a

a

Tekst

Oficjalnie wróciłam! Tylko nie na tego bloga (przynajmniej jeszcze nie, niczego nie wykluczam). Zapraszam TUTAJ na bardziej alternatywną historię,

Szablon mojego autorstwa.

Aktualizowane 17.04.2020


piątek, 20 listopada 2015

Rozdział 12 – Trudna rozmowa

     Wchodząc do Wejścia Smoka Remus czuł się, jakby wchodził do celi śmierci. Z katem czekającym tuż za drzwiami.
       Ale na szczęście Natalie nie było jeszcze w barze, gdy Remus przejmował Alex od Larry'ego.
      - Na pewno chcesz już stanąć? - upewnił się Larry.
   - Tak. Nie mam nic lepszego do roboty, a ty, jak samo powiedziałeś, spieszysz się. Piętnaście minut naprawdę nie zrobi mi różnicy – odpowiedział Remus.
      - Wielkie dzięki. Bo dziewczyna głowę mi urwie, jeżeli znowu się spóźnię. Ale to nie byłoby najgorsze. Mówię ci, gdybyś widział jej upiorogacki… Uch.           Coś strasznego.
       - To lepiej uciekaj – poradził Remus.
       - Już lecę. Jeszcze raz dzięki.
      Larry wybiegł z baru trzaskając za sobą drzwiami, zostawiając za sobą Remusa sam na sam z Alex. I z bałaganem.
      - Znowu – jęknął Remus.
      Od razu sięgnął do torby i wyciągnął samoprzylepne karteczki. Kilka z tych, które przykleił ostatnio zdążyły już odpaść.
     Remus akurat przykleił podpis na jednej z dolnych szafek, gry usłyszał nad sobą wysoki, miły głos.
       - Cześć, Remus.
       Remus podniósł głowę. Od razu napotkał spojrzenie Roxany.
       - Dobrze, że to ty – powiedział.
       - A co? Masz kogo się bać? - spytała z uśmiechem Roxy.
   - Nat – odpowiedział Remus. Ton jego głosu sugerował, że żadne dodatkowe wyjaśnienia nie są potrzebne.
      Roxy rozumiała to. W końcu Remus nie był pierwszy facetem, który miał problem z Natalie. Nie pierwszy też raz Roxy było po prostu szkoda uwiedzionego przez Natalie delikwenta. Ale z Remusem sytuacja była szczególna. Roxy podejrzewała, jak trudna była to dla niego ta sytuacja. W końcu Remus pracował z nimi, w dodatku na tej samej zmianie. Dla niego jedynym wyjściem na odcięcie się od Natalie było rzucenie pracy. Chyba że Will przeniósłby go do innej ekipy, ale dla Roxy coś takiego było nie do pomyślenia. Ekipa powinna działać jak jeden organizm – nie można było przerzucać pracowników z jednej do drugiej.
     - Nie przejmuj się nią – poradziła Remusowi Roxy. - Od Nat trzeba się odciąć, albo się zwariuje.
       - Nie jesteś pierwszą osobą, która mnie ostrzega – przyznał Remus.
       - Wierzę. My już ją znamy. Ale ty też z czasem nauczysz się nie zwracać na nią uwagi.
     Po tych słowach Roxy posłała Remusowi szeroki uśmiech i poszła na zaplecze. Musiała przygotować się do pracy, ale też oczyścić umysł, bo spokój i trzeźwe myślenie będzie jej dzisiaj bardzo potrzebne. Spodziewała się kłopotów. Chociaż nie wiedziała, co wydarzyło się między Remusem a Natalie, była pewna, że wieczór nie będzie łatwy. Oby tylko Will niczego nie zauważył, bo wszyscy będą mieć kłopoty.
      Za każdym razem gdy drzwi się otwierały, Remusowi serce podchodziło go gardła. I za każdym razem szybko wracało na swoje miejsce, gdy Remus rozpoznawał wchodzącego. A raczej gdy uświadamiał sobie, że to nie Natalie.
Na pięć minut przed rozpoczęciem zmiany do baru wszedł Mike. Rozejrzał się i od progu pomachał Remusowi.
       - Byłeś w ogóle w domu? - zapytał, podchodząc do baru.
       - Wpadłem na chwilę. Musiałem zostawić notatki i przebrać się.
       - Nie zauważyłem cię – przyznał Mike.
     - Nie należę do szczególnie głośnych osób. Poza tym Lily się uczyła do jakiegoś egzaminu i nie chciałem jej przeszkadzać. Ona pewnie też mnie nie zauważyła.
      Mike pokręcił głową z niedowierzaniem, po czym wzruszył ramionami i skierował się w stronę zaplecza.
       - Aha – przypomniał sobie w progu. - Na ulicy widziałem Nat. Pewnie zaraz przyjdzie.
        Słowa kuzyna nie poprawiły Remusowi humoru. Wręcz przeciwnie. Strach i, o dziwo, złość zaczął rosnąć w nim w zastraszającym tempie.
        Kulminacja tego nastąpiła, gdy do baru weszła Natalie.
        - Kto już jest? - spytała Remusa.
       - Wszyscy – odpowiedział chłodno Remus. Starał się utrzymać emocje na wodzy. Po cichu liczył też na to, że Natalie nie zauważy chłodu w jego głosie.
     Wszystko wskazywało na to, że udało mu się, bo Natalie bez słowa poszła na zaplecze. W drzwiach minęła się z Roxy, mierząc ją chłodnym spojrzeniem.
      - Póki co wszystko wydaje się normalne – stwierdziła Roxy.
     Weszła za bar i wyjęła z jednej z szuflad notes i długopis. Jedno i drugie schowała w kieszeni fartuszka.
       - To ruszamy do pracy – powiedziała dziarsko.
       - Ja już jestem w pracy od co najmniej kwadransa – zauważył Remus.
        - Maruda – odparła Roxy.
       Godziny leciały szybko. Mimo tego, że było poniedziałkowe popołudnie ruch był na tyle duży, żeby obsługa, szczególnie kelnerki, nie miała czasu na rozmowę. Remusowi było to bardzo na rękę, bo opóźniało to jego rozmowę z Nat.
   Dochodziła dziesiąta gdy do baru wszedł wysoki ciemnowłosy osiemnastolatek. Po krótkim rozpoznaniu terenu podszedł do baru i usiadł na jednym ze stołków.
        - Co macie dobrego? - spytał. - Oczywiście poza kelnerkami.
       - Akurat na kelnerki bym uważał – odpowiedział Remus. - Przynajmniej na jedną. Łapa, co ty tu robisz?
        Syriusz wyszczerzył się w uśmiechu.
       - Siedzisz tu już od tygodnia. Musiałem zobaczyć, jak tu jest. Poza tym jest to jeden z nielicznych barów, w których jeszcze nie byłem. Więc co możesz polecić?
        - Tobie? Przecież ty wypijesz wszystko – zauważył Remus.
        Syriusz spojrzał na przyjaciela z udawaną urazą.
        - Jak możesz. Ty?
    Remus wzruszył ramionami. Wyjął kufel spod lady i nalał Syriuszowi kremowego piwa.
       - O tak – westchnął Syriusz, po pierwszym łyku. - Jak to jest, że ty zawsze wiesz, czego mi trzeba?
     Remus nie odpowiedział, bo musiał zająć się następnym klientem, ale Syriuszowi to nie przeszkadzało. Przeniósł swoją uwagę z przyjaciela na inne osoby przebywające w barze. W kilku klientach rozpoznawał kolegów z zajęć, innych poznawał jeszcze ze szkoły. Na przykład te kelnerki. Obie kojarzył ze szkoły jedną lepiej drugą gorzej. Z Nat dawało się całkiem nieźle imprezować. Swego czasu nawet myślał, czy nie spróbować by być z nią, ale szybko się zniechęcił. Nie dało się ukryć, że z Nat była pazerna suka. Z kolei tą drugą, Rosie czy jakoś tak, widywał się przelotnie na korytarzach no i na lekcjach, które mieli z Krukonami. Z tego co wiedział, dziewczyna większość czasu spędzała w dormitorium albo z bibliotece, a to, jak powszechnie wiadomo, terytorium Remusa i Lily. Syriusz ze wszystkich sił unikał tego pomieszczenia.
       - Mogę w czymś pomóc? - spytała owa cicha Krukonka, widząc, że Syriusz się jej przygląda.
     Syriusz zmierzył dziewczynę uważnym wzrokiem. Jak na mola książkowego była naprawdę niczego sobie. Drobna, zgrabna blondyneczka, mająca czym oddychać. Oj tak, miała. Plakietka umieszczona na prawej piersi głosiła, że dziewczyna miała na imię Roxy.
      - Nie, dziękuję – odpowiedział, posyłając jej jeden ze swoich najbardziej czarujących uśmiechów. - Ale możesz dotrzymać mi towarzystwa.
      - M-muszę pracować – odparła Roxy. Na jej policzkach pojawił się delikatny rumieniec.
          Dziewczyna odwróciła się i szybko odeszła w stronę najbliższego stolika.
      - Łapa, zostaw ją – powiedział Remus po odejściu Roxy. - Ma dość własnych problemów. Nie musi męczyć się jeszcze z tobą.
     - Daj spokój. Tylko grzecznie się spytałem. Nie musisz robić za przyzwoitkę.
        - Nie robię.
     Ruch w barze zaczął wygasać dopiero po jedenastej. Stopniowo klienci wychodzili, a wchodziło ich coraz mniej. Przed północą na sali znajdowało się zaledwie kilka osób w tym Syriusz, który cały czas siedział przy barze i przy każdej okazji bajerował Roxy. Dziewczyna dzielnie zbywała Syriusza, ale nawet ona nie mogła zbyt długo go ignorować.
      Kiedy po północy ostatni klienci wyszli z baru (w tym Syriusz, który stwierdził, że najwyższy czas wracać do dziewczyny), do Remus podeszła Natalie.
       - O co ci chodzi? - spytała. - Warczysz na mnie cały wieczór!
   - Uważasz, że nie mam powodu? - odparł Remus, nie dając się sprowokować. - Wyszłaś bez słowa, nawet kartki nie zostawiłaś! Na dodatek nie odzywałaś się cały weekend.
      - Daj spokój. Nie bądź taki drażliwy. Po pierwsze to twój kuzyn wyrzucił mnie z domu, a po drugie nie mogłam znaleźć chwili wolnego. Ja też muszę się uczyć.
       Jej słowa były dla Remusa jak policzek. Po tamtej nocy nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Nieświadomie zacisnął dłonie w pięści.
       - Żartujesz sobie? - wycedził. - Po tym wszystkim?
     Mina Natalie świadczyła o tym, że dziewczyna nie miała pojęcia, o czym Remus mówi.
      - Po czym? Remus, my tylko poszliśmy do łóżka. Chociaż nie zaprzeczę, że chętnie bym to powtórzyła.
     Oczy Remus rozszerzyły się ze zdziwienia. Nie mógł w to uwierzyć. Najpierw wychodzi bez słowa, nie odzywa się przez dwa dni, a potem twierdzi, że między nimi do niczego nie doszło i w dodatku proponuje powtórkę.
      „Musiałem być skończonym idiotą” pomyślał. „I byłbym jeszcze większym, jeżeli przystałbym na jej propozycję.”
       - Nat, doceniam twoją propozycję, ale nie.
      Teraz to twarz Natalie przybrała zdziwiony wyraz. Remus domyślił się, że jeszcze nikt jej nie odmówił. To tylko utwierdziło go w przekonaniu, że podjął słuszną decyzję.
      - Słucham?! - spytała w końcu, podnosząc głos. - TY odmawiasz MNIE?! Odbiło ci?! Jestem kobietą idealną. Faceci pojedynkują się o mnie.
        - To idź do nich – poradził Remus, odzyskując spokój. Teraz było mu już wszystko jedno. - Może oni będą bardziej chętni.
     Natalie poczerwieniała ze złości i zamachnęła się, żeby wymierzyć Remusowi policzek. Złapał ją za nadgarstek, kiedy jej dłoń była kilka centymetrów od jego twarzy.
       - Nat, wycofaj się, zanim oboje posuniemy się za daleko – poradził.
     Natalie wyrwała rękę z uścisku Remusa i szybko poszła na zaplecze. Gdy odchodziła Remus słyszał, jak mamrotała pod nosem przekleństwa.
      - Nieźle – stwierdziła Roxy, gdy kilka minut później podeszła do baru. - W życiu nie słyszałam takiej wiązanki.
        - Bardzo? - zapytał Remus.
        Roxy zastanowiła się przez chwilę nad odpowiedzią.
       - Powiedzmy, że „cholerny sukinsyn” było najłagodniejsze – powiedziała w końcu. - Co jej zrobiłeś?
        - Odmówiłem jej.
        - Aua. Bolesne. Chyba jesteś pierwszy.
        - Ona też tak powiedziała – zgodził się Remus. - Ale zawsze musi być ten pierwszy raz, prawda?

      Roxy roześmiała się i pokiwała głową na zgodę. Cieszyła się, że Remusowi udało się wybrnąć z, bądź co bądź, trudnej sytuacji z Nat. Nie chciała, żeby przez taką Natalie zmarnował się całkiem fajny chłopak. Tak… Jego przyszła dziewczyna na pewno jej podziękuje, bo Roxy w żadnym wypadku nie była zainteresowana Remusem jako chłopakiem. Raczej skłaniała się do jego BARDZO przystojnego kolegi, do którego zresztą wzdychała już w szkole. Nie mogła uwierzyć, że Syriusz Black wreszcie ją zauważył. I nawet z nią flirtował. Jak tak dalej pójdzie, to może zauważy w niej kogoś więcej niż tylko kelnerkę. Oby.

6 komentarzy:

  1. Mogłabyś powiedzieć jakiej wiązanki przekleństw użyła Nat? Bardzo mi się przyda. Rozdział taki jak zawsze - cudny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę podać tej wiązanki. Jeszcze ktoś oskarżyłby mnie o deprawowanie niewinnych :)

      Usuń
  2. Kompletnie nie spodziewałam się Syriusza! mnie także interesuje ta wiązanka. Rozdział jak zwykle świetny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Syriusz ma to do siebie, że pojawia się w najmniej spodziewanych momentach. Szczególnie, jeżeli coś się tam dzieje.
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Kompletnie nie spodziewałam się Syriusza! mnie także interesuje ta wiązanka. Rozdział jak zwykle świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaznaczam, że przeczytałam, ale jestem po całym weekendzie pracy i marzę o ciepłym łóżku, więc nie napiszę tutaj dzisiaj nic sensownego. Pozdrawiam, do następnego. :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy