Remus
od początku był pewny, że spędzi u rodziców weekend. Bardzo się
za nimi stęsknił i nie miał zamiaru zbyt szybko ich opuszczać.
Chciał zabrać ze sobą kuzyna, który przecież mieszkał z nimi
przez tyle lat, ale Mike stanowczo odmówił. Stwierdził, że ma
mnóstwo nauki. Oczywistym było, iż to czcza wymówka, ale Remus
nie chciał drążyć tego tematu. Sam doskonale wiedział, że
czasami lepiej pozwolić komuś na przemyślenie swoich sekretów. W
końcu ile to razy z niego wyciągano tajemnice, które wolał
zachować dla siebie? Zawsze bardzo to przeżywał i nie chciał na
to samo narażać Mike'a.
Późnym
wieczorem Remus siedział z ojcem w salonie przy partii
czarodziejskich szachów. Obok nich usadowiła się Evelynne, która
co chwila pomagała synowi. Skutkiem tej współpracy były coraz
większe kłopoty głowy rodziny.
-
Kto by pomyślał, że mój syn będzie chował się za spódnicą
matki – powiedział John, gdy Remus (oczywiście przy pomocy
rodzicielki) zbił mu ostatniego gońca.
-
Kto by pomyślał, że mój mąż nie umie przegrywać –
odpowiedziała Evelynne.
Remus
stłumił śmiech. Uwielbiał słuchać słownych przepychanek
rodziców. Oboje byli bardzo inteligentnymi ludźmi i utarczki rosły
u nich do rangi niezwykle pasjonujących pojedynków.
Niestety
nadchodzący pojedynek został brutalnie przerwany przez sowę, która
zaczęła stukać w okno. Remus poderwał się z fotela i wpuścił
ptaka. Ptak podleciał do Johna i upuścił przed nim list. Szybko
otworzył kopertę.
-
Dumbledore wzywa nas do Kwatery Głównej – poinformował Remusa,
przebiegając wzrokiem po literach.
-
Ten człowiek jest niesamowity – stwierdziła Evelynne. - On chyba
wie wszystko.
-
Nie „chyba”, mamo – powiedział Remus. - Musimy iść.
-
Tylko wróćcie – poprosiła Evelynne. Podeszła do syna i
uściskała go. - Masz wrócić do domu razem z tatą. Czy to jest
jasne?
-
Oczywiście – potwierdził Remus.
-
Ty też masz wrócić – poleciła Evelynne Johnowi.
-
Wrócę.
Lynne
kiwnęła głową na znak, że przyjęła do wiadomości obietnice
męża i syna. Obserwowała ich, gdy zakładali buty i kurtki.
-
Nie zasnę, póki nie będziecie bezpieczni do domu – powiedziała.
-
Wrócimy najszybciej jak się da – obiecał John. - A tego tu
przypilnuję, żeby nie wdawał się w żadne bójki – dodał,
kładąc dłoń na ramieniu Remusa.
Dwaj
Lupinowie wyszli z domu. Przeszli do pobliskiego lasu i stamtąd
teleportowali się w pobliże Kwatery Głównej. Na miejscu wpadli na
Fabiana Prevetta.
-
Wiesz, co się stało? - zapytał go Remus.
-
Właśnie miałem was spytać o to samo – odparł Fabian. - Ale to
nie jest normalne, żeby zwoływać zebranie o jedenastej w nocy. Coś
musiało się stać.
Niemal
biegiem pokonali drogę do Kwatery. Gdy zeszli do piwnicy, połowa
miejsc była już zajęta. Remus szybko podszedł do Jamesa i
Syriusza. Oni też nie wiedzieli, dlaczego wezwano cały Zakon. W
ciągu następnych dziesięciu minut przybyła reszta członków
Zakonu. Na samym końcu do piwnicy wszedł Dumbledore. Od razu gestem
nakazał obecnym ciszę.
-
Moi drodzy, sprawa nie jest prosta – powiedział poważnym głosem.
- Godzinę temu aresztowano Edgara Bonesa. Edgar podjął się
zadania zdobycia dokumentów, które mogły zniszczyć Zakon Feniksa.
Edgar znalazł te dokumenty. Niestety, został nakryty w gabinecie
Lucjusza Malfoya. W tej chwili Ernest Rodes, którego doskonale
znacie, próbuje wyciągnąć Edgara z opresji.
Remus
nie mógł w to uwierzyć. Byłoby łatwiej, gdyby Edgar po prostu
zginął w bitwie, albo zaginął. Ale aresztowanie za włamanie do
Ministerstwa Magii? Bones był aurorem, coś takiego mogło mu złamać
karierę. Jeżeli nie kompletnie ją zniszczyć, o ile, oczywiście,
wyjdzie z Azkabanu.
-
A co z Dominique i dziećmi? - zapytał Dedalus Diggle.
-
Oczywiście zaopiekujemy się nimi – odparł Dumbledore. - Nie
wyobrażam sobie, żeby rodzina kogokolwiek z Zakonu została bez
opieki w razie jakiegoś wypadku.
-
A co z dokumentami? - spytał Fabian.
-
Nie znaleziono ich przy Edgarze. W gabinecie Lucjusza Malfoya też
ich nie ma. Prawdopodobnie Edgar zdążył je ukryć. Ernest zapyta
go o nie, gdy tylko znajdą się bez towarzystwa.
Fabian
wydawał się usatysfakcjonowany tą odpowiedzią. Nie było już
żadnych pytań, więc Dumbledore wypuścił wszystkich do domów.
Po
powrocie do East Clandon Remus szybko przywitał się ze zdenerwowaną
matką i uciekł do łazienki. Wyjaśnienie powodu tak nagłego
wezwania zostawił ojcu.
Wiadomość
o aresztowaniu Edgara wstrząsnęła nim bardziej, niż mógłby się
tego spodziewać. W sumie, nawet dobrze go nie znał. Mijali się na
zebraniach, nigdy nie zamieniając ze sobą nawet kilku słów, poza
grzecznościowym „dzień dobry”. Wiedział o nim niemal równie
niewiele: auror, żonaty, miał dwoje dzieci. Ale najstraszniejsze
było w tym to, że to mogło przytrafić się naprawdę każdemu:
Fabianowi, Jamesowi, jego ojcu… jemu samemu. Remus doskonale zdawał
sobie sprawę z tego, że gdyby to jego aresztowano, zostałby zabity
szybciej, niż ktokolwiek, nawet Dumbledore, zdążyłby zareagować.
Po
raz pierwszy naszły go wątpliwości co do tego, czy bycie w Zakonie
to dobry pomysł. Bał się śmierci, jak każdy, ale śmierć w
bitwie, w obronie innych, nie wydawała mu się taka straszna. Ale
zostanie zabitym przez komisję? Bał się tego, odkąd dowiedział
się, co oznacza bycie wilkołakiem. Świadomość, że za byle
przewinienie może stracić życie, była gorsza od comiesięcznych
przemian. Jeżeli już miał ginąć, to powinna to być śmierć za
ideały, w imię większego dobra, a nie z powodu podpisu jakiegoś
komisarza. Był wilkołakiem, ale przecież nadal miał ludzką
świadomość, chociaż wielu odmawia mu prawa do tego.
Naprawdę wspaniale piszesz.Za każdym razem gdy czytam twój nowy rozdział to czuje się tak jakbym tam była.Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie naszły mnie wątpliwości czy to nie będzie czasem Syriusz lub James... całe szczęście (albo nieszczęście dla Edgara) Uwielbiam sceny Remusa z rodzicami i znowu się na niej wzruszyłam! I pod koniec łzy mi do oczu napłynęły. To takie prawdziwie niesprawiedliwe :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że studniówka dobrze ci mija,
pozdrawiam :)
Studniówka była wspaniała, dziękuję.
UsuńZgadzam się z Tobą - to jest niesprawiedliwe. Ale, niestety, życie jest niesprawiedliwe.
Pozdrawiam
Rozdział świetny jak zwykle. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, cóż za dokumenty Edgar próbował wykraść. Czy ta kwestia zostanie wyjaśniona?
Coraz bardziej jest mi żal Remusa. Biedny zadręcza się tymi wszystkimi myślami, przez co odgradza się od innych ludzi. Swoją drogą, świetnie oddajesz jego emocje, które czasem jest mi ciężko zrozumieć.
Z niecierpliością czekam na nastęony rozdział! ;)
Kwestia dokumentu zostanie wyjaśniona... ale nie powiem, kiedy. Na pewno jeszcze w tej części - czyli przed rozdziałem 80 :)
UsuńPozdrawiam
Ojejku, tyle czekania!
UsuńSwoją drogą, zapraszam na nowy rozdział do mnie! :)
Halo, halo! Co tak króciutko? Hm? Na początku myślałam, że tekst Ci zjadło, ale teraz widzę, że to jest całość. Zaczęłam czytać i już się skończyło... Dobra dość tego marudzenia. ;)
OdpowiedzUsuńOd zawsze burzysz mi moją wizję Lupina. Ja go sobie jako skrzywdzoną przez los i nie tylko sierotę, która kolejno traci bliskich mu ludzi. Najpierw ojca, potem matkę, Jamesa i Lily, Syriusza i Petera, znowu Syriusza, Dumbledore'a, a na końcu sam umiera razem z żoną i traci syna. A ty od zawsze zostawiasz mu tych rodziców. W poprzednim opowiadaniu były chociaż jakieś rodzinne problemy, a tutaj sielanka, po prostu sielanka! I wytłumacz mi, jak to się stało, że Remus jest takim pesymistą? Biorąc pod uwagę moją opcję z sierotą, to wydaje się być logiczne - Remus od początku nie ma pełnej rodziny, nie żyje w świecie wypełnionym miłością i zaczyna się o wszystko obwiniać, widzieć siebie jako potwora, bo za późno pojawiają się osoby, które mogły przemówić mu do rozumu. A tutaj? Nie zrozum mnie źle. Nie neguję Twojego pomysłu, a próbuję go zrozumieć. Bo mając takich rodziców, Remus powinien być najszczęśliwszym dzieciakiem na świecie. Wiem, wiem, wilkołactwo. Ale przecież Lupinowie byli przy nim cały czas i powinni wpłynąć na jego sposób myślenia, co nie?
Dokumenty? Jakie dokumenty? Jakieś dokumenty mogłyby zniszczyć cały Zakon? Co w nich jest? I dlaczego mam przeczucie, że Edgar nie pożyje długo? Albo załatwi go Ministerstwo i Dementorzy, albo zrobią to zrobią to śmierciożercy.
Remus myśli o tym, że Bones może mieć zniszczoną karierę... Chłopie! Chodzi o dokumenty, które mogę zniszczyć cały Zakon i życie człowieka, a ty myślisz o jego pracy?! :O
Coś za łatwo wszystko poszło. Dumbledore powiedział, że dokumentów nie ma, a wszyscy idą do domu. A co jeżeli śmierciożercy przejęli te papiery i teraz zniszczą Zakon?
Będę straszna, jeżeli powiem, że mam nadzieję na starcie Remus - komisja? Być może, ale to by było ciekawe.
Pozdrawiam! :)
Ależ spokojnie. Remus jeszcze będzie skrzywdzonym przez los pesymistą. Właśnie dlatego zdecydowałam się na pisanie czasów pierwszej wojny - chciałam pokazać przemianę Remusa z młodego, niemal szczęśliwego chłopaka, ideowca garnącego się do walki, właśnie w takie pesymistę. Z czasem dojdę do tego Remusa, którego poznaliśmy w książkach o Harry'm. Tylko musi minąć trochę czasu.
UsuńA sprawa Edgara i dokumentów wyjaśni się. Kiedyś :)
Pozdrawiam
Blog został dodany do Biblioteki Hogwartu. Przepraszamy, że dopiero teraz ;)
OdpowiedzUsuńHej ;) Tak coś czułam, że to nie Remus, chociaż niepokój był, że będzie to ktoś z kim już się zżyłam ;P Mam nadzieję, że uda im się wyciągnąć Edgara, chociaż znam go równie tyle co Remus. Niby za wiele nie wydarzyło się w rozdziale, ale chyba w końcu nasi młodzi czarodzieje zaczęli zdawać sobie sprawę, że to już dorosłe życie, a konsekwencje ich czynów są dużo poważniejsze niż Troll w dzienniczku.
OdpowiedzUsuńWeny i huncwotów ;)
niecnimarudersi.blogspot.com