a

a

Tekst

Oficjalnie wróciłam! Tylko nie na tego bloga (przynajmniej jeszcze nie, niczego nie wykluczam). Zapraszam TUTAJ na bardziej alternatywną historię,

Szablon mojego autorstwa.

Aktualizowane 17.04.2020


piątek, 15 kwietnia 2016

Rozdział 32 – Salon sukni ślubnych

 Remus wszedł do domu, siląc się na spokój. Nie chciał zwrócić na siebie uwagi Mike'a lub Lily, wolał jak najszybciej przemknąć się do swojego pokoju. Tam mógł w spokoju pomyśleć nad sobą i tym, co się z nim dzieje. Albo nie dzieje. Albo dzieje. Albo i nie. Sam już nie wiedział.

– Remus, jak udała się randka? – zapytał Mike, wyglądając z kuchni.

– To nie była randka – odparł Remus.

Przyspieszył kroku. Schody pokonał przeskakując schodki po dwa lub trzy. Nie chciał ryzykować kolejnych pytań.

Opadł na swoje łóżko i zrzucił ze stóp buty. Z ulgą zatopił się w chłodnej pościeli.

– Grace, coś ty ze mną zrobiła? – szepnął w przestrzeń.

Zamknął oczy, przypominając sobie dziewczynę stojącą na klatce przed mieszkaniem swojej cioci. W półmroku wyglądała wprost zniewalająco. Spojrzenie jej ciemnych oczu przyciągało go, przywoływało go. Przysunął się do niej niemal bez swojej wiedzy. Gdy Grace przybliżyła się do niego, owionął go zapach jej perfum. Nie umiał go opisać, ale bardzo mu się podobał.
Remus aż bał się pomyśleć, co by się stało, gdyby ciotka Grace nie tworzyła drzwi. Już niemal czuł na wargach dotyk jej ust. Chciał poznać ich smak.

– Remus, opanuj się – warknął na siebie, zrywając się z łóżka.

Był wściekły. Nie dość, że gdyby pocałunek doszedł do skutku, prawdopodobnie zniszczyłby rozwijającą się przyjaźń, to jeszcze mógł doprowadzić do czegoś znacznie gorszego. Przecież Grace nie wiedziała o tym, że Remus jest wilkołakiem. A on nie chciał powtórki z tym, co działo się z Natalie. Nie chciał stracić przyjaciółki, a nie spodziewał się po niej pozytywnej reakcji, gdy dowie się o jego chorobie. W końcu mało kto dobrze reagował.

~ * ~

Przez następny tydzień Remus nie miał okazji na spotkanie z Grace. Przygotowania do ślubu Jamesa i Lily ruszyły pełną parą. Ze wszystkich Huncwotów Lupin spędzał najmniej czasu w Dolinie Godryka, gdzie Rogacz nadal odnawiał nowy dom, ale za to niemal każdą wolną chwilę poświęcał Evans. Przyszła panna młoda nie wyobrażała sobie, żeby świadek miał jej nie towarzyszyć w przygotowaniach do wesela. Akurat była na etapie wybierania sukni ślubnej.

– Najgorsze jest to, że nie wiem, gdzie ma być to wesele – skarżyła się Lily, obracając się wokół własnej osi przy lustrach.

Oglądała się w zwierciadłach, oceniając już czwartą suknię, którą tego dnia przymierzyła. A może piątą? Remus stracił rachubę. Przed wyjściem Lily przekonywała go, że ma jej doradzać w kwestii wyboru sukni, ale im dłużej siedział w sklepie, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że jego zdanie nic nie znaczy. Wokół Lily cały czas latała sprzedawczyni i pani Evans, która ze wzruszeniem obserwowała, jak jej młodsza córka szykuje się do ślubu. Słów Remusa nikt nie słuchał, ale on też nie czuł potrzeby, żeby je wygłaszać.

– Po prostu zaufaj Jamesowi – poradził Remus. – W końcu zaufanie to w związku podstawa.

– Szczerość też – odparła Lily.

Poprawiła sobie prześwitujący welon i odwróciła się do przyjaciela.

– I jak? – spytała.

Remus zmrużył oczy, żeby nie raziły go wyjątkowo jasne światło. Przyjrzał się białej sukni Lily. Miała dopasowany gorset, a od pasa do ziemi spływały fale lśniącego materiału, który dodatkowo upstrzony był czymś, co do złudzenia przypominały pióra. Sięgające nadgarstków rękawy były luźne i przy każdym ruchu ręki, tworzyły złudzenie skrzydeł. W tej sukni Lily przypominała Remusowi łabędzia.

– Wyglądasz pięknie – powiedział Lupin zgodnie z prawdą.

Lily przewróciła oczami, ale szczerze uśmiechnęła się do przyjaciela.

– Czemu mnie to nie dziwi? – mruknęła pod nosem. – Remus, czemu zawsze gdy cię pytam o zdanie, mówisz mi to samo?

– Bo zawsze wyglądasz pięknie – odparł Remus tonem, który sugerował, że mówi najbardziej oczywistą rzecz na świecie. – Jeżeli coś się zmieni, obiecuję, że cię o tym poinformuję.

Lily przez chwilę wyglądała, jakby miała ochotę czymś rzucić w Remusa, ale w końcu się powstrzymała. Nie chciała zniszczyć pięknej sukni.

– Remus ma rację – wtrąciła Temperance Evans. – W każdej z tych sukni wyglądasz przepięknie. Jak księżniczka z bajki.

Lily przewróciła teatralnie oczami na znak, że uważa słowa matki za nieprzydatne i ruszyła do przymierzalni. Nie chciała zdejmować cudownej kreacji, ale miała już trochę dość paradowania w nienormalnym dla siebie stroju. Obawiała się też zniszczenia sukni ślubnej.

W ciągu dwóch godzin Lily przemierzyła kolejne stroje. Różniły się kolorem (były wśród nich suknie białe, błękitne i kremowe) oraz krojem (przyległe do ciała, wąskie, rozłożyste, długie i krótkie) i wszystkie zachwyciły Lily. Nie wiedziała, w której sukni powinna iść do ślubu.

– Remus, pomóż mi – jęknęła Evans, opadając na kanapę obok przyjaciela. – One wszystkie są takie piękne.

– Nie wiem, czy ci to pomoże, ale jak dla mnie możesz iść do ślubu we wszystkim. Myślę, że Jamesowi też nie zrobiłoby to dużej różnicy.

– Nie pomogło. Chciałabym, żeby to był idealny dzień.

– Będzie – zapewnił ją Remus.

Lily uśmiechnęła się lekko i oparła głowę o jego ramię. Miała dosyć przymierzania strojów, a coś czuła, że będzie musiała jeszcze odwiedzić kilka sklepów.

– Kup białą. Tę z piórkami – poradził Remus. – Jak James cię zobaczy, będzie zbierał szczękę z podłogi. Goście też.

– Nie chcę zrobić aż takiego wrażenia. Miło by było, gdyby mój przyszły mąż był w stanie wypowiedzieć słowa przysięgi.

Remus parsknął śmiechem i objął przyjaciółkę ramieniem. Nie potrafił jej powiedzieć, ile dla niego znaczył fakt, że Lily darzyła go przyjaźnią.

– Niedługo będę musiał się zbierać – powiedział z niechęcią Remus. – Na czwartą muszę być w pracy.

– Wiem – westchnęła Lily. – Przecież twój grafik wisi w kuchni. Ale masz jeszcze chwilę, prawda?

Remus kiwnął głową. Mimo warunków, które mimo wszystko nie gwarantowały zbyt dużej prywatności, zdecydował się powiedzieć Lily o czymś, co dręczyło go od kilku dni – nieszczęsnym spotkaniu z Grace.

– Lily, co ja mam teraz robić? – spytał, gdy opowiedział przyjaciółce o niedoszłym pocałunku.

Dziewczyna zamyśliła się, usiłując jednocześnie nie roześmiać się. Wiedziała, że to było okrutne, ale problemy miłosne Remusa zawsze ją rozbawiały. Może dlatego, że odkąd go poznała, Lunatyk rękami i nogami bronił się przed związkami. Doprowadziło to do tego, że miał straszne problemy zawsze, gdy zanadto zbliżył się do jakiejś dziewczyny, na której mu zależało. Właśnie dlatego z Natalie poszło mu tak łatwo – nic go z nią nie łączyło. To, że zdenerwował się niedoszłym pocałunkiem świadczyły o tym, iż Grace traktował bardzo poważnie.

Lily bardzo się z tego powodu cieszyła, ale jednocześnie bała się. Chciała, żeby Remus wreszcie znalazł dziewczynę, która akceptowałaby go i kochała takim, jakim jest. No właśnie – jakim jest. Z tego co wiedziała, Grace nie była świadoma problemów zdrowotnych Remusa. Jeden Merlin wiedział, jak zareaguje, gdy się dowie.

– Porozmawiaj z nią – poradziła Lily. – Szczerze. O wszystkim.

– To nie takie proste.

– Wiem. Ale musisz to zrobić jak najszybciej nie tylko dla niej, ale też dla własnego dobra. Mniej cię zaboli, jeżeli odejdzie teraz. Potem będzie gorzej.

– Z góry zakładasz, że odejdzie – zauważył cierpko Remus.

– Merlin świadkiem, że tego nie chcę. Ale…

– Wiem – wtrącił Remus. – Ciężko się spodziewać, żeby było inaczej. Nie dla mnie szczęśliwe love story.

– Bzdura – prychnęła Lily. – Zobaczysz, że spotkasz, jeżeli już nie spotkałeś, kobietę, która pokocha cię mimo twojego futerkowego problemu.

Nie pierwszy raz Remus słyszał takie słowa. Nie tylko Lily mówiła mu takie rzeczy. Chciał wierzyć w te zapewnienia, ale zbyt dobrze znał już życie. Znalezienie kogoś, komu nie przeszkadzałaby jego choroba, graniczyło z cudem. Cudem, którego nie chciał. Nie zasługiwał na żadną z kobiet. Przecież nie dość, że był niebezpieczny, to jeszcze nie byłby w stanie utrzymać rodziny, a nie chciał żyć na czyimkolwiek garnuszku. Spaliłby się ze wstydu. Co prawda miał pracę, ale nie mógł stać za barem do końca życia, a nawet gdyby, to nie byłby w stanie utrzymać z pensji kogokolwiek poza sobą.

– Muszę już iść – powiedział Remus po dłuższej chwili milczenia.

– Jasne. Dziękuję za pomoc.

– Dla ciebie wszystko – zapewnił ją szarmancko Lupin.

Pożegnał się z Lily i jej matką. Po wyjściu z salonu sukien ślubnych teleportował się do domu. Wziął szybki prysznic, przebrał się i był gotowy do zaczęcia zmiany.

~ * ~

W Wejściu Smoka było tłoczno jak nigdy. Wszystkie stoliki były zajęte, przy barze też brakowało miejsc. W drzwiach stało tyle osób, że Remusowi ledwo udało się przecisnąć do lady.

– Dobrze, że już jesteś – powiedział na powitanie Andy, który akurat miał dyżur. – Widzisz, co tu się dzieje?

Remus rozejrzał się po barze. Poczuł, jak uginają się pod nim kolana. Wystarczyło rzucić okiem na sytuację, żeby zorientować się, że nie czeka go spokojny wieczór, na który po cichu liczył. Mimo to cieszył się, iż będzie miał dużo pracy, bo nie będzie miał czasu na myślenie o Grace.

– Bywało gorzej – zauważył Remus. – Pamiętasz Sylwestra?

W czasie powitania nowego roku Wejście Smoka było tak przepełnione, że nie dało się wcisnąć do środka końca różdżki. W tej sytuacji Will ściągnął do baru aż cztery ekipy. Nie tylko Remus spędził Sylwestra w pracy.

– Wtedy było piekło, ale przynajmniej wiedzieliśmy, dlaczego. A dzisiaj? Żadnego święta nie ma. Mniejsza z tym.

– Pewnie. Jak chcesz, możesz już iść – powiedział Remus, zdejmując kurtkę i wkładając ją na jednej z półek pod barem. – Dam sobie radę.

Andy rzucił mu pełne podziwu spojrzenie.

– Powodzenia – mruknął na do widzenia.

W ciągu kilkunastu minut w barze pojawiła się reszta ekipy Remusa i dwie kelnerki z innej grupy, które Will poprosił o pomoc – Adele Gennero i Olivia Hayden. Dziewczyny szybko dogadały się z Roxy i Andrew co do podziału sali i stolików.

– Jak zdrówko? – zapytał Remusa Andrew, opierając się o bar. – Masz jakieś plany na po zmianie?

Remus przyglądał mu się z lekką podejrzliwością. Nie miał nic przeciwko Andrew, ale gadanina Mike'a robiła swoje. Przed Fromentem ostrzegał to wewnętrzny głos, który, szczerze mówiąc, jeszcze nigdy go nie zawiódł. Pozostali Huncwoci nazywali ten jego głos instynktem, ale Remus ze wszystkich sił unikał tego słowa. Boleśnie kojarzyło mu się z tą drugą stroną jego natury.

– Powrót do domu – odparł w końcu Lupin. Nie widział potrzeby wtajemniczania kolegi z pracy w swoje plany.

Andrew wzruszył ramionami i podszedł do kuchennego okienka, skąd odebrał od Mike'a zamówienie.

Przez całą zmianę Remus ukradkiem obserwował Andrew. Francuz skrzętnie obsługiwał klientów, ale Remus miał wrażenie, że cały czas czuje na plecach jego spojrzenie. Najgorsze było to, że nie było to miłe spojrzenie – było pełne niechęci.


Na szczęście Remus nie miał czasu na przejmowanie się rzekomymi spojrzeniami kolegi z pracy, bo miał pełne ręce roboty przy barze. Z uwagi na natłok zmartwień Remus chyba po raz pierwszy marzył, żeby jego zmiana się nie skończyła.

--------------
Hej. Przepraszam za tak późne dodanie rozdziału. Cały dzień biegałam po mieście i dopiero teraz wróciłam do domu. 
Zapraszam do aktywności na blogowym Facebooku i do zajrzenia tam w poniedziałek, bo wtedy pojawi się tam fragment (zaledwie kilka linijek, dla rozpalenia ciekawości) kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam
PS. Jakby ktoś był ciekawy, to w zakładce bohaterowie pojawiła się strona poświęcona Grace.

8 komentarzy:

  1. Też chcę takiego pomocnika przy dobieraniu sukni ślubnej :) rozdział jak zawsze świetny. O co chodzi z tym Francuzem? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zdradzę tego małego sekretu. Ale zapewniam, że tajemnica Andrew się wyjaśni. W raczej mało oczywisty sposób :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ledwo przeczytałam tytuł, a już spodobał mi się rozdział! Kocham śluby, przygotowania do nich i nie mogę się doczekać ślubu Lily i Jamesa. Biedna Lily. Musiała wybrać tę idealną suknię spośród wielu pięknych kreacji. A tam bym się nie mogła zdecydować i ślub bym wzięła w białym dresie.
    Dobrze by było gdyby Remus się trochę ogarnął, zaprosił Grace na prawdziwą randkę i przestał uważać się za kogoś gorszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko w swoim czasie. W jednej i drugiej kwestii :)

      Usuń
  3. Nie dziwię się Remusowi,że nie wiedział co powiedzieć Lili.Wybór sukni ślubnej nie jest proste.Czekam na dalszy rozwój w sprawie Remusa i Grace.Jak zareaguje Grace gdy dowie się o "futerkowym" problemie Remusa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o relację Remusa i Grace to cały problem w tym, że zależy ona od tego, jak dziewczyna dowie się o futerkowym problemie Lupina i jak zareaguje na tę wiadomość. Mogę Cię zapewnić, że odpowiedź na to pytanie poznasz niedługo :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Kurczę, Remus to taki przekochany przyjaciel (przy okazji, to chyba najgorsze słowa, jakie facet może usłyszeć). Lubię jego relację z Lily w tym opowiadaniu - właśnie tak wyobrażałam ją sobie, czytając książkę. :)
    Nie mogę się doczekać, kiedy odbędzie się rozmowa z Grace - może powie jej o swojej likantoprii? Jestem pewna, że zareagowałaby inaczej niż Natalie!
    Z wielką niecierpliwością czekam też na ślub Potterów.
    Chcę kolejnego rozdziału! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do jednego i drugiego już niewiele czasu. Nie będę Ci tu rzucała numerami rozdziałów, ale raczej nie powinno to trwać dłużej niż do wakacji.
      Jeżeli chodzi o relację Remus-Lily, to myślę, że Lunatyk nie pogniewałby się za te "najgorsze słowa".
      Pozdrawiam

      Usuń

Obserwatorzy