a

a

Tekst

Oficjalnie wróciłam! Tylko nie na tego bloga (przynajmniej jeszcze nie, niczego nie wykluczam). Zapraszam TUTAJ na bardziej alternatywną historię,

Szablon mojego autorstwa.

Aktualizowane 17.04.2020


piątek, 18 listopada 2016

Rozdział 59 – „Zgadzam się”

Z dedykacją dla Jul. Za wytrwałość w walce z technologią :)

Tydzień po Nowym Roku odbyło się kolejne zebranie Zakonu Feniksa, pierwsze w nowej kwaterze.

Znajdowała się ona na przedmieściach Aberdeen. Miasto w zachodniej Szkocji należało do dosyć spokojnych i w jego okolicy nie stwierdzono zbyt dużej aktywności śmierciożerców, co było dodatkowym atutem. Dzięki temu ryzyko wykrycia znacząco się zmniejszało i istniała większa szansa na to, że kolejna przeprowadzka nie będzie konieczna. Była to dobra wiadomość dla wszystkich, bo przeniesienie całej kwatery głównej należało dosyć problematycznych zadań. Przede wszystkim należało bezpiecznie przetransportować dużą ilość akt śmierciożerców, a w następnej kolejności zajmowano się wszystkimi książkami pomocniczymi, kodeksami i tym podobnymi. Przy zaangażowaniu około dziesięciu osób (nie licząc Dumbledore'a i Moody'ego) przeniesienie wszystkiego w nowe miejsce zajęło pięć dni. Oczywiście tak długi czas był związany nie tylko z ilością przenoszonych rzeczy, ale też ze wszystkimi zachowanymi środkami bezpieczeństwa.

Nowa kwatera była dziewiętnastowiecznym budynkiem, który pierwotnie służył jako administracja jednej fabryk. Fabrykę zamknięto tuż po Wielkiej Wojnie, a budowle popadły w ruinę. Niedługo po II wojnie światowej siedziba administracji została wykupiona przez Jonathana Shafiqa. Mężczyzna odnowił budowlę, przekształcając ją w niewielką rezydencję. Remonty pochłonęły górę galeonów, ale był to zaledwie ułamek majątku starej, rodziny czystej krwi, z której wywodził się Jonathan. Pieniędzy zostało jeszcze wystarczająco dużo, aby zapewnić byt swojemu synowi, Xavierowi.

To właśnie Xavier Shafiq, jeden ze świeżo przyjętych członków Zakonu Feniksa siedział na tym pierwszym w nowej kwaterze posiedzeniu tuż obok Albusa Dumbledore'a. Uśmiechał się przyjaźnie do dopiero poznanych towarzyszy broni. Zaledwie kilkanaście minut wcześniej wpisał się do Czerwonej Księgi, w której znajdowali się wszyscy członkowie Zakonu.

– Witam was w nowej kwaterze – zaczął Dumbledore. – Z góry was zapewniam, że zarówno ten budynek, jak i najbliższa okolica, jest całkowicie zabezpieczony. Strażnikiem Tajemnicy jestem ja, a Zaklęcie Fideliusa zostało rzucone przedwczoraj rano. To by było na tyle w kwestii kwatery. Czy macie jakieś aktualne sprawy?

– Ja mam – zgłosił Gideon Prevett, podnosząc rękę, jakby był na lekcji. – W Sylwestra trzech śmierciożerców postanowiło zabawić się na swój sposób i zrobili rozróbę w klubie Tulipan w Oxfordzie. Byłem tam wtedy z Fabianem i zajęliśmy się nimi tak szybko, jak to było możliwe. Pewnie byłoby z nami kiepsko, gdyby nie to, że pomogła nam Theresa Turner, ciotka Remusa, która najpierw wezwała go na pomoc, a potem włączyła się do walki, biorąc jednego ze śmierciożerców na siebie. Remus pojawił się bardzo szybko, co przypieczętowało klęskę panów w czerni. Całe zajście trwało zaledwie kilkanaście minut, niestety bilansem była jedna ofiara śmiertelna.

– Nie tylko w Oxfordzie się działo – powiedział Frank Longbottom. – W Belfaście rozsadzili jakiś samochód. Trzy osoby zginęły, a przynajmniej dziesięć wylądowało w szpitalu. Mugole twierdzą, że to jakiś atak terrorystyczny czy coś w tym stylu. Oskarżyli o to organizację IRA*, ale mamy pewność, że stali za tym śmierciożercy.

– W Glasgow też były wybuchy – wtrąciła Dorcas. – Ofiar śmiertelnych nie było, ale mnóstwo mugoli widziało tych psycholi w maskach.

Dumbledore oparł łokcie na stole i ukrył twarz w dłoniach. Wyglądał na zmęczonego, przytłoczonego nawałem złych informacji. Szybko się jednak otrząsnął. Powiódł spojrzeniem uważnych, błękitnych oczu po współpracownikach.

– Właśnie dlatego nie możemy się poddać – oświadczył. – Będziemy walczyć dalej. Jeżeli nie ma więcej uwag… – urwał, czekając, aż ktoś zaprzeczy. Nikt się nie odezwał. – Zarządzam piętnaście minut przerwy.

– Po co przerwa? – zapytał podejrzliwie Moody.

– John uprzedzał, że się spóźni, a ma coś ważnego do powiedzenia. Więc robimy przerwę – powtórzył tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Lunatyk wpatrywał się w profesora szeroko otwartymi oczami. Zauważył nieobecność ojca, ale nic mu nie było wiadomo o tym, że ma on jakieś informacje dla Zakonu. A przecież widzieli się zaledwie wczoraj!

– Remus, możemy pogadać? – zapytał nieśmiało Fabian.

Lupin zamrugał ze zdziwieniem. Jeszcze nigdy nie słyszał w głosie Prevetta takiej niepewności. Z lekkim rozbawieniem wstał i przeszedł z nim do sąsiedniego pomieszczenia.

– O co chodzi? – spytał Remus.

– Słuchaj… To takie trochę… No… Nie wiem, jak…

– Fabian, do rzeczy – poprosił Remus, z trudem tłumiąc śmiech.

– No dobra – powiedział rudzielec bardziej do siebie, niż do kolegi. – A ta twoja ciotka…

– Tessa – wtrącił Remus. Mimo wszystko źle się czuł, gdy ktoś mówił o niej jako o jego ciotce. Dla niego od zawsze była po prostu Tessą.

– No tak. Tessa. Ona… Ma kogoś?

Tym razem Lupin nie zdążył się powstrzymać i ryknął śmiechem. Fabian spojrzał na niego z przerażeniem, jakby zastanawiał się, czy nie należy wezwać pomocy.

– Przepraszam – wysapał Remus, gdy już się uspokoił. – Zaskoczyłeś mnie. Ale nie. Tessa nikogo nie ma. Śmiało. Moje błogosławieństwo masz.

– Dzięki, stary – odparł Fabian, wyraźnie oddychając z ulgą. – To… Wiesz, po prostu jakoś tak wyszło. Ona jest naprawdę świetna.

– Wiem – zgodził się Remus.

„Biedny Fabian”, pomyślał. „Tessa zje go na śniadanie. I popije szklanką soku dyniowego.”

– E, wesołki, ruszamy dalej! – krzyknął do nich Syriusz.

Fabian i Remus wrócili do głównej sali i usiedli na swoich miejscach. Lupin przywitał się z tatą, który uśmiechnął się lekko, ale był to wyraźnie wymuszony gest.

– Co chciał Fabian? – szepnął do Lunatyk James.

– I tak nie uwierzysz.

Kiedy już wszyscy usiedli na swoich miejscach, Dumbledore przekazał głos ojcu Remusa, który od razu przeszedł do właściwej sprawy.

– Tydzień temu sprzątałem rzeczy… po mojej żonie. Wśród jej papierów znalazłem to – wyjął z kieszeni woreczek z zapisanymi kawałkami pergaminu i podał go Dumbledore'owi. – Evelynne grożono. Wielokrotnie jej grożono. Z tego co wiem, nikomu o tym nie powiedziała.
Remus poczuł się, jakby ktoś zadał mu mocny cios w brzuch. Nie wierzył w to, że jego ojciec mówi prawdę. Przecież nie mogło tak być!

Dumbledore wysypał karteczki i uważnie przeczytał to, co było napisane na każdej z nich. Te, które przeczytał, posyłał dalej, żeby wszyscy mogli się z nimi zapoznać.
Jednen z pergaminów dotarła w końcu do Remusa, a on spojrzał na nią z przerażeniem.

Pilnuj mężusia i skundlonego synalka. Na polu walki może stać im się krzywda.

Tego było dla niego za dużo. Poczuł narastający gniew i zdradliwą wilgoć w kącikach oczu. Rzucił w karteczkę na stół i wstał z krzesła.

– Przepraszam – rzucił szybko, po czym niemal wybiegł z kwatery głównej.

Na sali zapadła niezręczna cisza. Kilka osób wpatrywało się to w drzwi, to w miejsce, na którym jeszcze niedawno siedział Remus z wyraźną podejrzliwością.

John też patrzył na drzwi, w których zniknął jego syn, jakby chciał go przywołać z powrotem. Jednak nie liczył na jego powrót. Bał się, że chłopak znowu zamknie się w sobie. Nie darowałby sobie tego. Przecież musiał chronić syna, a nie tak go szokować. Pomyślał, że powinien był wcześniej powiedzieć Remusowi o tych groźbach, ale eliksir już się rozlał. Nie mógł już tego naprawić.
~ * ~

Godzinę później przed domem Lupinów w East Clandon pojawił się Peter Pettigrew. John Lupin przysłał go tam z kluczami, żeby zobaczył, czy nie zastanie tam Remusa. Co prawda nikt się go tam nie spodziewał, ale należało to sprawdzić.

Peter otworzył drzwi i, nawet nie wołając przyjaciela, wszedł do środka. Usiadł w fotelu, zastanawiając się nad tym, co się stało. Rozumiał Remusa. