a

a

Tekst

Oficjalnie wróciłam! Tylko nie na tego bloga (przynajmniej jeszcze nie, niczego nie wykluczam). Zapraszam TUTAJ na bardziej alternatywną historię,

Szablon mojego autorstwa.

Aktualizowane 17.04.2020


piątek, 17 czerwca 2016

Rozdział 41 – Tajemniczy ojciec

 Szczupła brunetka otworzyła drzwi niewielkiego, parterowego domu i weszła do środka. Wciągnęła do płuc zapach rodzinnego domu.

– Dor, to ty? –Rozległ się kobiecy głos z jednej z sypialni.

– Tak, mamo – odkrzyknęła Dorcas Meadows. – Musimy porozmawiać. Poważnie porozmawiać.

Z sypialni wyszła wysoka kobieta, dobiegająca pięćdziesiątki. Prissy Meadowes, mimo swojego wieku, pozostała wyjątkowo piękną kobietą. Nie miała nawet grama niepotrzebnego tłuszczu, a co za tym idzie – nienaganną figurę. Długie, ciemnobrązowe włosy splotła w finezyjny warkocz, a na twarzy pełny makijaż, chociaż nawet nie wychodziła tego dnia z domu.

– O czym chcesz porozmawiać? – spytała pani Meadowes ciepłym głosem, który kontrastował z jej posturą.

– Może lepiej usiądźmy – zaproponowała Dorcas.

Matka kiwnęła twierdząco głową, po czym usiadła w jednym z dwóch foteli. Dor zajęła miejsce w drugim.

– No więc…?

– Mamo, obiecaj mi, że odpowiesz na moje pytanie. Bez krętactw i niedomówień – poprosiła Dorcas.

– Obiecuję. Co to za pytanie?

Dorcas wzięła głęboki oddech dla odwagi.

– Kto jest moim ojcem? – powiedziała w końcu.

Prissy Meadowes przeraźliwie zbladła. W jej oczach zaświtał strach i szok, a usta rozchyliły się w niemym zdziwieniu.

– Dor… – szepnęła, nie wiedząc, co powiedzieć.

– Obiecałaś – przypomniała bezlitośnie młodsza kobieta. – Proszę cię. Mam dwadzieścia trzy lata. Chyba powinnam już to wiedzieć, nie uważasz?

Jej matka zerwała się z fotela i zaczęła gorączkowo przechadzać się po niewielkim salonie. Dorcas po raz pierwszy w życiu widziała matkę tak zdenerwowaną, ale nie zamierzała odpuszczać. Nie tym razem.

– Gdy się urodziłaś, obiecałam mu, że nigdy nie powiem ci, kim jest – powiedziała w końcu pani Meadowes. – Ale masz rację. Już czas, abyś dowiedziała się o wszystkim.

Przeszła do sypialni, skąd wróciła dwie minuty później, niosąc niewielkie kartonowe pudełko. Postawiła je na stoliku, który stał między fotelami, i otworzyła je.

– Dor, proszę, spróbuj mnie zrozumieć. Byłam młoda i głupia. Poznałam go niedługo po ukończeniu Hogwartu. Byłam wtedy stażystką w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejskiego i właśnie tam się poznaliśmy. Był sporo starszy ode mnie i był żonaty, więc na początku nawet nie myślałam o tym, że między nami może do czegoś dojść. Pochlebiało mi, że się mną interesował, ale starałam się trzymać go na dystans. Jednak tak długo zapraszał mnie na kawę, że w końcu mu uległam. Raz, drugi, trzeci… W czasie tych spotkań żalił mi się, jak to został zmuszony do małżeństwa z kobietą, która nic do niego nie czuje, i do której on nic nie czuje. Opowiadał o swoich problemach z pracą, rodziną… Ja też opowiadałam mu o sobie. Zakochałam się w nim. Był jedyną osobą, która mnie słuchała. Gdy pewnego dnia przyszedł do mnie (mieszkałam wtedy w londyńskiej kawalerce) po kolejnej awanturze z żoną, nie miałam serca zamknąć mu drzwi przed nosem. Żeby nam się lepiej rozmawiało, wypiliśmy wino, a potem… No wiesz – dodała, rumieniąc się. – W każdym razie to było nasze pierwsze spotkanie. Przychodził regularnie, czasami nawet kilka razy w tygodniu. Hekate, tak bardzo go kochałam. Żyłam od jednego spotkania do drugiego. Śniłam o nim po nocach, planowałam, co zrobimy, jak już pozbędzie się żony, chociaż on sam mówił, że to niemożliwe. Honor mu na to nie pozwalał. W każdym razie nieco ponad rok po tym, jak zaczęliśmy się spotykać, zaszłam w ciążę. Bałam się, że mnie zostawi, ale gdy mu o tym powiedziałam, wziął mnie w ramiona i powiedział, że dałam mu największe szczęście. Odeszłam wtedy z pracy i przyprowadziłam się do domu, który dla mnie kupił. Właśnie tutaj. Dbał o mnie przez całą ciążę, przychodził tak często, jak mógł. Miałam też pod dostatkiem pieniędzy. Rozeszliśmy się dopiero po twoich narodzinach. Stwierdził, że wolałby, żebyś wychowywała się bez ojca, niż gdyby był ojcem na kilka godzin w tygodniu. Nadal przesyłał mi listy i pieniądze, co zresztą robi do tej pory.

Dorcas słuchała opowieści matki, jak zaczarowana. Nie śmiała przerwać. Widziała, jakie ciężkie dla niej było to wyznanie i nie chciała jej tego utrudniać. Po tonie głosu matki Dorcas wywnioskowała, że Prissy nadal kocha swojego dawnego kochanka. Młodsza kobieta nie wyobrażała siebie w takiej sytuacji – kochać kogoś przez tyle lat i nawet nie móc go widywać.

– Kim on jest? – spytała cicho Dorcas, gdy jej matka przestała mówić.

Prissy Meadowes sięgnęła do pudełka i wyjęła z niego album. Przez dłuższą chwilę go przeglądała, aż w końcu znalazła odpowiednie zdjęcie. Wyjęła je i podała córce.

Zdjęcie przedstawiało młodą Prissy w zaawansowanej ciąży. Obok niej stał średniego wzrostu, krępy mężczyzna. Miał krótkie, gładko uczesane, czarne włosy i krótko ostrzyżoną bródkę. Wpatrywał się w kochankę stalowoszarymi oczyma, w których zamiast chłodu, do którego te oczy przywykły, widać było czułość i bezgraniczną miłość.

Wpatrując się w zdjęcie, Dorcas nagle doznała olśnienia. Znała tego mężczyznę. Często mijała go na korytarzach Ministerstwa Magii, chociaż pracował na innym piętrze.

– Orion Black – szepnęła, przesuwając palcami po fotografii. – Ale przecież to ojciec Syriusza!

– Wiem. To właśnie dlatego macie tą samą grupę krwi – wyjaśniała pani Meadows.

Prissy była wtajemniczona w działalność córki, chociaż sama nie należała do Zakonu. Wiedziała też o ostatnim wypadku, po którym Dorcas oddała krew młodemu Blackowi.

– Jesteście rodzeństwem – dodała pani Meadowes.

Dorcas pokręciła głową ze zdziwieniem. To nie mogło się dziać naprawdę. Nie dość, że nagle dowiedziała się, kim jest jej ojciec, to jeszcze ma dwóch braci! Zawsze chciała mieć brata.

„I co ja mam teraz zrobić?” pomyślała. „Przecież nie mogę powiedzieć Syriuszowi prawdy. Tak bardzo nienawidzi swojej rodziny, nie chcę, żeby przeniósł tę nienawiść na mnie. Poza tym, to może zaszkodzić Zakonowi. Nie powinien na razie wiedzieć. Powiem mu w swoim czasie”.

~ * ~

Wraz z październikiem wróciły chłodniejsze dni, zajęcia na uczelni oraz tłok w Wejściu Smoka. Remus z ulgą rzucił się w wir nauki i pracy. Dodatkowo średnio dwa razy w tygodniu Zakon był wzywany na niespodziewane zebrania spowodowane morderstwami lub atakami śmierciożerców. Ale całej uwagi Remusa nie zajmowały tylko nauka, praca i wojna, jego związek z Grace kwitł w najlepsze. Widywali się, kiedy tylko mogli, a dziewczyna często odwiedzała ukochanego w pracy.

Mike też nie mógł narzekać – przy Carmen znalazł spokój ducha. Rozpoczynając trzeci tok studiów, Croft zabierał się za pisanie pracy licencjackiej. Po długim namyśle zdecydował się na temat o roślinach mających działanie uspokajające i użycie ich w kontekście hodowli magicznych stworzeń. Po cichu liczył, że uda mu się znaleźć coś, co mogłoby pomóc Remusowi. Poza suchymi faktami z podręczników czerpał wiedzę także z podań, zarówno czarodziejskich, jak i mugolskich.

Spokój życia na Sunny Street 15 burzył nowy lokator – Syriusz Black. Zajmował dawny pokój Lily, ale często wybywał z domu. Bardziej niż nauka, Syriusza obchodziły imprezy i przelotne znajomości. Starał się ze wszystkich sił, utrzymać swoją opinię bawidamka, bo był pewny, że to osłoni Roxy. Wiedział, że jest na celowniku śmierciożerców – w końcu ogłoszono go zdrajcą krwi, rodziny, rasy czarodziejskiej i co tam jeszcze tamci wymyślili – a nie chciał wpychać na ten celownik dziewczyny, na której mu zależało. Razem z Roxaną ustalił, że lepiej będzie utrzymywać ich związek w tajemnicy, do której dopuszczeni zostali tylko najbliżsi przyjaciele. W efekcie o ich związku wiedzieli tylko Huncwoci, Lily, Mike i, siłą rzeczy, Grace i Carmen.

~ * ~

Wtorkowy wieczór w Wejściu Smoka był wyjątkowo spokojny. Nikt się temu nie dziwił, bo w końcu w środku tygodnia ciężko było liczyć na wielkie imprezy.

– Nie ma tej twojej czarnulki? – zapytał Remusa Andrew, opierając się o bar.

– Nie mów tak o niej – warknął Lupin.

– Mniejsza. Czemu jej nie ma? – dopytywał się Francuz.

Remus zacisnął prawą dłoń w pięść. Z trudem powstrzymał się przed posłaniem jej w stronę szczęki kolegi.

– Nie. Twoja. Sprawa – wycedził Lunatyk.

Denerwowało go ciągle nagabywanie przez Andrew. Od miesięcy Francuz wypytywał go o nawet najdrobniejsze szczegóły jego życia rodzinnego i towarzyskiego.

Jeżeli chodzi o Grace, to dziewczyna nie przyszła do Wyjścia Smoka tylko dlatego, że byli umówieniu później w Magnolii (która stała się ich ulubioną kawiarnią). Dziewczyna nie chciała drażnić nadopiekuńczej ciotki wczesnym wyjściem z domu, bo planowała zostać na noc u Remusa. Oboje czekali na tę chwilę.

– Remus, nie bądź taki. Ja tu do ciebie, jak kumpel…

– Andrew, wracaj do stolików, zanim zrobię ci krzywdę – poradził chłodno Remus.

Blondyn cofnął się, rzucając Lupinowi spojrzenie pełne strachu i niechęci. Po chwili odwrócił się (choć z wyraźnym oporem) i podszedł do jednego ze stolików.

Remus nie przejął się nagłą zmianą humoru kolegi. Liczyło się tylko to, że wreszcie miał spokój. Oparł się o bar i sięgnął pod ladę, wyjmując stamtąd filiżankę. Postawił ją na stole i zajął się robieniem espresso. Po zrobieniu kawy zaniósł ją do kuchni.

– Właśnie o tym marzyłem – powiedział Mike, gdy Remus wręczył mu napój. – Miałem wrażenie, że zaraz usnę.

– Co ty nie powiesz – mruknął Remus.

Nie pierwszy raz przynosił kuzynowi kawę. Mike często prosił go o nią, żeby nie zasnąć nad kuchenkę, gdy był tłok na sali, lub żeby nie zasnąć z nudów, gdy na sali było pusto.

– Jak się nudzisz, to wyjdź do nas – zaproponował Remus. – Przyda mi się jakaś pomocna ręka do oganiania się od Andrew.

Mike westchnął ciężko.

– Znowu on? Czy do tego faceta nic nie dociera?

– Najwyraźniej – zauważył Remus. – To jak będzie?

– Nie. Zostało pół godziny, chcę chociaż udawać, że pracuję.

Remus zgodził się z tym, po czym wrócił do głównej sali. Przez te kilka minut nikt nie wszedł do baru.

