogę obiecać. Przecież wiesz, jaki on jest.
    - Wiem – westchnął Mike. - Ale ciebie posłucha. Każdego innego może zignorować, ale ciebie nie da rady.
    Lily skinęła głową, całkowicie zgadzając się z Mike'm. Chciała dobra Remusa, ale jednocześnie czuła obawę, czy ta sprawa nie wpłynie negatywnie na ich relacje. Nie chciała tego. Wystarczyło jej, że siostra nie chciała jej znać. Nie zniosłaby straty kogoś, kogo traktowała jak brata.
    „Nie pozwolę jej” pomyślała. „Nie pozwolę jej zniszczyć Remusa.”
~ * ~
    Remusa obudziło poranne słońce. Wyciągnął się na łóżku z cichy jękiem. Ze zdumieniem zorientował się, że jest w łóżku sam. Gdy otworzył oczy, dowiedział się, że jest sam nie tylko w łóżku, ale także w pokoju.
    - Poszła do łazienki – mruknął do siebie Remus. - Albo poszła na dół… Krew się poleje, jeżeli spotkała Mike'a.
    Mimo tego nie wstał z łóżka. Już dawno nie czuł się tak dobrze. W nocy Natalie zaprowadziła go na szczyty rozkoszy, a potem usnął w jej ramionach. To gdzie dziewczyna jest teraz, nie miało dla niego większego znaczenia. Chociaż nie odmówiłby, gdyby teraz znalazła się obok niego i pocałowała go.
    Nie chciał wstawać z łóżka, ale był umówiony na czternastą z Dumbledore'm i przyjaciółmi. Mieli się spotkać w Dolinie Godryka w domu profesora. Stamtąd Dumbledore miał zabrać Huncwotów do Kwatery Głównej Zakonu Feniksa gdzie mieli oficjalnie przystąpić do organizacji.
    Kilkanaście minut po pierwszej Remus teleportował się do Doliny Godryka. Nie był tam pierwszy raz, bo w czasach szkolnych wielokrotnie odwiedzał Jamesa, którego rodzice mieszkali w mieście Godryka Gryffindora. Ale tym razem nie skierował swoich kroków do domu Potterów, ale na drugą stronę Doliny Godryka.
    - Remusie, nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie – powiedział Dumbledore na powitanie.
    - Ja… Mogę przyjść później – zapewnił Remus, odsuwając się od drzwi, ale Dumbledore szybko go zatrzymał.
    - Nie ma potrzeby. Wejdź, proszę. Zaraz zrobię herbaty. Jaką pijesz?
    - Poproszę zieloną – odpowiedział Remus.
    Dumbledore poprowadził go do niewielkiego saloniku. W pierwszej chwili Remus miał wrażenie, że cofnął się o kilkadziesiąt lat wstecz. Może nawet do końca XIX wieku.
    Remus usiadł na kanapie, jak najostrożniej, żeby niczego nie zepsuć. Wszystko wydawało się takie stare i delikatne, że miał poważne obawy, czy powinien tego używać.
   - Nadal masz wątpliwości? - zapytał Dumbledore, stawiając na stoliku lewitujące do tej pory filiżanki z herbatą.
    - Niewielkie – przyznał Remus. - Nie chcę robić problemów. Innym i sobie.
   - Remusie, nie możesz myśleć, że twoja choroba stanowi dla innych problem. Wiem, że zamykasz się na czas pełni i nikt, NIKT nie ma prawa czynić ci jakichkolwiek uwag. W Zakonie mamy zasadę, że nikogo nie dyskryminujemy.
    Słowa Dumbledore'a może i nie przekonały Remusa, ale skutecznie zniechęciły go do dalszej dyskusji. Do czasu przybycia reszty Huncwotów Dumbledore wypytywał Remusa o studia i pracę. Dumbledore umiał słuchać jak nikt inny, więc Remus nie miał oporów w zwierzaniu się dyrektorowi Hogwartu.
    Po przybyciu Syriusza, Jamesa i Petera Dumbledore poprowadził Huncwotów do ogrodu.
    - Złapcie mnie za rękę – polecił Dumbledore, wyciągając lewą ręką. - Musicie jeszcze wiedzieć, że Kwatera Główna jest chroniona najlepszymi zaklęciami zwodzącymi. Byle kto tam się nie dostanie. Po wpisaniu was do Księgi Członków, która na co dzień jest przechowywana w moim gabinecie w Hogwarcie, dostaniecie pełny adres Kwatery Głównej. Macie jeszcze jakieś pytania?
    Huncwoci pokręcili przecząco głową.
    Dumbledore sięgnął po prawą ręką do kieszeni i wyjął z niej różdżkę. Rozległ się cichy trzask i wszyscy zniknęli. 
--------------------
Witam, witam. Mamy za sobą osiem rozdziałów. Jak ocieniacie tą historię? Chcecie czytać dalej?
Zapraszam do zajrzenia do zakładki "Bohaterowie". Powoli zaczynają się tam pojawiać opisy bohaterów drugoplanowych. Najnowszym jest Will. Chciałabym wiedzieć, co sądzicie o takim przedstawianiu bohaterów.
Pozdrawiam

5 komentarzy:

  1. Wredną zołza z tej Nat. Mam nadzieje, że dostanie za swoje. Bo dostanie, prawda? Rozdział ciekawy, bardzo ciekawy. Oczywiście muszę powtórzyć moje cotygodniowe słowa - ja chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy dostanie? Nie wiem czy tak, jakbyś tego chciała. Ale po sporej awanturze zniknie na długi czas.

      Usuń
  2. Pisz dalej, bo robisz to genialnie. Nie mogę się doczekać więcej

    OdpowiedzUsuń
  3. Od początku nie lubiłam tej Nat! xd
    Ogólnie nie lubię żadnej dziewczyny, która jest w opowiadaniach z Remusem (wyjątek to oczywiście Tonks). Nawet kiedy umrze poświęcając życie dla innych, ja myślę: "Tak! Nareszcie!". Jestem okropna, wiem xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy