a

a

Tekst

Oficjalnie wróciłam! Tylko nie na tego bloga (przynajmniej jeszcze nie, niczego nie wykluczam). Zapraszam TUTAJ na bardziej alternatywną historię,

Szablon mojego autorstwa.

Aktualizowane 17.04.2020


piątek, 4 listopada 2016

Rozdział 57 – Dobre, co się dobrze kończy

 Sześć kufli piwa stuknęło o siebie i sześciu młodych mężczyzn głośno się roześmiało.

– To za nowy rok! – zawołał Peter.

– E tam – stwierdził Syriusz. – Co tam nowy rok? Wypijmy za tworzącego się Pottera!

Odpowiedziały mu śmiechy, ale i potwierdzenia słuszności toastu.

– Co myślicie o tej całej liście? – zainteresował się Fabian.

– Mówisz dziwnie spokojnie, jak na osobę, która się na niej znalazła. – zauważył Remus.

– Nikt jej nie widział – przypomniał Prevett. – Nowej raczej też nie, bo już siedziałbym w Azkabanie. Albo leżał w grobie. Póki tak nie jest, niczym się nie martwię. Ale bardziej interesuje mnie wasze zdanie na temat osób, które znalazły się tam niesłusznie. Może warto by było kogoś przeciągnąć na swoją stronę.

– Niby kogo? – zapytał James. – Knota? To idiota, który boi się wystawić tyłek poza Ministerstwo i własną chałupę.

– A ten cały Burton? – zaciekawił się Peter. – Dyrektor Departamentu Transportu Magicznego bardzo by nam się przydał.

Gideon pokręcił przecząco głową, robiąc przy tym bardzo sceptyczną minę.

– Nawet jeżeli Burton kiedyś by nam pomógł, to teraz nie możemy na niego liczyć. Jego żona spodziewa się dziecka, a tajemnicą Poliszynela jest to, że śmierciożercy mu grożą. Mają czym.

„Mnie też grozili”, pomyślał ponuro Remus. „I spełnili swoją groźbę. Czy teraz powinienem się do nich przyłączyć? To chcecie powiedzieć? Czy macie mnie za takiego, co porzuci, zdradzi przyjaciół? Nie. Nie. Nie. Nie potrafię tak. Co mam teraz zrobić? Ostrzegli mnie, że znowu kogoś zabiją, jeżeli nadal będę się im opierać. Ale czy naprawdę muszę poświęcić własne sumienie, żeby chronić najbliższych? Doceniliby to, że próbuję ich chronić, czy znienawidziliby za zdradę”?

– Remus, w porządku? – pytanie Jamesa brutalnie przedarło się do jego świadomości.

– Jasne – odpowiedział odruchowo. Na tego typu pytania od dawna miał już przygotowany stały zestaw odpowiedzi.

Widział, jak jego przyjaciele niby niepostrzeżenie wymieniają zaniepokojone spojrzenia. Nic nowego.

– A co byście powiedzieli na tę Niewymowną? – zapytał Gideon, próbując rozładować napiętą atmosferę.

– Lepiej nie – powiedział James takim tonem, jakby było to najgorsze, co może ich spotkać. – Jakiś czas temu udało mi się poznać Alice Munro i, wierzcie mi, nikomu tego nie życzę. Jest potwornie kłótliwa i ciągle szuka dziury w całym.

– Zgadzam się z tobą – dodał Fabian. – Munro jest nie do ruszenia. Już i tak są zbyt duże emocje na zebraniach. Ona jest tam niepotrzebna.

W sylwestrowy wieczór bar zapełniał się w bardzo szybkim tempie i już w okolicach dziewiątej Huncwoci i Prevettowie nie mogli spokojnie porozmawiać, bo rozmowę zagłuszał panujący gwar. Próbowali jeszcze dyskutować o nieważnych rzeczach, żeby nikt przez przypadek nie usłyszał nawet słowa o Zakonie Feniksa.

– Chłopaki, ja was przepraszam, ale za niecałe pół godziny jestem umówiony – powiedział Remus, niedługo po tym, jak wskazówki zegara wskazały godzinę dwudziestą pierwszą.

– Z kim? – zainteresował się Fabian.

Lupin tylko uśmiechnął się tajemniczo, ale odpowiedzi bardzo chętnie udzielił lekko podchmielony Syriusz.

– Z dziewczyną – rzucił Black konspiracyjnym tonem. – A konkretnie idzie na kolację U DZIEWCZYNY. I jej ciotki. Więc tak po prawdzie to będzie taka kolacja oceniająca.

– Oceniająca? – zdziwili się bliźniacy.

– Ano tak. Oceniająca. Jak przeżyje kolację, znaczy, że się nadaje na chłopaka Grace.

W pierwszej chwili Remus miał ochotę trzepnąć go w głowę, ale rozmyślił się. Pożegnał się z przyjaciółmi i opuścił bar wśród śmiechów towarzyszy.

Dwadzieścia minut później aportował się przed kamienicą swojej dziewczyny. Przez ten czas zdążył wziąć szybki prysznic, przebrać się i wypić eliksir, który usunął z jego organizmu alkohol. Nie, żeby dużo wypił z kolegami, ale wolał nie ryzykować, że piwo nagle zacznie na niego działać, gdy będzie u Grace. Po drodze zahaczył też o chyba jedyną otwartą o tej porze kwiaciarnie, gdzie kupił bukiet dla ukochanej.

~ * ~

– Jak zawsze przed czasem – powitała go z uśmiechem dziewczyna, całując w policzek. Zmierzyła go uważnym spojrzeniem. – I jak zawsze nienagannie ubrany.

Poczekała, aż rozepnie kurtkę i przesunęła dłońmi po jego torsie, rozkoszując się miękkością białej koszuli.

– Grace – szepnął, przymykają oczy z przyjemności. – Twoja ciocia…

– Nie ma jej – wpadła mu w słowo.

Remus gwałtownie uniósł powieki. Jego brwi powędrowały ze zdziwienia w górę.

– Jak to jej nie ma?

– Jakaś koleżanka przysłała jej zaproszenie na „babski wieczór”. Mają przyjść też ich inne współlokatorki z dormitorium. Rozumiesz, że nie mogła sobie odpuścić okazji do spotkania. Ale nie martw się. Kolacja nadal aktualna. Nieobecność cioci jakoś będziesz musiał przeżyć.
Remus uśmiechnął się szerzej i zdjął do końca kurtkę.

– Buty też zdejmij – poradziła mu Grace. – Zaraz dam ci kapcie.

Machnęła różdżką. Po chwili z szafki wyleciała ciemnobrązowa para obuwia.

Grace poprowadziła go do salonu, gdzie stał nakryty stół. Zdjęła z regału kryształowy wazon, w którym umieściła kwiaty od Remusa.

– Może ci w czymś pomogę? – zaofiarował się Lupin.

– Nie. Przecież jesteś gościem. Siadaj i nie przeszkadzaj – zarządziła stanowczo.

Chcąc, nie chcąc, Remus usiadł na jednym z krzeseł, obserwując, jak Grace krząta się między kuchnią a salonem. Tego wieczora założyła, wyjątkowo, sięgającą ponad kolana rozłożystą, granatową spódnicę i dopasowaną bluzkę z dużą ilością guziczków.

Na kolację Grace podała pieczoną w sosie, rozpływającą się w ustach karkówkę, surówkę z białej kapusty, sałatkę jarzynową i lekko przypieczone ziemniaczki. Na stole pojawiły się też oranżada i sok wieloowocowy.

– Szampan zostaje na północ – zapowiedziała Grace, siadając naprzeciwko ukochanego, który obserwował to, co się dzieje na stole z rosnącym przerażeniem. – Coś nie tak?

Remus drgnął, jakby zapomniał wcześniej o obecności dziewczyny i dopiero teraz sobie o niej przypomniał.

– Nie. Ale… Nie za dużo tego?

Grace roześmiała się serdecznie.

– Może odrobinę. Ale kto powiedział, że musisz wracać do domu od razu po północy – powiedziała kusząco.

Remus przełknął ślinę, próbując zwilżyć zaschnięte gardło. Nie udało mu się to, więc nalał sobie soku i wypił od razu wszystko.

– W sumie… – zaczął ostrożnie. – W sumie nie spieszy mi się do domu.

Słysząc te słowa Grace uśmiechnęła się jeszcze szerzej i szybko wstała z krzesła. Już po chwili usiadła na kolanach Remusa.

– Wiedziałam, że zostaniesz.

Lupin tylko kiwnął twierdząco głową, korzystając z okazji do objęcia i pocałowania dziewczyny.

– Poczekaj – wymamrotała Grace między kolejnymi pocałunkami. Nie było to proste, zważywszy na to, że dłonie chłopaka błądziły po jej talii i udzie. – Remus, wszystko wystygnie.

– Kolacja jest dla ciebie ważniejsza ode mnie? – zapytał Lupin z nutą urazy w głosie.

– Nie. Oczywiście, że nie – odparła Grace, głaszcząc go po włosach. – Ale mamy dla siebie naprawdę mnóstwo czasu. Nie spodziewam się cioci wcześniej, niż jutro po południu.

Remus przyznał jej rację i niechętnie wypuścił ją z uścisku. Grace pocałowała go w czoło i wróciła na swoje miejsce, udając, że nie widzi zawiedzionego spojrzenia ukochanego.

– Działo się coś ostatnio w Wejściu Smoka? – spytała Grace.

W czasie poświątecznym dziewczyna nie miała okazji pojawić się w barze. W ogóle zakochani ostatnimi czasy rzadko się spotykali, mimo że oboje bardzo tego chcieli. Niestety, ciotka Grace robiła wszystko, żeby nie dopuścić siostrzenicy do jej chłopaka.

– To co zawsze. Ale nie mówmy o pracy – poprosił Remus.

Jakaś nuta w jego głosie zaniepokoiła Grace. Znała swojego chłopaka na tyle dobrze, żeby wiedzieć, kiedy dzieje się z nim coś niedobrego.

– Remus… Przecież widzę, że coś jest nie tak.

– To nie chodzi o mnie. Tylko o Mike'a. Ale to jego prywatne sprawy. Sama gotowałaś?

Grace wypuściła głośno powietrze, słysząc tę zmianę tematu. Normalnie ostro powiedziałaby Remusowi, co o tym myśli, ale tego wieczora nie chciała się z nim sprzeczać. Tym bardziej, że odkąd jego mamę zamordowano, Grace starała się na niego uważać. Nie chciała przez przypadek znowu wpędzić go w depresję.

– Częściowo. Z karkówką ciocia trochę pomogła, ale resztę robiłam sama. Deser też.

Remus zamarł w pół oddechu.

– Deser? – zapytał nienaturalnie wysokim głosem, który wywołał w Grace falę śmiechu.

– No tak. Zrobiłam sernik na zimno. Ale to może później.

Sernik pojawił się na stole sporo później, bo dopiero po dziesiątej.

– Tęskniłam za tobą – westchnęła Grace, gdy po kolacji usiadła z Remusem na kanapie.

– Ja za tobą też – mruknął Lupin. Ewidentnie bardziej, niż rozmową, był zainteresowany samą Grace, bo co chwila przesuwał dłonią to po jej nodze, to po włosach albo po ramieniu.

Dziewczyna usiadła ukochanemu na kolanach. Patrząc mu w oczy zaczęła rozpinać guziki jego koszuli, dokładnie badając opuszkami palców każdy skrawek odsłoniętej skóry. Czuła, jak Remus drży pod jej dotykiem, ale nie spuszczała wzroku z jasnobrązowych oczu Lupina. Widziała, jak w jego spojrzeniu rośnie pożądanie, które wpływało też na nią.

– Grace, wiesz, co robisz? – spytał Remus ochrypłym głosem.

– Wiem. Chcę tego. Chcę ciebie.

Słysząc to, chłopak przyciągnął ją do siebie i wpił się zachłannie w jej usta. Pomógł jej zdjąć z siebie koszulę, a następnie zajął się bluzką dziewczyny.

– Może ci pomogę – zaproponowała, widząc, że Remus niezbyt dobrze radzi sobie z rozbieraniem jej.

Nie czekając na jego odpowiedź, sprawnie rozpięła guziczki swojej bluzki i zsunęła ją z ramion, odkrywając granatowy stanik, którego jedyną ozdobą były małe kokardki na ramiączkach.

Czując na sobie pożądliwe, zafascynowane, pełne uwielbienia spojrzenie swojego chłopaka, zsunęła się z jego kolan.

– Gdzie idziesz? – zapytał Remus, próbując przyciągnąć ją z powrotem do siebie.

– Chyba na łóżku będzie nam wygodniej – stwierdziła Grace.

Poprowadziła Remusa do swojej sypialni. Tam znowu zatracili się w pocałunku.

Lupin ostrożnie ułożył ukochaną na łóżku, niemal nie odrywając ust od jej warg.

Nie był pewny, czy dobrze robi. To nie tak, że tego nie chciał, ale zdawał sobie też sprawę, że seks jest ostatecznym krokiem w związku. Cokolwiek by się nie stało, nigdy nie cofną tego, co mieli właśnie zrobić. A przecież mogło zdarzyć się dosłownie wszystko.

– Kocham cię – powiedziała dziewczyna, widząc wahanie Remusa.

– Ja ciebie też. Grace, ja… do głowy mi nie przyszło, żeby pomyśleć o jakimś zabezpieczeniu.
Śmiech Grace nieco zbił go z pantałyku.

– Powiedziałem coś nie tak?

– Nie. Ale o to nie musisz się martwić. Już od dłuższego czasu piję eliksir antykoncepcyjny. Nie musisz się martwić – powtórzyła i pocałowała Remusa w nos.

– Już się nie martwię – zapewnił ją. Ku swojemu zaskoczeniu zauważył, że mówi prawdę.

Przesunął dłonią po jej talii, przyprawiając tym dziewczynę o dreszcze. Pochłonięty namiętnym pocałunkiem sięgnął za jej plecy i zaczął bawić się zapięciem od stanika.

– Nie za szybko? – wyszeptała Grace.

– Jeżeli tak twierdzisz, to tak – odparł Remus, cofając dłoń. – Mamy mnóstwo czasu. Nie mam zamiaru cię popędzać.

W tym momencie liczyła się dla niego tylko Grace.

Później długo pozostawali w łóżku. Dziewczyna leżała z głową na piersi chłopaka, leniwie rysując palcem kółka na jego brzuchu. Z kolei Lupin bawił się jej włosami.

– Łaskoczesz mnie, wiesz? – zagadnął Remus, przerywając słodką ciszę.

– Przepraszam – odpowiedziała Grace. Podciągnęła się na łokciu i musnęła ustami usta ukochanego. – Kocham cię.

– Ja ciebie też – zapewnił ją. – Więc mówisz, że kiedy twoja ciocia wraca?

– Jutro. Po południu. Mamy dla siebie całą noc i cały ranek – powiedziała wiele obiecującym tonem.

Remus objął ją mocniej w talii i przekręcił się razem z nią tak, że Grace znalazła się pod nim.
Za oknami rozległy się radosne krzyki i odgłosy wybuchów sztucznych ogni. Dzwon na wieży pobliskiego kościoła zaczął bić, ogłaszając wszem i wobec początek roku 1980.

– Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku – powiedział Remus.

– I końca wojny – dodała Grace.

„Przede wszystkim końca wojny”, pomyślał Remus.

Nachylił się i złożył na ustach dziewczyny noworoczny pocałunek.


Pewien przesąd mówi, że, jeżeli pierwszy pocałunek po północy był udany, cały rok taki będzie. Remus bardzo liczył na to, że to wierzenie jest prawdziwe.

14 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Dzisiaj bez rozpisywania się: życzę dalszej weny! Chciałabym zapytać jeszcze czy czytałaś Harry Potter i Przeklęte Dziecko? Jeśli tak, to czy się podobało? Jeśli nie,to czy zamierzasz przeczytać? Jul

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeklętego Dziecka nie czytałam i poważnie się zastanawiam, czy w ogóle to zrobić. To, co wiem o fabule tej książki (a raczej scenariusza) nie nastraja mnie optymistycznie. Poza tym tego nie napisała przecież Rowling, a dwóch scenarzystów, którym tylko podrzuciła pomysł.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Muszę przyznać,że sięgnęłam po tę książk z ciekawości. Liczyłam na dużo informacji o dalszym życiu bohaterów. Myślałam,że dowiem się czegoś o Lunie, George'u czy Teddy'm. Tymczasem nie ma o nich w książce ani słowa. Pod tym względem bardzo się zawiodłam. Czytając miałam wrażenie, że coś ominęłam. Nie wierzyłam,że jest tak mało informacji. Mimo tego ogromnego niedociągnięcia że strony autorów książka mi się nawet podobała. Może to dlatego, że długo na nią czekałam. Cieszyłam się, że to jeszcze nie koniec. Trochę się niestety przeliczyłam. Pozdrawiam Jul

      Usuń
    3. Jak się na coś czeka, to bierze się to takim, jakim jest. Gdyby to była powieść, to pewnie z ciekawości by do niej sięgnęła, ale czytać dramatów po prostu nie mogę.
      Poza tym nie podoba mi się kilka rzeczy, które pojawiły się w tej historii np. podróże w czasie czy córka Belltrix i Voldemorta. Fabułę mniej więcej znam, więc na razie nie odczuwam potrzeby czytania tego.
      Za to z niecierpliwością wyczekuję na Fantastyczne Stworzenia.

      Usuń
    4. Ja również! Szczególnie na drugą część odkąd usłyszałam, że ma w niej zagrać Johnny Depp.���� Mam nadzieję, że one nie będą tak obdarte z informacji.
      Pozdrawiam Jul

      Usuń
    5. Gdzieś czytałam, że Johnny Depp może pojawić się już w pierwszej części.
      Też jestem ciekawa, jakie informacje pokażą. Trzeba jednak pamiętać, że to prequel. Słyszałam, że ma pojawić się młody Dumbledore i, być może, Grindelwald.

      Usuń
  2. Czas pokaże co z tego będzie. I czy warto czekać.
    Pozdrawiam Jul

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby, oby. Chociaż dla mnie ogromnym plusem tego filmu jest Eddie Redmayne.

      Usuń
    2. Ja natomiast za nim nie przepadam. Za to uwielbiam Johnny'ego Depp'a i mam nadzieję, że dostanie jakąś godną uwagi rolę. Zawsze marzyłam żeby zobaczyć go w jakimś filmie o HP. Wiem, że to tylko prequel, ale mam wrażenie, że marzenia jednak się spełniają!
      Pozdrawiam Jul

      Usuń
    3. Słyszałam, że to właśnie Depp ma zagrać Grindelwalda.

      Usuń
    4. Jeśli tak będzie to może być ciekawie. Będę czekać z niecierpliwością. Z chęcią dowiem się więcej o przeszłości bohaterów. Ciekawe ile będziemy musieli na to poczekać.
      Jul

      Usuń
    5. Początkowo mówiło się o 3 częściach, które miały wychodzić co dwa lata. Ale ostatnio słyszałam, że może być nawet 5 części...

      Usuń
  3. Tak, ma być pięć, J.K. potwierdziła to na swoim twitterze. Następne części w 2018 i 2021.
    Pozdrawiam
    AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To z dziesięć lat zejdzie im się z tymi filmami... Jaka ja będę stara, jak wyjdzie ostatni :(.
      Pozdrawiam

      Usuń

Obserwatorzy