Wbrew
wcześniejszy planom Remus nie wrócił do Oxfordu rankiem, ale
dopiero wieczorem. Mama długo nie chciała go wypuścić, a Remus
też nie odczuwał potrzeby opuszczenia rodzinnego domu. Tam wszystko
było proste: rozmowa, nauka, choroba… Nie miał ochoty wracać do
trudnego, dorosłego życia.
-
Już wróciłaś? - krzyknął Mike, gdy Remus zamknął drzwi od
domu.
Remus
rozejrzał się ze zdziwieniem.
-
Do kogo mówisz? - zapytał kuzyna.
W
kuchni rozległy się kroki i po chwili do przedpokoju wpadł Mike.
-
Kurczę. Przepraszam. Myślałem, że Lily wróciła.
To
tylko spotęgowało zdziwienie Remusa.
-
A gdzie wyszła? - spytał.
Mike
rozejrzał się, jakby spodziewał się, że ktoś może ich nakryć.
Następnie nachylił się.
-
Na randkę z Jamesem – szepnął konspiracyjnym tonem.
Remus
uśmiechnął się. Mike zachowywał się jak stara plotkara. Zresztą
nie pierwszy raz. Remus był niezmiernie wdzięczy Jamesowi za
wyciągnięcie Lily. Dzięki temu Mike miał czym się zająć i nie
robił Remusowi przesłuchania, którego ten się spodziewał. W
końcu Mike nie mógł nie wiedzieć o jego nocy z Natalie.
-
Uciekam do siebie – powiedział Remus. - Mam kupę nauki.
-
Ja też – przyznał Mike. - Tak w ogóle to gdzie byłeś?
-
U rodziców.
Kiedy
Mike powiedział następne zdanie, Remus był już połowie schodów.
-
Następnym razem, gdy przyprowadzisz dziewczynę, chociaż zostaw mi
kartkę! Żebym nie był zdziwiony rano!
Remus
parsknął śmiechem.
-
Nie ma problemu! - odkrzyknął i pobiegł do swojego pokoju.
Od
razu włączył w odtwarzaczu płytę Stones'ów i rozłożył się
na łóżku z notatkami i słownikami. Po kilku minutach stwierdził,
że to bez sensu. Nie potrafił się skupić. Przynajmniej jeżeli
chodzi o hiszpański.
Zdawał
sobie sprawę z tego, że przystąpienie do Zakonu Feniksa zmieni
jego życie, ale nie spodziewał się, że tak bardzo. Spodziewał
się wszystkiego, ale nie zobaczenia w Kwaterze Głównej ojca.
Pamiętał, że w czasie wakacji i świąt, kiedy Remus wracał do
domu, John często wychodził wieczorami. Remus nigdy się tym nie
przejmował – w ich domu nigdy się nie przelewało, więc
podejrzewał, że ojciec dorabia wieczorami. Ale faktycznie to
zaczęło się dopiero po tym, jak zamieszkał u nich Mike.
No
i jeszcze Natalie. Milczała kolejny dzień. Remus nie czuł się
zobowiązany do wysłania jakiejkolwiek wiadomości do Nat. W końcu
to ona wyszła bez słowa. Między innymi w tego powodu Remus tak
bardzo bał się jutrzejszej zmiany – spotkanie z Natalie mogłoby
być niemiłe dla obojga zainteresowanych.
W
końcu Remus rzucił notatki na podłogę.
-
Nat, co ci szkodzi? - mruknął. - Jedna sowa. Tylko jedna i byłoby
o tyle nerwów mnie.
Obrazy
Natalie zaczęły zalewać Remusa. Natalie przyjmująca zamówienia
od klientów. Natalie stojąca przy barze. Natalie uśmiechająca się
do klientów. Natalie zabawiająca go w pracy. Natalie pomagająca mu
uwolnić się od natrętnej dziewczyny. Natalie wprowadzająca go w
tajniki miłości cielesnej… Dlaczego to wszystko było takie
trudne? Dlaczego nie mógł się od niej uwolnić? Dlaczego ona tego
nie rozumiała?
Rozmyślania
Remusa przerwały krzyki i piski rozlegające się na parterze.
Natychmiast zerwał się z łóżka i z różdżką w ręku zbiegł
na dół. Spodziewał się niemal wszystkiego, od włamywaczy po
śmierciożerców, ale nie krzyczącej ze szczęścia Lily.
-
Co się stało? - zapytał, podchodząc do przyjaciółki.
Lily
z krzykiem rzuciła się mu na szyję, mocno objęła i zaczęła
całować w policzek. Remusowi nie pozostało nic innego, jak objąć
dziewczynę.
-
Mnie też wycałowała – powiedział bezgłośnie Mike, wskazując
swój policzek.
-
Liluś, co się stało? - spytał Remus. - I gdzie jest James?
-
Dostał pilne wezwanie z uczelni. Musiał wracać. Ale było cudownie
i dziękuję ci.
-
Mnie? - zdziwił się Remus.
-
Tak. A kto powiedział Jamesowi o „Upiorze”?
Mike
spojrzał za zdziwieniem na Lily. Nie miał zielonego pojęcia, o co
jej chodzi. A to rzadko zdarzało się Krukonom.
-
Miał nie mówić, że wie ode mnie – powiedział Remus. - To miała
być niespodzianka.
-
I była. Było cudownie. Dzięki tobie przeżyłam najcudowniejszy
wieczór w życiu. Między innymi. I zobacz!
Odsunęła
się od niego i podsunęła mu pod nos lewą dłoń. Dopiero po
chwili Remus dostrzegł błyszczący pierścionek. Nie był zdziwiony
– James już miesiąc temu mówi, że chce się oświadczyć Lily.
Podobno nawet zawlókł Syriusza do jubilera, żeby ten pomógł mu w
wyborze odpowiedniego pierścionka.
-
Zastanawiałem się, kiedy to zrobi – mruknął Remus, nie bardzo
świadomy tego, co mówi.
-
Wiedziałeś?! - krzyknęła Lily. - Wiedziałeś i nic mi nie
mówiłeś?!
-
Nie mogłem. James nigdy by mi tego nie darował. Ty też.
Przynajmniej po czasie.
Lily
ponownie go objęła.
-
Dziękuję.
-
Jakie to słodkie – mruknął Mike. - Ale już mnie tu nie ma.
Minął
ich i poszedł na górę. Niedługo później Remus i Lily usłyszeli
trzask zamykanych drzwi.
-
Wszystkiego najlepszego – powiedział Remus. - I dużo szczęścia
na nowej drodze życia.
Lily
uśmiechnęła się promiennie i ponownie pocałowała go w policzek.
-
Teraz twoja kolej – zauważyła.
Remus
pokręcił głową.
-
Nigdy nie będzie moja kolej. Przecież wiesz.
-
A ty wiesz, że nie zgadzam się z tym. I nie zmienisz mojego zdania.
Pamiętasz wróżbiarstwo? Stokes mówiła, że mam bardzo dobrze
rozwinięte wewnętrzne oko. I tymże właśnie rozwiniętym okiem
widzę, że jeszcze będziesz się bawił na własnym weselu. Zaufaj
mi.
Remus
nie zaprotestował. Chciał mieć taką wiarę jak Lily. Ale on
wiedział, że przepowiednie Lilki nigdy się nie spełnią – żadna
kobieta nie zasłużyła na związek z kimś takim jak on. A nawet
jeżeli, jakimś cudem, znajdzie kobietę, która zechciałaby się z
nim związać, Ministerstwo Magii do tego nie dopuści.
-
Będziesz moim świadkiem? - spytała Lily, zmieniając całkowicie
temat.
-
Ja? A to nie powinna być kobieta?
-
Oczywiście, że nie. Tak jest tradycyjnie. Ale, Remus, jesteś
najbliższą mi osobą. Bliższą nawet niż rodzona siostra. Nie
wyobrażam sobie, żeby miało cię przy mnie nie być w tak ważnym
dniu. James…
-
Pewnie poprosi Syriusza – zauważył Remus.
-
No więc…?
Remus
uśmiechnął się szerzej.
-
Będę zaszczycony – powiedział.
Lily
ponownie objęła Remusa i pocałowała go w policzek. Remus objął
ją. Przyjaciółka. To było zbyt skromne określenie na to, kim
była dla niego Lily. Wiedział, że dla niej ich relacja też nie
była prosta. Wiedział, że to coś więcej niż przyjaźń. Ale nie
spodziewał się takiej propozycji. Przecież Lily miała
przyjaciółki, z którymi mieszkała w dormitorium. Poza tym Lily
była w szkole bardzo lubiana. Mogła poprosić o bycie świadkiem
dosłownie każdego.
-
Lily, Ministerstwo… - zaczął Remus z lekkim wahaniem, ale Lily
szybko mu przerwała.
-
Mam gdzieś wszystkich urzędników. Nie mają prawa mówić mi, komu
mogę zaufać, z kim mogę się zaprzyjaźnić i kogo pokochać.
-
Ale nie gdy w to jest zamieszany wilkołak – zauważył ponuro
Remus. - Nie chcę zepsuć waszego ślubu.
-
Nie zepsujesz – odparła stanowczo Lily. – Jeżeli ktokolwiek
będzie miał jakieś uwagi, odeślij go do mnie. Nie chcę nikogo
innego. Jasne?
Mina
Lily powiedziała Remusowi, że nie ma sensu dłużej się kłócić.
Zresztą nie chciał. Chociaż raz chciał być normalny, nie czuć
oddechu urzędników na karku. Lily wręczyła mu do tego klucz i
zamierzał tego klucza użyć.
-
Jak słońce – zgodził się w końcu.
-
I o to chodzi – odparła Lily. - A teraz cię przepraszam, ale
uciekam do siebie. Muszę się pouczyć.
-
Ja też – westchnął Remus. - Jeszcze raz gratuluję.
Lily,
która była już w połowie drogi do swojego pokoju, zatrzymała się
i prychnęła.
-
Nadal nie darowałam ci milczenia – dodała.
Remus
pożegnał ją śmiechem.
Nie
miał już nic do roboty na parterze więc, zamknąwszy najpierw
drzwi wejściowe, poszedł do swojego pokoju i ponownie ułożył się
na łóżku z notatkami. Tym razem łatwiej było mu skupić się nad
nauką.
~
* ~
Następnego
dnia Remus nie mógł się skupić na zajęciach. Po prostu nie
potrafił, coś mu przeszkadzało. To „coś” było piękną
blondynką, z którą zaczynał zmianę o szesnastej. Nie wiedział,
o czym z nią rozmawiać. Nigdy nie podejrzewał, że znajdzie się w
takiej sytuacji. Nie uważał się za faceta, który zaciąga
dziewczynę do łóżka niemal bez słowa, a potem nie odzywa się.
„Ale
przecież to jest inna sytuacja” myślał, próbując wytłumaczyć
się przed samym sobą. „O nic jej nie prosiłem. Do niczego jej
nie przekonywałem. Sama mi zaproponowała, żebyśmy poszli do mnie.
Ona pierwsza mnie pocałowała. Ona zaczęła mnie rozbierać. I
siebie też. Fakt, że jej nie powstrzymywałem, ale, na Merlina, nie
chciałem tego. Zresztą wtedy mogłem myśleć tylko o niej, jej
ciele – miękkiej skórze i tym upajającym zapachu. Kochaliśmy
się, ale to ona potem wyszła bez słowa. Nawet nie zostawiła
karteczki czy czegoś w tym stylu. I nie napisała później. Nie
musiałem się do niej odzywać.”
Wbrew
nadziejom Remusa, tłumaczenia wcale nie poprawiła mu humoru. Wręcz
przeciwnie – czuł się jak ostatnia świnia. Pal licho jej
zachowanie, ale powinien się zachować jak dorosły mężczyzna, a
nie gówniarz, który uniósł się dumą.
-
Remus, co się dzieje? - zapytała Carmen, gdy popołudniu wychodzili
z uczelni.
-
Długa historia – odparł.
-
Nigdzie mi się nie spieszy.
-
Ale ja muszę być za dwie godziny w pracy. - powiedział Remus. Za
wszelką cenę chciał uniknąć przesłuchania. - Kiedy indziej.
-
Nie zbywaj mnie. Martwię się.
Remus
zatrzymał się i spojrzał na Hiszpankę. Wpatrywała się w niego,
wkładając w spojrzenie i wyraz twarzy całe swoje niezadowolenie.
-
Carmen, zapewniam cię, że to nie jest nic, z czym bym sobie nie
poradził.
-
Jak uważasz – odpowiedziała. - Ale zawsze możesz się od mnie
zwrócić.
-
Zapamiętam – obiecał Remus.
Po
raz pierwszy poczuł ulgę z rozstania z Carmen. Zazwyczaj z
niechęcią żegnał się z Hiszpanką, ale jej przesłuchania
wyjątkowo go męczyły. Może dlatego, że sam nie dawał sobie rady
z tą sytuacją. Gdyby jeszcze musiał się jeszcze tym z kimś
dzielić… zwyczajnie nie dałby sobie z tym rady.
Ale
w końcu musiał zmierzyć ze swoim lękiem. Nie mógł przecież
rzucić pracy przez jedną noc z Natalie.
Lily ma dobrze rozwinięte wewnętrzne oko? Może przepowie coś jeszcze? Rozdział cudowny. Dalej nie ma starcia Remusa z Nat, a ja bardzo bym chciała to przeczytać.
OdpowiedzUsuńSzybka jesteś. Nie planuję jakichś przepowiedni Lily, chociaż może to nie byłby taki zły pomysł. Obiecuję, że rozmowa Remusa i Nat będzie w następnym rozdziale. Czyli, jeżeli nic mi się nie wykrzaczy, pojawi się za tydzień.
UsuńPozdrawiam
Hej ;) Na miejscu Remusa pewnie dałabym sobie spokój z nauką ;P Zdziwił mnie trochę brak reakcji Lily i Remusa na zachowanie Mike'a, poza ty rozdział super, oczywiście mógłby być dłuższy ;P Akcja dopiero zaczyna sę rozkręcać a tu już koniec, chciałoby się więcej ;P
OdpowiedzUsuńWeny i huncwotów ;)
P.S. Do ewentualnego powiadamiania mnie o nowych rozdziałach służy u mnie Sowi Express ;)
niecnimarudersi.blogspot.com
Będę o tym pamiętać. Obiecuję.
UsuńMike jest dosyć specyficzną postacią, której różne aspekty planuję powoli odkrywać. On nie jest jak Remus, którego wszyscy znamy i w zasadzie ciężko nas czymś zaskoczyć jego postacią.
Jeżeli chodzi o ten brak reakcji to głównie był on spowodowany tym, że Lily przeżywała swoje zaręczyny, a uwaga Remusa była całkowicie jej poświęcona.
Staram się nie robić krótkich rozdziałów - średnia długość to 6 stron czcionką 12, interlinia 1,5. Nie wydaje mi się, żeby to było mało. Oczywiście będą się też zdarzać dłuższe rozdziały.
Pozdrawiam
Witam, witam i o zdrowie pytam. Tak, to ja! Wiem, nie ma mnie ostatnio tutaj ani nigdzie indziej, ale wyskrobałam odrobinkę czasu i piszę komentarz. Tylko co tu napisać? Bo szczerze powiedziawszy, to nawet za bardzo nie wiem... I nie wiem, dlaczego nie wiem. Dziwne...
OdpowiedzUsuńAle pomyślmy... Co najbardziej mnie zaciekawiło w tym rozdziale? Chyba zachowania Mike'a, które zostało już wyżej wspomniane. Właściwie to nadal nie określiłam swojego stanowiska wobec tego faceta. Ni to mnie ziębi, ni to parzy, więc może jakiś wątek z nim związany jakoś pomoże mi przyjąć stanowisko. O matko, właśnie do głowy wpadł mi koszmarny pomysł, dotyczący jego zachowania... Błagam, żeby tylko nie czuł niczego do Lily...
Właściwie to nie wiem co dalej pisać. Ostatnio mam głowę pełną myśli kompletnie nieprzydatnych i żeby ukrócić ten bezsensowny wywód, napiszę tylko, że czekam na rozwinięcie akcji.
Pozdrawiam!
Mike, Mike, Mike... Wiem, że go mało. Nadal mam problemy z odpowiednim przedstawieniem go w opowiadaniu. Ale się staram. Jak już chyba gdzieś pisałam, Mike jest dziwny, ale to w dużej mierze kwestia tego, co przeżył.
UsuńPozdrawiam
Ojej, myślałam, że przestałaś już pisać:) A tu taka niespodzianka;)
OdpowiedzUsuńPewnie mnie nie pamiętasz, kiedyś pisałam jako Arianna blog o dziewczynie z Rivendell i Jamesie Syriuszu Potterze.
W każdym razie cieszę się, że znalazłam coś Twojego autorstwa, bo masz naprawdę ciekawe pomysły (zresztą zawsze miałaś), dlatego chętnie zagłębie się w lekturę;)
Obiecuję, że przeczytam wszystkie rozdziały i nadrobię zaległości.
Pozdrawiam cieplutko!
Neithiria/Arianna.
Ps: jeśli będziesz miała czas i ochotę to zapraszam również na mojego aktualnego bloga:)
Pamiętam, pamiętam. Co prawda w pierwszej chwili nie skojarzyłam nicku, ale opowiadanie łączące Władcę Pierścieni i Harry'go Pottera ciężko zapomnieć.
UsuńNie przestałam pisać i w najbliższym czasie nie zamierzam przestać. Mogę Ci to obiecać. Nawet jeżeli, jak ostatnio, mam mniej czasu na pisanie, to rozdziały nie przestaną być dodawane, bo mam całkiem pokaźny zapas (wszystkie tytuły są w zakładce Kryształowa Kula).
Na pewno zajrzę do Ciebie.
Pozdrawiam