a

a

Tekst

Oficjalnie wróciłam! Tylko nie na tego bloga (przynajmniej jeszcze nie, niczego nie wykluczam). Zapraszam TUTAJ na bardziej alternatywną historię,

Szablon mojego autorstwa.

Aktualizowane 17.04.2020


piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział 30 – Siła historii

 Misternie tkaną sieć kontaktów i informatorów Will tworzył od mroźnej, grudniowej nocy 1646 roku, w czasie której został przemieniony w wampira. Ta jedna chwila, jedno ukąszenie, zmieniło na zawsze jego życie. Jego i jego rodziny.

Miał wtedy dwadzieścia osiem lat i obiecującą przyszłość. Był najmłodszym synem hrabiego Oxfordu. Jako, że miał czterech starszych braci, nie mógł nawet liczyć na dostanie od ojca jakiegoś tytułu lub ziemi. Na szczęście najstarszy z rodzeństwa, Philippe, darował ulubionemu bratu zamek oraz pensyjkę. Dzięki temu Will mógł się ożenić z córką wicehrabiego Yorku. Jedną z młodszych córek. Małżeństwo było od początku zaplanowane i ani Will, ani Cora, nie czuli się w tym związku dobrze. Mimo to, przez czternaście lat małżeństwa dorobili się dziesięciorga dzieci, z których czwórka zmarła jeszcze w niemowlęctwie.

Nieszczęście w małżeństwie wielokrotnie popychało Willa w ramiona innych kobiet. Były one damami lekkich obyczajów, chłopkami, pokojówkami, a nawet raz romansował z damą szlachetnie urodzoną. Z niektórymi z nich tworzył dłuższe związki, z których rodziło się nawet kilkoro dzieci. Jedną z takich kobiet była Ginny.

Ginny była córką chłopa, mieszkającego w jednej z wsi należącej do Willa. Gdy się poznali, miała niespełna piętnaście lat i szykowała się do zamążpójścia. Jej narzeczonym był syn sąsiadów, starszy od niej o trzy lata. Do ślubu nigdy nie doszło. W czasie żniw na pole rodziny Ginny wpadła grupa myśliwych, pędzących za jeleniem. Wśród jeźdźców był Will wraz z najstarszym synem, Henrym. Niestety koń Willa potknął się w czasie galopu i razem z jeźdźcem runął na ziemię. Nieprzytomnego zabrano do najbliższej chaty i tam został opatrzony przez córkę gospodarza – Ginny. Gdy ocknął się i ujrzał pochyloną nad sobą anielską istotę, z miejsca się w niej zakochał. Po wyzdrowieniu wykorzystał swoją władzę do zerwania zaręczyn dziewczyny, po czym kazał wybudować dla dziewczyny dom. Odwiedzał ją tam niemal co noc, czego skutki szybko stały się widoczne – na wiosnę Ginny powiła pierwsze dziecko, córkę, której nadano imię Grace. Po niej na świat przyszło jeszcze dwóch synów: Matthew i Robert.

To właśnie od Ginny wracał tamtej grudniowej nocy. Zbyt długo został wtedy w domu kochanki i ta prosiła go, żeby został do ranka. Will nie chciał tego zrobić, bo o świcie miał przyjechać z wizytą jego brat i chciał być wtedy w domu, dlatego wsiadł na konia i kłusem ruszył w stronę zamku. Niestety, nie było dane mu tam dotrzeć.

W lesie, który oddzielał wieś od zamku, koń Willa nagle się spłoszył. Stanął dęba i zrzucił jeźdźca na ziemię. Oszołomiony i obolały mężczyzna patrzył, jak gniady wierzchowiec galopuje w stronę zamku. Zanim zdążył za nim ruszyć, zimne ramiona objęły go, a chłodne usta przycisnęły do jego szyi. Nie zdążył zorientować się, co się dzieje, gdy poczuł ukłucie żyły szyjnej i ogarniającą go błogość. Upływ krwi musiał spowodować utratę przytomności, ale Will tego nie pamiętał.

Gdy się obudził, znajdował się w ziemiance. Czuł palące pragnienie, ale nie ono było jego największym zmartwieniem. Po latach zastanawiał się, jak to możliwe, że bardziej przejął się tym, co widział, słyszał i czuł, niż wołaniu organizmu o krew. Nigdy nie znalazł odpowiedzi na to pytanie.

Dopiero w kilka godzin po przebudzeniu Will poznał sprawcę swojego nieszczęścia. Ku jego wielkiemu zdziwieniu, do ziemianki weszła niska kobieta o niezwykle urodziwej twarzy i filigranowej urodzie. Odgarnęła płomiennorude włosy i spojrzała na Willa oczami koloru szmaragdu. Jednak to nie kobieta zwróciła jego uwagę, ale wierzgający jelonek, którego trzymała za poroże. Wypuściła go we wnętrzu ziemianki, a on zaraz rzucił się do ucieczki. Kierowany instynktem Will skoczył za zwierzęciem. Błyskawicznie dopadł go i zatopił kły w jego szyi. Wartko płynąca, ciepła krew ugasiła palenie w jego gardle.

- Urodzony wampierz – szepnęła z podziwem kobieta.

Gdy Will zaspokoił swoje pragnienie, kobieta wytłumaczyła mu, kim się stał. Powiedziała mu też, kim był od zawsze. Dopiero Wynter, bo takie imię nosiła wampirzyca, wyjaśniła mu, że wszystkie dziwne rzeczy, które mu się zdarzały, to była magia. Urodził się czarodziejem, jedynym w swojej rodzinie.

Wynter uświadomiła Willowi także to, że nie musi rezygnować z dotychczasowego życia. Powinien tylko uważać, aby nikt nie zauważył, że się nie zmienia.

W ten sposób dostał pełną swobodę działań. Przestał bać się brata i zaczął tworzyć znajomości. W czasie wojny domowej sprytnie zmieniał strony tak, by nie narazić siebie i swojej rodziny na niebezpieczeństwo. Miał swoich ludzi w kręgu towarzyszy Olivera Cromwella, ale inni jego protegowani towarzyszyli Karolowi II Stuartowi. W ciągu następnych stu lat dorobił się swoich ludzi niemal na każdym dworze Europy. A także wielkiego majątku. Na początku XX wieku wstąpił do MI6 – wywiadu brytyjskiego, który werbował nie tylko zwykłych ludzi, ale też stworzenia takie jak wampiry i wilkołaki. Will był dla nich cenny ze względu na swoje umiejętności oraz sieć kontaktów.

Mimo zainteresowań wielką polityką, nie zapomniał o rodzinie. Odwiedzał Ginny aż do jej śmierci – ona jedna wiedziała, kim stał się jej kochanek. Gdy ich dzieci ukończyły jedenaście lat, cała trójka otrzymała listy ze szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, tak samo jak inne dzieci, które były owocami przelotnych romansów Danielsa. Żadne z jego dzieci narodzonych z prawego łoża nie otrzymało takiego listu. Will nigdy nie spuścił oka ze swoich dzieci. Był duchem, który prowadził ich i ich potomstwo przez życie. Mimo trudów związanych z jego pracą, nie opuścił żadnego chrztu, ślubu i pogrzebu swoich potomków. Dopiero podczas II wojny światowej stracił kontakt z większością z nich. Wiedział, że część zginęła na polu bitwy, a reszta wyjechała. Niektórych z nich nie udało mu się odnaleźć.

Po II wojnie światowej odszedł z wywiadu i przeniósł się do Oxfordu, gdzie otworzył Wejście Smoka. Nie zrezygnował ze swojej sieci kontaktów. Jednak teraz nie szpiegował władców świata, ale skupił się na urzędnikach Ministerstwa Magii. Wiedział o nich niemal wszystko.


...Will wpatrywał się w stojącego przed nim chłopaka. Chciał mu powiedzieć, jak wielkie miał szczęście. Nie umniejszał cierpienia Mike'a, ale Croft stracił tylko rodziców. A wampir pochował rodziców, rodzeństwo, ukochaną, żonę, dzieci, wnuki, prawnuki… Nie wspominając o przyjaciołach, których pożegnał w czasie tych ponad trzystu lat.

- Will, czemu to do mnie wraca? - zapytał niespodziewanie Mike. - Przez tyle lat to mnie nie ruszało. A teraz… Dlaczego?

- Ból po utracie bliskich nigdy nie mija – powiedział sentencjonalnie Will. - Może co najwyżej dać o sobie zapomnieć na jaki czas, ale potem wraca ze zdwojoną siłą.

Mike kiwnął smętnie głową. Will miał rację, ale jego słowa na nic Croftowi się nie przydały.

- Mike, co się stało? - spytał wampir. - Pokłóciłeś się z kimś?

- Nie… tak… to skomplikowane – przyznał niechętnie chłopak.

„Czyli kobieta” pomyślał Will. „Dlaczego to zawsze musi chodzić o kobiety?”

- Mike, wiesz, że jeżeli masz jakiś problem, zawsze możesz do mnie przyjść?

- Wiem. Wszyscy o tym wiedzą – przyznał Mike. - Przepraszam, ale nie mam nastroju na rozmowę. Wracam do domu.

Minął szefa i wyszedł z cmentarza. Nie miał siły na teleportację, więc wyciągnął różdżkę i wezwał Błędnego Rycerza. Za kurs do Oxfordu zapłacił trzynaście sykli.

W domu zastał Lily, siedzącą w salonie. Czytała jakąś książkę medyczną i pracowicie robiła z niej notatki.

- Jest Remus? - zapytał Mike.

- Leży na górze – odpowiedziała Lily, nie podnosząc wzroku znad książek. - Wrócił jakieś pół godziny temu od Jamesa. Teraz odpoczywa.

„Aż tak z nim źle?” pomyślał Mike, ale nie wypowiedział pytania na głos. Ton Lily – pozornie beznamiętny, ale z kryjącym się w nim niepokojem – był dla niego wystarczającą odpowiedzią.

Idąc do swojego pokoju Mike zajrzał na chwilę do sypialni kuzyna. Zaciągnięte zasłony nie przepuszczały światła, więc wszystko spowijał mrok, dopóki Mike nie otworzył drzwi. Wtedy wpadły promienie światła z korytarza. Śpiącemu Remusowi to nie przeszkodziło – nawet nie drgnął.

Mike podszedł do kuzyna i ostrożnie położył dłoń na jego czole. Na szczęście było chłodne. Co prawda nie spodziewał się gorączki, ale i tak odetchnął z ulgą. Od lat Remus był dla niego jak brat i Mike martwił się o niego, jak o nikogo innego.

Upewniwszy się, że z kuzynem wszystko w porządku, Croft skierował się do swojego pokoju. Wziął z biurka książkę o magicznych roślinach śródziemnomorskich. Ostatnio zaniedbał naukę, o czym boleśnie przekonał się podczas ostatnich zajęć, gdy nie rozumiał, o czym mówił wykładowca. W przeciwieństwie do Remusa, on nie miał miłej koleżanki, która dałaby mu notatki.


„Może powinienem sobie znaleźć taką koleżankę” pomyślał, czytając rozdział o skrzelozielu. „Przydałby mi się ktoś taki. Ktoś, komu będę mógł zaufać, zwierzyć się… Na Merlina, przecież nie mogę wiecznie być sam!”
- - - - - - - - - - - - 
Hej! Mamy za sobą trzydzieści rozdziałów i do końca jeszcze bardzo daleko. Mam nadzieję, że cieszycie się z tego tak bardzo jak ja.
Ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad założeniem blogowego Facebooka. Plany są takie, żeby dotyczył on nie tylko tego bloga, ale też nowego opowiadania, które niedawno zaczęłam pisać. Umieszczałabym na nim (tj. na Facebooku) różne ciekawostki dotyczące bohaterów i opowiadań, zapowiedzi rozdziałów, grafikę, którą ostatnio zaczęłam się zajmować itp. To, czy coś takiego powstanie zależy głównie od Was, bo, moim zdaniem, nie ma sensu zakładać Facebooka, jeżeli nikt nie będzie tam zaglądał. Wasze opinie na ten temat proszę pisać w komentarzach. Zachęcam też do głosowania w tej sprawie w SONDZIE
Podrawiam

10 komentarzy:

  1. Jak zawsze świetne. Fajnie, że przybliżyłaś historie Willa, nie ukrywam, że bardzo zaintrygowała mnie jego postać. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że mnie postać Will też bardzo intryguje, chociaż sama ją wymyśliłam. Jest nietypowy i pisząc historię Remusa i Mike'a stopniowo odkrywam też Willa.
      Dawno nie pisałaś. Bardzo się cieszę, widząc Twój komentarz.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Historia Willa jest naprawdę bardzo ciekawa.Każdy chciałby mieć takiego brata jak Mike'a.Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się - Mike to świetny materiał na brata lub kuzyna. Pozostaje pytanie, czy nadaje się też na chłopaka :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. O kurczę, coraz bardziej lubię Willa. Wydawałoby się, że jest takim oschłym facetem, który wszystkich trzyma na dystans, a tutaj taka niespodzianka. Skoro ta dziewczyna nazywała się Ginny, to może będzie jakąś daleką przodkinią Weasleyów?
    Co do blogowego facebooka, jestem jak najbardziej za - na pewno bym na njego zaglądała. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo osób może mieć na imię Ginny. Ginevra (lub Gwenifer - zależnie od pisowni) jest nawet jedną z bohaterek legend arturiańskich. Raczej nie przewiduję pokrewieństwa między nią a Weasley'ami, ale zapewniam, że potomkowie Willa pojawią się w tym opowiadaniu.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o Ginny, to wiele osób w anglojęzycznych fikach, które powstawały przed wydaniem wszystkich części, uznawały to nawet za skrót od imienia Virginia ;)

      Usuń
    3. Ciekawe. Nie miałam o tym pojęcia, ale warto to zapamiętać. Chociaż imię Virginia kojarzy się raczej ze stanem USA niż żywą osobą.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Hej ;) Ho, ho! Jaka Willowa historia! Jak z baśni ;P Też przy Ginny natychmiast pomyślałam o 'tej' Ginny i zastanawiałam się czy użycie tego imienia było celowe ;P Dziś Mike trochę zyskał w moich oczach, bo jakoś tak na początku nie byłam do niego przekonana ;P No naprodukowałaś tych rozdziałów, życzę ci ich jeszcze kilka razy więcej ;) Mnóstwo weny! Pozdrawiam i ściskam ;)
    niecnimarudersi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW! Chyba Cię trochę nie doceniałam, bo nie sądziłam, że Will może mieć TAKĄ ciekawą historię! Naprawdę cieszę się, że wreszcie powróciłam do tego opowiadania. Postaram się szybko nadrobić zaległości!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy