Szczupła
brunetka otworzyła drzwi niewielkiego, parterowego domu i weszła do
środka. Wciągnęła do płuc zapach rodzinnego domu.
–
Dor, to ty? –Rozległ się kobiecy głos z jednej z sypialni.
–
Tak, mamo – odkrzyknęła Dorcas Meadows. – Musimy porozmawiać.
Poważnie porozmawiać.
Z
sypialni wyszła wysoka kobieta, dobiegająca pięćdziesiątki.
Prissy Meadowes, mimo swojego wieku, pozostała wyjątkowo piękną
kobietą. Nie miała nawet grama niepotrzebnego tłuszczu, a co za
tym idzie – nienaganną figurę. Długie, ciemnobrązowe włosy
splotła w finezyjny warkocz, a na twarzy pełny makijaż, chociaż
nawet nie wychodziła tego dnia z domu.
–
O czym chcesz porozmawiać? – spytała pani Meadowes ciepłym
głosem, który kontrastował z jej posturą.
–
Może lepiej usiądźmy – zaproponowała Dorcas.
Matka
kiwnęła twierdząco głową, po czym usiadła w jednym z dwóch
foteli. Dor zajęła miejsce w drugim.
–
No więc…?
–
Mamo, obiecaj mi, że odpowiesz na moje pytanie. Bez krętactw i
niedomówień – poprosiła Dorcas.
–
Obiecuję. Co to za pytanie?
Dorcas
wzięła głęboki oddech dla odwagi.
–
Kto jest moim ojcem? – powiedziała w końcu.
Prissy
Meadowes przeraźliwie zbladła. W jej oczach zaświtał strach i
szok, a usta rozchyliły się w niemym zdziwieniu.
–
Dor… – szepnęła, nie wiedząc, co powiedzieć.
–
Obiecałaś – przypomniała bezlitośnie młodsza kobieta. –
Proszę cię. Mam dwadzieścia trzy lata. Chyba powinnam już to
wiedzieć, nie uważasz?
Jej
matka zerwała się z fotela i zaczęła gorączkowo przechadzać się
po niewielkim salonie. Dorcas po raz pierwszy w życiu widziała
matkę tak zdenerwowaną, ale nie zamierzała odpuszczać. Nie tym
razem.
–
Gdy się urodziłaś, obiecałam mu, że nigdy nie powiem ci, kim
jest – powiedziała w końcu pani Meadowes. – Ale masz rację.
Już czas, abyś dowiedziała się o wszystkim.
Przeszła
do sypialni, skąd wróciła dwie minuty później, niosąc
niewielkie kartonowe pudełko. Postawiła je na stoliku, który stał
między fotelami, i otworzyła je.
–
Dor, proszę, spróbuj mnie zrozumieć. Byłam młoda i głupia.
Poznałam go niedługo po ukończeniu Hogwartu. Byłam wtedy
stażystką w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejskiego i
właśnie tam się poznaliśmy. Był sporo starszy ode mnie i był
żonaty, więc na początku nawet nie myślałam o tym, że między
nami może do czegoś dojść. Pochlebiało mi, że się mną
interesował, ale starałam się trzymać go na dystans. Jednak tak
długo zapraszał mnie na kawę, że w końcu mu uległam. Raz,
drugi, trzeci… W czasie tych spotkań żalił mi się, jak to
został zmuszony do małżeństwa z kobietą, która nic do niego nie
czuje, i do której on nic nie czuje. Opowiadał o swoich problemach
z pracą, rodziną… Ja też opowiadałam mu o sobie. Zakochałam
się w nim. Był jedyną osobą, która mnie słuchała. Gdy pewnego
dnia przyszedł do mnie (mieszkałam wtedy w londyńskiej kawalerce)
po kolejnej awanturze z żoną, nie miałam serca zamknąć mu drzwi
przed nosem. Żeby nam się lepiej rozmawiało, wypiliśmy wino, a
potem… No wiesz – dodała, rumieniąc się. – W każdym razie
to było nasze pierwsze spotkanie. Przychodził regularnie, czasami
nawet kilka razy w tygodniu. Hekate, tak bardzo go kochałam. Żyłam
od jednego spotkania do drugiego. Śniłam o nim po nocach,
planowałam, co zrobimy, jak już pozbędzie się żony, chociaż on
sam mówił, że to niemożliwe. Honor mu na to nie pozwalał. W
każdym razie nieco ponad rok po tym, jak zaczęliśmy się spotykać,
zaszłam w ciążę. Bałam się, że mnie zostawi, ale gdy mu o tym
powiedziałam, wziął mnie w ramiona i powiedział, że dałam mu
największe szczęście. Odeszłam wtedy z pracy i przyprowadziłam
się do domu, który dla mnie kupił. Właśnie tutaj. Dbał o mnie
przez całą ciążę, przychodził tak często, jak mógł. Miałam
też pod dostatkiem pieniędzy. Rozeszliśmy się dopiero po twoich
narodzinach. Stwierdził, że wolałby, żebyś wychowywała się bez
ojca, niż gdyby był ojcem na kilka godzin w tygodniu. Nadal
przesyłał mi listy i pieniądze, co zresztą robi do tej pory.
Dorcas
słuchała opowieści matki, jak zaczarowana. Nie śmiała przerwać.
Widziała, jakie ciężkie dla niej było to wyznanie i nie chciała
jej tego utrudniać. Po tonie głosu matki Dorcas wywnioskowała, że
Prissy nadal kocha swojego dawnego kochanka. Młodsza kobieta nie
wyobrażała siebie w takiej sytuacji – kochać kogoś przez tyle
lat i nawet nie móc go widywać.
–
Kim on jest? – spytała cicho Dorcas, gdy jej matka przestała
mówić.
Prissy
Meadowes sięgnęła do pudełka i wyjęła z niego album. Przez
dłuższą chwilę go przeglądała, aż w końcu znalazła
odpowiednie zdjęcie. Wyjęła je i podała córce.
Zdjęcie
przedstawiało młodą Prissy w zaawansowanej ciąży. Obok niej stał
średniego wzrostu, krępy mężczyzna. Miał krótkie, gładko
uczesane, czarne włosy i krótko ostrzyżoną bródkę. Wpatrywał
się w kochankę stalowoszarymi oczyma, w których zamiast chłodu,
do którego te oczy przywykły, widać było czułość i
bezgraniczną miłość.
Wpatrując
się w zdjęcie, Dorcas nagle doznała olśnienia. Znała tego
mężczyznę. Często mijała go na korytarzach Ministerstwa Magii,
chociaż pracował na innym piętrze.
–
Orion Black – szepnęła, przesuwając palcami po fotografii. –
Ale przecież to ojciec Syriusza!
–
Wiem. To właśnie dlatego macie tą samą grupę krwi – wyjaśniała
pani Meadows.
Prissy
była wtajemniczona w działalność córki, chociaż sama nie
należała do Zakonu. Wiedziała też o ostatnim wypadku, po którym
Dorcas oddała krew młodemu Blackowi.
–
Jesteście rodzeństwem – dodała pani Meadowes.
Dorcas
pokręciła głową ze zdziwieniem. To nie mogło się dziać
naprawdę. Nie dość, że nagle dowiedziała się, kim jest jej
ojciec, to jeszcze ma dwóch braci! Zawsze chciała mieć brata.
„I
co ja mam teraz zrobić?” pomyślała. „Przecież nie mogę
powiedzieć Syriuszowi prawdy. Tak bardzo nienawidzi swojej rodziny,
nie chcę, żeby przeniósł tę nienawiść na mnie. Poza tym, to
może zaszkodzić Zakonowi. Nie powinien na razie wiedzieć. Powiem
mu w swoim czasie”.
~
* ~
Wraz
z październikiem wróciły chłodniejsze dni, zajęcia na uczelni
oraz tłok w Wejściu Smoka. Remus z ulgą rzucił się w wir nauki i
pracy. Dodatkowo średnio dwa razy w tygodniu Zakon był wzywany na
niespodziewane zebrania spowodowane morderstwami lub atakami
śmierciożerców. Ale całej uwagi Remusa nie zajmowały tylko
nauka, praca i wojna, jego związek z Grace kwitł w najlepsze.
Widywali się, kiedy tylko mogli, a dziewczyna często odwiedzała
ukochanego w pracy.
Mike
też nie mógł narzekać – przy Carmen znalazł spokój ducha.
Rozpoczynając trzeci tok studiów, Croft zabierał się za pisanie
pracy licencjackiej. Po długim namyśle zdecydował się na temat o
roślinach mających działanie uspokajające i użycie ich w
kontekście hodowli magicznych stworzeń. Po cichu liczył, że uda
mu się znaleźć coś, co mogłoby pomóc Remusowi. Poza
suchymi faktami z podręczników czerpał wiedzę także z podań,
zarówno czarodziejskich, jak i mugolskich.
Spokój
życia na Sunny Street 15 burzył nowy lokator – Syriusz Black.
Zajmował dawny pokój Lily, ale często wybywał z domu. Bardziej
niż nauka, Syriusza obchodziły imprezy i przelotne znajomości.
Starał się ze wszystkich sił, utrzymać swoją opinię bawidamka,
bo był pewny, że to osłoni Roxy. Wiedział, że jest na celowniku
śmierciożerców – w końcu ogłoszono go zdrajcą krwi, rodziny,
rasy czarodziejskiej i co tam jeszcze tamci wymyślili – a nie
chciał wpychać na ten celownik dziewczyny, na której mu zależało.
Razem z Roxaną ustalił, że lepiej będzie utrzymywać ich związek
w tajemnicy, do której dopuszczeni zostali tylko najbliżsi
przyjaciele. W efekcie o ich związku wiedzieli tylko Huncwoci, Lily,
Mike i, siłą rzeczy, Grace i Carmen.
~
* ~
Wtorkowy
wieczór w Wejściu Smoka był wyjątkowo spokojny. Nikt się temu
nie dziwił, bo w końcu w środku tygodnia ciężko było liczyć na
wielkie imprezy.
–
Nie ma tej twojej czarnulki? – zapytał Remusa Andrew, opierając
się o bar.
–
Nie mów tak o niej – warknął Lupin.
–
Mniejsza. Czemu jej nie ma? – dopytywał się Francuz.
Remus
zacisnął prawą dłoń w pięść. Z trudem powstrzymał się przed
posłaniem jej w stronę szczęki kolegi.
–
Nie. Twoja. Sprawa – wycedził Lunatyk.
Denerwowało
go ciągle nagabywanie przez
Andrew. Od miesięcy Francuz wypytywał go o nawet najdrobniejsze
szczegóły jego życia rodzinnego i towarzyskiego.
Jeżeli
chodzi o Grace, to dziewczyna nie przyszła do Wyjścia Smoka tylko
dlatego, że byli umówieniu później w Magnolii (która stała się
ich ulubioną kawiarnią). Dziewczyna nie chciała drażnić
nadopiekuńczej ciotki wczesnym wyjściem z domu, bo planowała
zostać na noc u Remusa. Oboje czekali na tę chwilę.
–
Remus, nie bądź taki. Ja tu do ciebie, jak kumpel…
–
Andrew, wracaj do stolików, zanim zrobię ci krzywdę – poradził
chłodno Remus.
Blondyn
cofnął się, rzucając Lupinowi spojrzenie pełne strachu i
niechęci. Po chwili odwrócił się (choć z wyraźnym oporem) i
podszedł do jednego ze stolików.
Remus
nie przejął się nagłą zmianą humoru kolegi. Liczyło się tylko
to, że wreszcie miał spokój. Oparł się o bar i sięgnął pod
ladę, wyjmując stamtąd filiżankę. Postawił ją na stole i zajął
się robieniem espresso. Po zrobieniu kawy zaniósł ją do kuchni.
–
Właśnie o tym marzyłem – powiedział Mike, gdy Remus wręczył
mu napój. – Miałem wrażenie, że zaraz usnę.
–
Co ty nie powiesz – mruknął Remus.
Nie
pierwszy raz przynosił kuzynowi
kawę. Mike często prosił go o nią, żeby nie zasnąć nad
kuchenkę, gdy był tłok na sali, lub żeby nie zasnąć z nudów,
gdy na sali było pusto.
–
Jak się nudzisz, to wyjdź do nas – zaproponował Remus. –
Przyda mi się jakaś pomocna ręka do oganiania się od Andrew.
Mike
westchnął ciężko.
–
Znowu on? Czy do tego faceta nic nie dociera?
–
Najwyraźniej – zauważył Remus. – To jak będzie?
–
Nie. Zostało pół godziny, chcę chociaż udawać, że pracuję.
Remus
zgodził się z tym, po czym wrócił do głównej sali. Przez te
kilka minut nikt nie wszedł do baru.
Po
przejęciu baru przez następną grupę Mike, Roxy i Andrew od razu
wyszli. Remus został jeszcze przez jakiś czas, żeby pomóc w
opanowaniu Alexy Masonowi Lazenby'ego. Pracował w Wejściu Smoka
dopiero od tygodnia i zdawał się być kompletnie zagubiony w
otaczającym go harmidrze.
Minęło
dobre pół godziny, zanim Remusowi udało się przekonać nowego
kolegę, że ani bar, ani klienci, ani kelnerzy, ani szef nie gryzą
(ten ostatni tylko według oficjalnej wersji wydarzeń). Dopiero
wtedy Remus mógł wyjść z baru.
Miał
jeszcze sporo czasu do spotkania z Grace, więc zdecydował się na
powrót do domu pieszo. Dzięki temu mógł ochłonąć po pracy i
dokładnie zaplanować nadchodzący wieczór. Wiedział, czego
pragnęła jego dziewczyna, ale on się tego bał. Nie chciał jej
zniechęcić swoim brakiem umiejętności, a przecież jego
doświadczenie w tych sprawach było niemal zerowe. Co prawda Grace
nigdy nie mówiła o swoim życiu miłosnym sprzed przyjazdu do
Anglii, ale na pewno miała wobec niego jakieś oczekiwania. Remus
ich nie znał, ale chciałby im sprostać…
W
rozmyślania Lupina brutalnie wdarła się rzeczywistość. Od tyłu
otoczyło go silne ramię, skutecznie go unieruchamiając, a druga
ręka przytknęła mu do ust śmierdzącą szmatę. Już po kilku
wdechach Remus stracił przytomność.
Hej. Moi drodzy, wiem, że pisanie komentarzy bywa upierdliwe, ale działają one bardzo inspirująco. I dodają mi chęci do pisania, a z tą ostatnio jest kiepsko. Poza tym piszę dla Was i zależy mi na Waszej opinii. Dlatego zachęcam do zostawiania pod rozdziałami chociażby kilku słów komentarza.Pozdrawiam
O mój Boże... Co z Remusem? W takich momentach się nie kończy...
OdpowiedzUsuńDor i Syriusz rodzeństwem, nie spodziewałam się :) piękne, pisz dalej :D
Bardzo dziękuję. Jak to się nie kończy? Oczywiście, że się kończy. Wtedy jest ciekawiej :)
UsuńWiem, że się nie spodziewałaś. Jeszcze nie spotkałam się z opowiadaniem, w którym Syriusz i Dorcas byliby kimś innym niż parą/kochankami. Taki pogląd już od jakiegoś czasu mnie drażni, więc postanowiłam to zmienić.
Pozdrawiam
Przyrodnia siostra Syriusza?! Tego się nie spodziewałam. Po przeczytaniu tego wpatrywałam się w słowa i nie potrafiłam kontynuować. Mam nadzieję, że szybko wyjaśni to z Syriuszem, choćby po to, by zobaczyć jego reakcję.
OdpowiedzUsuńJesteś jak Polsat, zawsze przerywasz w najlepszych momentach :p
Pozostaje mi wstępne czekanie na poniedziałkowy fragment.
W przeciwieństwie do Polsatu, u mnie nie ma tylu reklam :)
UsuńPoza czekaniem do poniedziałku, możesz też zajrzeć do "Kryształowej kuli" - tam masz wszystkie tytuły rozdziałów. Może one jakoś zaspokoją Twoją ciekawość.
Pozdrawiam
Rzeczywiście ciężko z ta końcówką. Chciałoby się od razu wiedzieć co się stało.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jego relacja z Grace się rozwija. Coraz bardziej widać że są ze sobą na poważnie.
Mogłoby być trochę więcej szefa Remusa. Ten rozdział w którym pisałaś o jego przeszłości był świetny. Ogólnie on sam w sobie bardzo mi się podoba.
Will będzie się pojawiał, ale nigdy nie miałam zamiaru robić z niego głównego bohatera. Niemniej wiem, że jest to ciekawa postać. Jeżeli masz jakieś konkretniejsze pytania w jego sprawie, zapraszam na blogowego Facebooka (link w menu) - tam odpowiem na każde z nich.
UsuńPozdrawiam
Jestem ciekawa co zrobi Syriusz jak się dowie,że Dorcas jest jego siostrą.Co się stało Remusowi.Mam nadzieję że zdoła wyjść z tego cało.
OdpowiedzUsuńTAK! Moje przeczucie się sprawdziło! Ojcem Dorcas jest Orion Black!
OdpowiedzUsuń