Wchodząc
do Wejścia Smoka Remus czuł się, jakby wchodził do celi śmierci.
Z katem czekającym tuż za drzwiami.
Ale
na szczęście Natalie nie było jeszcze w barze, gdy Remus
przejmował Alex od Larry'ego.
-
Na pewno chcesz już stanąć? - upewnił się Larry.
-
Tak. Nie mam nic lepszego do roboty, a ty, jak samo powiedziałeś,
spieszysz się. Piętnaście minut naprawdę nie zrobi mi różnicy –
odpowiedział Remus.
-
Wielkie dzięki. Bo dziewczyna głowę mi urwie, jeżeli znowu się
spóźnię. Ale to nie byłoby najgorsze. Mówię ci, gdybyś widział
jej upiorogacki… Uch. Coś strasznego.
-
To lepiej uciekaj – poradził Remus.
-
Już lecę. Jeszcze raz dzięki.
Larry
wybiegł z baru trzaskając za sobą drzwiami, zostawiając za sobą
Remusa sam na sam z Alex. I z bałaganem.
- Znowu – jęknął Remus.
Od
razu sięgnął do torby i wyciągnął samoprzylepne karteczki.
Kilka z tych, które przykleił ostatnio zdążyły już odpaść.
Remus
akurat przykleił podpis na jednej z dolnych szafek, gry usłyszał
nad sobą wysoki, miły głos.
-
Cześć, Remus.
Remus
podniósł głowę. Od razu napotkał spojrzenie Roxany.
-
Dobrze, że to ty – powiedział.
-
A co? Masz kogo się bać? - spytała z uśmiechem Roxy.
-
Nat – odpowiedział Remus. Ton jego głosu sugerował, że żadne
dodatkowe wyjaśnienia nie są potrzebne.
Roxy
rozumiała to. W końcu Remus nie był pierwszy facetem, który miał
problem z Natalie. Nie pierwszy też raz Roxy było po prostu szkoda
uwiedzionego przez Natalie delikwenta. Ale z Remusem sytuacja była
szczególna. Roxy podejrzewała, jak trudna była to dla niego ta
sytuacja. W końcu Remus pracował z nimi, w dodatku na tej samej
zmianie. Dla niego jedynym wyjściem na odcięcie się od Natalie
było rzucenie pracy. Chyba że Will przeniósłby go do innej ekipy,
ale dla Roxy coś takiego było nie do pomyślenia. Ekipa powinna
działać jak jeden organizm – nie można było przerzucać
pracowników z jednej do drugiej.
-
Nie przejmuj się nią – poradziła Remusowi Roxy. - Od Nat trzeba
się odciąć, albo się zwariuje.
-
Nie jesteś pierwszą osobą, która mnie ostrzega – przyznał
Remus.
-
Wierzę. My już ją znamy. Ale ty też z czasem nauczysz się nie
zwracać na nią uwagi.
Po
tych słowach Roxy posłała Remusowi szeroki uśmiech i poszła na
zaplecze. Musiała przygotować się do pracy, ale też oczyścić
umysł, bo spokój i trzeźwe myślenie będzie jej dzisiaj bardzo
potrzebne. Spodziewała się kłopotów. Chociaż nie wiedziała, co
wydarzyło się między Remusem a Natalie, była pewna, że wieczór
nie będzie łatwy. Oby tylko Will niczego nie zauważył, bo wszyscy
będą mieć kłopoty.
Za
każdym razem gdy drzwi się otwierały, Remusowi serce podchodziło
go gardła. I za każdym razem szybko wracało na swoje miejsce, gdy
Remus rozpoznawał wchodzącego. A raczej gdy uświadamiał sobie, że
to nie Natalie.
Na
pięć minut przed rozpoczęciem zmiany do baru wszedł Mike.
Rozejrzał się i od progu pomachał Remusowi.
-
Byłeś w ogóle w domu? - zapytał, podchodząc do baru.
-
Wpadłem na chwilę. Musiałem zostawić notatki i przebrać się.
-
Nie zauważyłem cię – przyznał Mike.
-
Nie należę do szczególnie głośnych osób. Poza tym Lily się
uczyła do jakiegoś egzaminu i nie chciałem jej przeszkadzać. Ona
pewnie też mnie nie zauważyła.
Mike
pokręcił głową z niedowierzaniem, po czym wzruszył ramionami i
skierował się w stronę zaplecza.
-
Aha – przypomniał sobie w progu. - Na ulicy widziałem Nat. Pewnie
zaraz przyjdzie.
Słowa
kuzyna nie poprawiły Remusowi humoru. Wręcz przeciwnie. Strach i, o
dziwo, złość zaczął rosnąć w nim w zastraszającym tempie.
Kulminacja
tego nastąpiła, gdy do baru weszła Natalie.
-
Kto już jest? - spytała Remusa.
-
Wszyscy – odpowiedział chłodno Remus. Starał się utrzymać
emocje na wodzy. Po cichu liczył też na to, że Natalie nie zauważy
chłodu w jego głosie.
Wszystko
wskazywało na to, że udało mu się, bo Natalie bez słowa poszła
na zaplecze. W drzwiach minęła się z Roxy, mierząc ją chłodnym
spojrzeniem.
-
Póki co wszystko wydaje się normalne – stwierdziła Roxy.
Weszła
za bar i wyjęła z jednej z szuflad notes i długopis. Jedno i
drugie schowała w kieszeni fartuszka.
-
To ruszamy do pracy – powiedziała dziarsko.
-
Ja już jestem w pracy od co najmniej kwadransa – zauważył Remus.
-
Maruda – odparła Roxy.
Godziny
leciały szybko. Mimo tego, że było poniedziałkowe popołudnie
ruch był na tyle duży, żeby obsługa, szczególnie kelnerki, nie
miała czasu na rozmowę. Remusowi było to bardzo na rękę, bo
opóźniało to jego rozmowę z Nat.
Dochodziła
dziesiąta gdy do baru wszedł wysoki ciemnowłosy osiemnastolatek.
Po krótkim rozpoznaniu terenu podszedł do baru i usiadł na jednym
ze stołków.
-
Co macie dobrego? - spytał. - Oczywiście poza kelnerkami.
-
Akurat na kelnerki bym uważał – odpowiedział Remus. -
Przynajmniej na jedną. Łapa, co ty tu robisz?
Syriusz
wyszczerzył się w uśmiechu.
-
Siedzisz tu już od tygodnia. Musiałem zobaczyć, jak tu jest. Poza
tym jest to jeden z nielicznych barów, w których jeszcze nie byłem.
Więc co możesz polecić?
-
Tobie? Przecież ty wypijesz wszystko – zauważył Remus.
Syriusz
spojrzał na przyjaciela z udawaną urazą.
-
Jak możesz. Ty?
Remus
wzruszył ramionami. Wyjął kufel spod lady i nalał Syriuszowi
kremowego piwa.
-
O tak – westchnął Syriusz, po pierwszym łyku. - Jak to jest, że
ty zawsze wiesz, czego mi trzeba?
Remus
nie odpowiedział, bo musiał zająć się następnym klientem, ale
Syriuszowi to nie przeszkadzało. Przeniósł swoją uwagę z
przyjaciela na inne osoby przebywające w barze. W kilku klientach
rozpoznawał kolegów z zajęć, innych poznawał jeszcze ze szkoły.
Na przykład te kelnerki. Obie kojarzył ze szkoły jedną lepiej
drugą gorzej. Z Nat dawało się całkiem nieźle imprezować. Swego
czasu nawet myślał, czy nie spróbować by być z nią, ale szybko
się zniechęcił. Nie dało się ukryć, że z Nat była pazerna
suka. Z kolei tą drugą, Rosie czy jakoś tak, widywał się
przelotnie na korytarzach no i na lekcjach, które mieli z Krukonami.
Z tego co wiedział, dziewczyna większość czasu spędzała w
dormitorium albo z bibliotece, a to, jak powszechnie wiadomo,
terytorium Remusa i Lily. Syriusz ze wszystkich sił unikał tego
pomieszczenia.
-
Mogę w czymś pomóc? - spytała owa cicha Krukonka, widząc, że
Syriusz się jej przygląda.
Syriusz
zmierzył dziewczynę uważnym wzrokiem. Jak na mola książkowego
była naprawdę niczego sobie. Drobna, zgrabna blondyneczka, mająca
czym oddychać. Oj tak, miała. Plakietka umieszczona na prawej
piersi głosiła, że dziewczyna miała na imię Roxy.
-
Nie, dziękuję – odpowiedział, posyłając jej jeden ze swoich
najbardziej czarujących uśmiechów. - Ale możesz dotrzymać mi
towarzystwa.
-
M-muszę pracować – odparła Roxy. Na jej policzkach pojawił się
delikatny rumieniec.
Dziewczyna
odwróciła się i szybko odeszła w stronę najbliższego stolika.
-
Łapa, zostaw ją – powiedział Remus po odejściu Roxy. - Ma dość
własnych problemów. Nie musi męczyć się jeszcze z tobą.
-
Daj spokój. Tylko grzecznie się spytałem. Nie musisz robić za
przyzwoitkę.
-
Nie robię.
Ruch
w barze zaczął wygasać dopiero po jedenastej. Stopniowo klienci
wychodzili, a wchodziło ich coraz mniej. Przed północą na sali
znajdowało się zaledwie kilka osób w tym Syriusz, który cały
czas siedział przy barze i przy każdej okazji bajerował Roxy.
Dziewczyna dzielnie zbywała Syriusza, ale nawet ona nie mogła zbyt
długo go ignorować.
Kiedy
po północy ostatni klienci wyszli z baru (w tym Syriusz, który
stwierdził, że najwyższy czas wracać do dziewczyny), do Remus
podeszła Natalie.
-
O co ci chodzi? - spytała. - Warczysz na mnie cały wieczór!
-
Uważasz, że nie mam powodu? - odparł Remus, nie dając się
sprowokować. - Wyszłaś bez słowa, nawet kartki nie zostawiłaś!
Na dodatek nie odzywałaś się cały weekend.
-
Daj spokój. Nie bądź taki drażliwy. Po pierwsze to twój kuzyn
wyrzucił mnie z domu, a po drugie nie mogłam znaleźć chwili
wolnego. Ja też muszę się uczyć.
Jej
słowa były dla Remusa jak policzek. Po tamtej nocy nie spodziewał
się takiej odpowiedzi. Nieświadomie zacisnął dłonie w pięści.
-
Żartujesz sobie? - wycedził. - Po tym wszystkim?
Mina
Natalie świadczyła o tym, że dziewczyna nie miała pojęcia, o
czym Remus mówi.
-
Po czym? Remus, my tylko poszliśmy do łóżka. Chociaż nie
zaprzeczę, że chętnie bym to powtórzyła.
Oczy
Remus rozszerzyły się ze zdziwienia. Nie mógł w to uwierzyć.
Najpierw wychodzi bez słowa, nie odzywa się przez dwa dni, a potem
twierdzi, że między nimi do niczego nie doszło i w dodatku
proponuje powtórkę.
„Musiałem
być skończonym idiotą” pomyślał. „I byłbym jeszcze
większym, jeżeli przystałbym na jej propozycję.”
-
Nat, doceniam twoją propozycję, ale nie.
Teraz
to twarz Natalie przybrała zdziwiony wyraz. Remus domyślił się,
że jeszcze nikt jej nie odmówił. To tylko utwierdziło go w
przekonaniu, że podjął słuszną decyzję.
-
Słucham?! - spytała w końcu, podnosząc głos. - TY odmawiasz
MNIE?! Odbiło ci?! Jestem kobietą idealną. Faceci pojedynkują się
o mnie.
-
To idź do nich – poradził Remus, odzyskując spokój. Teraz było
mu już wszystko jedno. - Może oni będą bardziej chętni.
Natalie
poczerwieniała ze złości i zamachnęła się, żeby wymierzyć
Remusowi policzek. Złapał ją za nadgarstek, kiedy jej dłoń była
kilka centymetrów od jego twarzy.
-
Nat, wycofaj się, zanim oboje posuniemy się za daleko – poradził.
Natalie
wyrwała rękę z uścisku Remusa i szybko poszła na zaplecze. Gdy
odchodziła Remus słyszał, jak mamrotała pod nosem przekleństwa.
-
Nieźle – stwierdziła Roxy, gdy kilka minut później podeszła do
baru. - W życiu nie słyszałam takiej wiązanki.
-
Bardzo? - zapytał Remus.
Roxy
zastanowiła się przez chwilę nad odpowiedzią.
-
Powiedzmy, że „cholerny sukinsyn” było najłagodniejsze –
powiedziała w końcu. - Co jej zrobiłeś?
-
Odmówiłem jej.
-
Aua. Bolesne. Chyba jesteś pierwszy.
-
Ona też tak powiedziała – zgodził się Remus. - Ale zawsze musi
być ten pierwszy raz, prawda?
Roxy
roześmiała się i pokiwała głową na zgodę. Cieszyła się, że
Remusowi udało się wybrnąć z, bądź co bądź, trudnej sytuacji
z Nat. Nie chciała, żeby przez taką Natalie zmarnował się
całkiem fajny chłopak. Tak… Jego przyszła dziewczyna na pewno
jej podziękuje, bo Roxy w żadnym wypadku nie była zainteresowana
Remusem jako chłopakiem. Raczej skłaniała się do jego BARDZO
przystojnego kolegi, do którego zresztą wzdychała już w szkole.
Nie mogła uwierzyć, że Syriusz Black wreszcie ją zauważył. I
nawet z nią flirtował. Jak tak dalej pójdzie, to może zauważy w
niej kogoś więcej niż tylko kelnerkę. Oby.
Mogłabyś powiedzieć jakiej wiązanki przekleństw użyła Nat? Bardzo mi się przyda. Rozdział taki jak zawsze - cudny!
OdpowiedzUsuńNie mogę podać tej wiązanki. Jeszcze ktoś oskarżyłby mnie o deprawowanie niewinnych :)
UsuńKompletnie nie spodziewałam się Syriusza! mnie także interesuje ta wiązanka. Rozdział jak zwykle świetny :)
OdpowiedzUsuńSyriusz ma to do siebie, że pojawia się w najmniej spodziewanych momentach. Szczególnie, jeżeli coś się tam dzieje.
UsuńPozdrawiam
Kompletnie nie spodziewałam się Syriusza! mnie także interesuje ta wiązanka. Rozdział jak zwykle świetny :)
OdpowiedzUsuńZaznaczam, że przeczytałam, ale jestem po całym weekendzie pracy i marzę o ciepłym łóżku, więc nie napiszę tutaj dzisiaj nic sensownego. Pozdrawiam, do następnego. :)
OdpowiedzUsuń