Po przejęciu baru przez następną grupę Mike, Roxy i Andrew od razu wyszli. Remus został jeszcze przez jakiś czas, żeby pomóc w opanowaniu Alexy Masonowi Lazenby'ego. Pracował w Wejściu Smoka dopiero od tygodnia i zdawał się być kompletnie zagubiony w otaczającym go harmidrze.

Minęło dobre pół godziny, zanim Remusowi udało się przekonać nowego kolegę, że ani bar, ani klienci, ani kelnerzy, ani szef nie gryzą (ten ostatni tylko według oficjalnej wersji wydarzeń). Dopiero wtedy Remus mógł wyjść z baru.

Miał jeszcze sporo czasu do spotkania z Grace, więc zdecydował się na powrót do domu pieszo. Dzięki temu mógł ochłonąć po pracy i dokładnie zaplanować nadchodzący wieczór. Wiedział, czego pragnęła jego dziewczyna, ale on się tego bał. Nie chciał jej zniechęcić swoim brakiem umiejętności, a przecież jego doświadczenie w tych sprawach było niemal zerowe. Co prawda Grace nigdy nie mówiła o swoim życiu miłosnym sprzed przyjazdu do Anglii, ale na pewno miała wobec niego jakieś oczekiwania. Remus ich nie znał, ale chciałby im sprostać…


W rozmyślania Lupina brutalnie wdarła się rzeczywistość. Od tyłu otoczyło go silne ramię, skutecznie go unieruchamiając, a druga ręka przytknęła mu do ust śmierdzącą szmatę. Już po kilku wdechach Remus stracił przytomność.

Hej. Moi drodzy, wiem, że pisanie komentarzy bywa upierdliwe, ale działają one bardzo inspirująco. I dodają mi chęci do pisania, a z tą ostatnio jest kiepsko. Poza tym piszę dla Was i zależy mi na Waszej opinii. Dlatego zachęcam do zostawiania pod rozdziałami chociażby kilku słów komentarza.Pozdrawiam

8 komentarzy:

  1. O mój Boże... Co z Remusem? W takich momentach się nie kończy...
    Dor i Syriusz rodzeństwem, nie spodziewałam się :) piękne, pisz dalej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Jak to się nie kończy? Oczywiście, że się kończy. Wtedy jest ciekawiej :)
      Wiem, że się nie spodziewałaś. Jeszcze nie spotkałam się z opowiadaniem, w którym Syriusz i Dorcas byliby kimś innym niż parą/kochankami. Taki pogląd już od jakiegoś czasu mnie drażni, więc postanowiłam to zmienić.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Przyrodnia siostra Syriusza?! Tego się nie spodziewałam. Po przeczytaniu tego wpatrywałam się w słowa i nie potrafiłam kontynuować. Mam nadzieję, że szybko wyjaśni to z Syriuszem, choćby po to, by zobaczyć jego reakcję.

    Jesteś jak Polsat, zawsze przerywasz w najlepszych momentach :p
    Pozostaje mi wstępne czekanie na poniedziałkowy fragment.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przeciwieństwie do Polsatu, u mnie nie ma tylu reklam :)
      Poza czekaniem do poniedziałku, możesz też zajrzeć do "Kryształowej kuli" - tam masz wszystkie tytuły rozdziałów. Może one jakoś zaspokoją Twoją ciekawość.
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Rzeczywiście ciężko z ta końcówką. Chciałoby się od razu wiedzieć co się stało.
    Dobrze, że jego relacja z Grace się rozwija. Coraz bardziej widać że są ze sobą na poważnie.
    Mogłoby być trochę więcej szefa Remusa. Ten rozdział w którym pisałaś o jego przeszłości był świetny. Ogólnie on sam w sobie bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Will będzie się pojawiał, ale nigdy nie miałam zamiaru robić z niego głównego bohatera. Niemniej wiem, że jest to ciekawa postać. Jeżeli masz jakieś konkretniejsze pytania w jego sprawie, zapraszam na blogowego Facebooka (link w menu) - tam odpowiem na każde z nich.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Jestem ciekawa co zrobi Syriusz jak się dowie,że Dorcas jest jego siostrą.Co się stało Remusowi.Mam nadzieję że zdoła wyjść z tego cało.

    OdpowiedzUsuń
  5. TAK! Moje przeczucie się sprawdziło! Ojcem Dorcas jest Orion Black!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy