Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów i mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na pytania otrzymane od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz kilka osób (informujesz je o tym) oraz dajesz im pytania. Nie wolno nominować blog,a który Cię nominował.
Bardzo dziękuję Lucy P. Denceps za nominację i już odpowiadam na pytania:
1.
Czy pamiętasz pierwszą książkę, którą przeczytałeś/aś
samodzielnie? Jeśli tak - opowiedz coś o niej.
Niestety
nie pamiętam.
2. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
2. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Tak.
3. Co skłoniło cię do założenia bloga i rozpoczęcia przygody z pisaniem?
3. Co skłoniło cię do założenia bloga i rozpoczęcia przygody z pisaniem?
Nie
pamiętam. To było ponad pięć lat temu.
4. Gdyby miało nie być jutra, jaki byś miał/a plan na dziś?
4. Gdyby miało nie być jutra, jaki byś miał/a plan na dziś?
Wyspać
się i najeść czekolady
5. Z czym kojarzy ci się zapach mandarynek?
5. Z czym kojarzy ci się zapach mandarynek?
Z
zimą
6. Wolisz upały czy mrozy?
6. Wolisz upały czy mrozy?
Mrozy.
Jak jest zimno, mogę się ubrać i jest mi ciepło. Na upał nie ma
rady.
7. Uważasz się za odważną osobę?
7. Uważasz się za odważną osobę?
Raczej
nie, ale się staram.
8.
Jakie było twoje największe marzenie w dzieciństwie?
Chciałam
zostać weterynarzem. Niestety doszłam do wniosku, że nie dałabym
rady zrobić zwierzakowi zastrzyku.
9. Jaki film ostatnio doprowadził cię do łez?
9. Jaki film ostatnio doprowadził cię do łez?
„Armageddon”
reż. Michael Bay, w rolach głównych: Bruce Willis, Ben Afflec i
Liv Tyler
10. Jaki jest twój ulubiony deser?
10. Jaki jest twój ulubiony deser?
Czekolada.
W każdej formie i ilości. Lubię też szarlotkę, lody i sernik na
zimno
Nominuję:
* Arx
* Fionę
Moje pytania:
1.
Jaki jest Twój ulubiony bohater z „Harry'ego Pottera”?
2.
Jaką książkę możesz polecić i dlaczego?
3.
Jaki jest Twój ulubiony zespół muzyczny?
4.
Z czym kojarzą Ci się święta?
5.
Wolisz czytać książki czy oglądać filmy?
6.
Jak pisanie wpłynęło na Twoje życie?
7.
Jaki jest najdziwniejsza para z „Harry'ego Pottera”, na jaki
zdarzyło Ci się trafić?
8.
Masz jakieś postanowienia noworoczne? Jeśli tak, to jakie?
9.
Jaka jest Twoja ulubiona pora dnia?
10.
Gdybyś mógł/mogła przeprowadzić się do wybranego miejsca na
ziemi, gdzie to by było?
I to by było na tyle. Zapraszam na noworoczną miniaturkę.
~ * ~
Duża,
czerwona lokomotywa parowa lśniła we wpadających przez okno
promieniach słońca. Przyczepione do niej wagony powoli wypełniały
się jadącymi tego dnia do szkoły uczniami.
Jednym
z nich był liczący sobie prawie jedenaście i pół roku Remus
Lupin. Ten nadzwyczaj szczupły chłopiec o bladej twarzy i
jasnobrązowych włosach z rosnącym niepokojem wpatrywał się w
tłum czarodziejów, zgromadzonych na peronie.
-
Uważaj na siebie w Hogwarcie – powiedziała Evelynne Lupin, tuląc
do piersi jedyne dziecko.
-
Spokojnie, ciociu, będę miał go na oku – obiecał na oko
dwunastoletni chłopak, podchodząc do rodziny Lupinów.
-
Cześć, Mike – powitał siostrzeńca ojciec Remusa. - Gdzie
Abigail i Simon?
Mike
uśmiechnął się szeroko do ulubionego, jedynego, wujka. Pozwolił,
by ten zmierzwił mu czarne włosy, które przygładził, gdy tylko
wujek zabrał rękę.
-
Rodzice zaraz przyjdą.
Faktycznie,
już po kilku minutach podeszła do nich wyjątkowo niedobrana, na
pierwszy rzut oka, para. Simon Croft był raczej niskim, nieco
przysadzistym mężczyzną, lekko już łysiejącym. Z kolei jego
żona, Abigail, odznaczała się wysokim, jak na kobietę wzrostem,
bo mierzyła prawie metr dziewięćdziesiąt, i atletyczną budową
ciała. Brązowe włosy miała splecione w dwa grube warkocze, które
dodawały jej twarzy młodzieńczego wyglądu.
-
No i jak? Gotowi na początek szkoły? - spytała, nie będąc pewną,
do kogo właściwie kieruje to pytanie.
-
Tak – odpowiedziało dwóch chłopców: Mike dziarsko, a Remus z
dużą niepewnością.
-
Lepiej lećcie już do pociągu, bo zaraz będzie odjeżdżał –
poradził Simon, wskazując na zegar. Za pięć minut miała wybić
jedenasta.
Remus
pożegnał się z rodzicami i wujostwem, po czym poczłapał za
kuzynem do pociągu. Z drżącym sercem wszedł do jednego z wagonów.
Nadal nie mógł uwierzyć w to, że jechał do Hogwartu.
~
* ~
Kuzynom
udało się znaleźć wolny rozdział. Usiedli naprzeciwko siebie,
przy oknie. Za szybą było widać mknące góry, lasy i pola.
-
Remus, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - mimo niecierpliwego tonu,
Mike wydawał się rozbawiony zamyśleniem kuzyna.
Młodszy
z chłopców oderwał wzrok od przesuwającego się za oknem
krajobrazu.
-
Słucham.
-
No właśnie widzę. Ale nie przejmuj się. Przecież ja też
jechałem do Hogwartu po raz pierwszy. Pamiętam, jak to jest.
Remus
nie zdążył mu odpowiedzieć, bo rozmowę przerwało pukanie do
drzwi przedziału. Po chwili drzwiczki się otworzyły i stanęło w
nich dwoje młodych ludzi – czarnowłosy, blady chłopiec i ruda
dziewczynka. Po ich ciemnych szatach, bez żadnych emblematów, można
było poznać, że oni także jadą do pierwszej klasy.
-
Możemy się dosiąść? - spytała dziewczynka. - Gdzie byśmy nie
zajrzeli, miejsca są zajęte.
-
Jasne, siadajcie – zgodził się od razu Mike, wstając, żeby
pomóc nowo przybyłym włożyć walizki na półki. - Tak w ogóle
jestem Mike.
-
Lily – przedstawiła się dziewczyna.
-
Severus – powiedział niechętnie chłopiec.
Remus
też się przedstawił. Z lekkim oporem uścisnął wyciągniętą w
jego stronę dłoń Lily. Od zawsze unikał fizycznego kontaktu z
obcymi. Czuł się, jakby kłamał – w końcu dziewczyna nie
wiedziała, że Remus jest wilkołakiem. Gdyby była świadoma tego
faktu, na pewno nie traktowałaby go tak dobrze. I miałaby całkowitą
rację.
-
Do którego domu chcielibyście trafić? - zapytał Mike, siadając z
powrotem na swoje miejsce.
Severus
wyraźnie nie chciał udzielać odpowiedzi na to pytanie i tylko
nieufnie zerkał to na Remusa, to na Mike'a, to na symbol Ravenclawu
na szacie tego drugiego.
-
Ja to w sumie nie wiem – przyznała Lily. - Pochodzę z mugolskiej
rodziny i nie jestem pewna, czy w ogóle odnajdę się w Hogwarcie.
-
Na pewno dasz sobie radę – zapewnił ją Remus z niezwykłą dla
siebie śmiałością. - Moja mama też pochodzi z mugolskiej rodziny
i była jedną z najlepszych uczennic. Trafiła do Ravenclawu, a gdy
kończyła Hogwart, była w czołówce klasy.
Lily
uśmiechnęła się z wdzięcznością, nie zauważając wrogiego
spojrzenia, które Remusowi posłał Severus.
-
Posiedźcie tu sobie, a ja za chwilę wrócę – rzucił Mike.
Wyszedł
z przedziału, zanim ktokolwiek zdążył go zatrzymać.
-
To twój brat? - zapytała Remusa Lily, gdy za najstarszym z
pasażerów przedziału zamknęły się drzwi.
-
Nie. Mike jest moim kuzynem. Ale właściwie wychowywaliśmy się
razem i jest dla mnie jak brat.
Severus
wywrócił oczami, ale nic nie powiedział. Nie podobało mu się, że
Lily znalazła sobie innego towarzysza do rozmowy. To zawsze on był
tym, który mówił jej o świecie czarodziejów. Co prawda Severus
zdawał sobie sprawę z tego, że w Hogwarcie to się zmieni, ale to
wcale nie znaczyło, iż się z tym pogodził.
-
Co czytasz? - zainteresował się Remus, wskazując na wystającą z
torby Lily książkę.
Dziewczyna
spłonęła rumieńcem tak, że jej twarz przypominała barwą kolor
jej włosów.
-
A to tylko… No to – tu wymamrotała coś niezrozumiale.
-
Możesz powtórzyć? - zapytał Remus i zganił się od razu za
zbytnią ciekawość.
-
No więc – zaczęła z zawstydzeniem. - To „Hobbit”. Wiem, że
to dziecinne, ale… - urwała, nie wiedząc, co ma powiedzieć
dalej.
-
To wcale nie jest dziecinne – zapewnił ją Remus. - „Hobbit”
jest wspaniały. Czytałem go chyba ze sto razy. Zresztą teraz
czytam to – dodał i pokazał Lily „Władcę Pierścieni”.
-
Do tego jeszcze nie dotarłam – przyznała Evans. - Dopiero
zaczynam swoją przygodę ze Śródziemiem. Ale „Hobbit” bardzo
mi się podoba i na pewno sięgnę też po „Władcę”.
-
W razie czego służę pomocą – zaofiarował się Remus. - Mam
przy sobie wszystkie trzy tomy.
-
Umowa stoi – zgodziła się Lily, posyłając Remusowi piękny
uśmiech. - Na pewno się do ciebie zgłoszę.
-
Z czym się zgłosisz? - spytał Mike, wchodząc do przedziału.
W
ręku trzymał torbę. Podejrzanie wypełnioną torbę.
-
W sprawie książki – odpowiedział za Lily Remus. - Co tam masz?
-
Z uwagi, że mamy jeszcze przed sobą kilka godzin jazdy chciałbym
wam zaproponować pewną zabawę – powiedział Mike przesadnie
oficjalnym głosem. - Zanim rok temu poszedłem do Hogwartu, mój
tata powiedział, że zrobi mi pewną wróżbę. Kupił worek
czekoladowych żab i kazał wylosować jedną. Powiedział, że
trafię do tego domu, w którym była osoba z wylosowanej przeze mnie
karty.
-
I sprawdziło się? - zainteresowała się Lily.
-
Tak. Wylosowałem Mateczkę Alsop* – wspaniałą czarownicę z XVI
wieku. Była Krukonką i ja też trafiłem do Ravenclawu. To co?
Zaczynamy?
Nie
spotkał się ze sprzeciwem, więc przystąpił do losowania. Zaczął
od Lily, która z zapałem wsadziła rękę do torby i wyciągnęła
pudełko z czekoladową żabą.
-
Ale śmieszne – stwierdziła, przyglądając się żabie.
-
Kogo masz? - spytał Remus.
-
Może najpierw wszyscy wylosujmy – zaproponowała Lily. - Wtedy
będzie sprawiedliwie.
Mike
kiwnął głową i skierował się w stronę Severusa.
-
To głupie – stwierdził chłopak, obrzucając worek niechętnym
spojrzeniem.
-
Sev, proszę cię – powiedziała Lily, spoglądając na
przyjaciela. - Zrób to dla mnie.
Severus
przewrócił oczami, ale wyłowił z torby pudełeczko z czekoladową
żabą. Nawet nie zerknął na swoją kartę.
Remus
sięgnął do torby, gdy tylko Mike zwrócił się w jego kierunku.
Nie szukał długo, tylko wyciągnął pierwsze z brzegu opakowanie.
Lily
otworzyła pierwsza i już po chwili z zachwytem wpatrywała się w
ruchome zdjęcie Albusa Dumbledore'a.
-
W jakim domu był profesor?
-
W Gryffindorze – odpowiedział jej Severus dziwnie matowym głosem.
Wyciągnął rękę, pokazując kartę z Mungiem Bonhamem –
absolwentem Slytherinu.
Atmosfera
w przedziale momentalnie się zagęściła. Lily spłonęła
rumieńcem, a Severus spoglądał to na swoją kartę, to na kartę
Lily z nieukrywaną niechęcią.
-
Przecież to tylko zabawa – zauważył Remus, próbując ratować
sytuację. - Ja wylosowałem Morganę, Gryfonkę, a przecież ja na
Gryfona się nie nadaję.
Mike
zrobił minę, jakby chciał polemizować z kuzynem, ale Remus nie
dał mu dojść do słowa.
-
Nie przejmujcie się kartami. Przecież i tak o wszystkim decyduje
Tiara Przydziału.
Zadrżał,
gdy sobie to uświadomił. Przecież Tiara pozna go lepiej niż on
sam siebie zna. Pozna jego najskrytsze myśli, charakter… I na tej
podstawi przydzieli do domu. Który z hogwarckich domów przyjąłby
wilkołaka? Remus był pewny, że żaden. A gdzie on sam by chciał
iść?
Slytherin
na pewno nie wchodził w rachubę. Remus był czarodziejem półkrwi,
a takich tam przecież nie przyjmują. Poza tym nie zniósłby tej
agresji i nagonki na osoby mugolskiego pochodzenia, o których
opowiadał mu w wakacje Mike.
Puchoni
mogliby być dla niego zbyt dobroduszni. Od lat unikał towarzystwa i
pewnie nie umiałby się odnaleźć wśród nastawionych do
wszystkich pokojowo mieszkańców Hufflepuffu.
Może
Ravenclaw był dla niego – lubił się uczyć. Poza tym, Krukoni
słynęli z umiejętności akceptacji każdego. W dodatku jego mama
była z Ravenclowu, więc nie byłoby to dziwne, gdyby i on trafił
do tego domu.
A
Gryffindor… Nie potrafił wyobrazić sobie siebie pomiędzy
odważnymi, szczerymi i szlachetnymi Gryfonami. Przecież każdego
dnia musiałby kłamać w sprawie tego, kim jest. Wróżba Mike'a co
prawda przepowiedziała mu właśnie Dom Lwa, ale przecież, jak sam
powiedział, to była tylko zabawa.
~
* ~
Wielka
Sala w Hogwarcie robiła niesamowite wrażenie. Wysoki, zaczarowany
na wzór nocnego nieba sufit, świece, od których biło ciepło i
światło. Po obu stronach grupy pierwszorocznych znajdowały się
dwa długie stoły, przy których siedzieli członkowie
poszczególnych domów. Na końcu sali, naprzeciw wejścia, przy
kolejnym stole siedzieli nauczyciele wraz z dyrektorem szkoły –
Albusem Dumbledore'em.
Remus
poznał już Dumbledore'a, bo profesor odwiedził jego dom w połowie
wakacji, przynosząc ze sobą najlepszą wiadomość, jaką chłopak
dostał w życiu – mógł iść do Hogwartu. Według dyrektora jego
choroba nie stanowiła żadnej przeszkody do pobierania nauki. Remus
wiedział, że, choćby nie wiadomo co się stało, nigdy nie
zapomni, iż profesor Dumbledore dał mu szansę na lepsze, normalne
życie.
Ta
ceremonia przydziału była inna – już na samym początku
wstrząsnął nią skandal. Inaczej nie dało się nazwać sytuacji,
w której jeden z Blacków, TYCH Blacków, trafia do Gryffindoru.
Ślizgoni nie przyjęli tego zbyt dobrze, ale chłopak nie wydawał
się tym zmartwiony. Z radością wypisaną na twarzy dumnie
pomaszerował do stołu Gryfonów.
Remus
uważnie obserwował podchodzących do trzymającej Tiarę Przydziału
profesor McGonagall. Czarownica kolejno odczytywała uczniów, a
następnie nakładała im na głowę magiczny kapelusz.
-
Lupin, Remus! - krzyknęła pani profesor.
Remus
zacisnął dłonie, próbując zapanować nad ich drżeniem. Na
miękkich jak wata nogach podszedł do nauczycielki i usiadł na
stojącym przed nią krzesłem. Po chwili na jego głowie wylądowała
stara Tiara.
-
Interesujące – cichy głosik rozbrzmiał w uchu Remusa. - Jeszcze
nigdy czegoś takiego nie widziałam. Gorące, odważne serce,
przenikliwy umysł i kryjąca się pod skórą bestia. Bardzo
interesujące. Gdzie by tu cię przydzielić… Chyba już wiem.
GRYFFINDOR! - ostatnie słowo Tiara krzyknęła na głos, informując
o swojej decyzji wszystkich obecnych w Wielkiej Sali.
Remus,
lekko czerwony na twarzy, oddał kapelusz profesor McGonagall, po
czym szybko przeszedł do stołu Gryfonów. Uścisnął kilka
wyciągniętych w jego stronę rąk, nie zwracając zbytniej uwagi na
to, do kogo one należą. Był tym wszystkim zbyt oszołomiony. W
pewnej chwili poczuł, jak ktoś łapie go za ramię i przyciąga w
swoją stronę.
-
Usiądziesz obok? - spytała Lily, zabierając dłoń z ręki Remusa.
Chłopak
odetchnął z ulgą, widząc wreszcie znajomą twarz. Usiadł obok
dziewczyny. Mimo że znał ją zaledwie od kilku godzin, już czuł,
że mogłaby być dla niego bliską przyjaciółką.
Zerknął
w kierunku stołu Krukonów, szukając wzrokiem Mike'a. Gdy tylko
podchwycił spojrzenie kuzyna, nieśmiało do niego pomachał. Mike
uniósł zachęcająco kciuk. Życzył mu w ten sposób powodzenia.
~
* ~
Dormitorium
Gryfonów z pierwszej klasy na pewno nie było największym
pomieszczeniem w wieży, ale Remusowi się podobało. Cztery łóżka
z kolumienkami i kotarami (rzecz jasna czerwono-złotymi) oraz dwie
przestronne szafy zajmowały większość pomieszczenia. Po prawej
stronie od drzwi do sypialni znajdowało się wejście do łazienki.
-
Wygląda nieźle – stwierdził Black. - Przede wszystkim nie
jesteśmy w lochach.
-
Ciężko by było, gdyby Wieża Gryffindoru znajdowała się w
lochach – zauważył podobny do Blacka brunet. Poprawił zsuwające
mu się z nosa okrągłe okulary i zmierzwił włosy. - Proponuję,
żebyśmy najpierw wybrali sobie łóżka, a potem możemy się
poznać.
Czwórka
chłopców rozlokowała się bez większych problemów. Black i
brunet w okularach zarezerwowali sobie łóżka przy oknach, Remus
zajął strategiczną pozycję (w pobliżu drzwi do łazienki), a
ostatni z pierwszorocznych Gryfonów rozłożył się naprzeciwko
niego.
Rozmawiali
do późnych godzin nocnych. Syriusz Black opowiadał o swojej
nienawiści do rodziny, nieszczęśliwym dzieciństwie i planach,
jakie ma na czas szkolny (sprowadzały się do świetnej zabawy i
dopiekaniu Ślizgonom przy każdej możliwej okazji). James Potter –
rozczochrany brunet w okularach – mówił o tym, że marzy mu się
zostanie aurorem. Remus powiedział właściwie tylko to, że jest
jedynakiem, a jego kuzyn był w Ravenclawie. Nie wiedział, na ile
może zaufać współlokatorom. Czwarty z chłopców, Peter
Pettigrew, nie miał o sobie zbyt wiele do powiedzenia. Podobnie jak
Remus zdawał się nie wierzyć w to, że Tiara uznała go za
Gryfona.
Księżyc
w trzeciej kwadrze wisiał już wysoko na niebie, gdy w dormitorium
Gryfonów z pierwszej klasy zgasło światło i zapadła cisza.
Remus
długo leżał, wsłuchując się w spokojne oddechy śpiących
kolegów. Myślał, jak to będzie chodzić na lekcje w Hogwarcie.
Odkąd pamiętał, marzył, aby znaleźć się w szkolnych murach i
wreszcie to stało się prawdą.
„Będzie
dobrze” przekonywał siebie. „Od jutra zacznie się jeden z
najlepszych okresów w moim życiu.”
-
- - - - - -
*Mateczka
Alsop (ang. Goody Alsop) – postać z trylogii The All Souls Trilogy
autorstwa Deborah Harkness (w Polsce wydana przez wydawnictwo Amber
jako seria Księga Wszystkich Dusz), bardzo zdolna czarownica z
XVI-wiecznego Londynu.
Chciałabym Wam życzyć aby rozpoczynający się właśnie rok był o niebo lepszy od tego, który właśnie żegnaliśmy.
Powyższa miniaturka jest pierwszym tekstem, który został zbetowany przez Atrię Adarę, z którą kilka dni temu podjęłam współpracę. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało.
Serdecznie Was pozdrawiam
Ojejku, to było tak wciągające, że naprawdę żałuję, że to tylko miniaturka. Z chęcią przeczytałabym część dalszą.
OdpowiedzUsuńI to spotkanie Remusa z Lily! Z początku byłam pewna, że w pociągu spotka Huncwotów, a tu proszę. I jeszcze wiecznie naburmuszony Severus, cały Snape.
Pozdrawiam i również życzę szczęśliwego nowego roku :D
Dotknąć serca Lupin'a
Jeżeli chodzi o część "pociągową" to w dużej mierze opierałam się na książce, więc nie mogłam umieścić wszystkich Huncwotów razem.
UsuńJak będę miała jakiś pomysł, to pociągnę wątek szkolnych czasów Huncwotów w następnych miniaturkach.
Pozdrawiam
Cześć! Zaczęłam dziś czytać Twoje opowiadanie i co prawda jestem dopiero na szóstym rozdziale, ale czyta się naprawdę dobrze, zapowiada ciekawie i chyba się zadomowię :) Od jakiegoś czasu szukałam do czytania potterowskiego bloga, ale jakoś nic mi się nie podobało. U Ciebie jak dotąd mam ochotę zostać :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny!
Anka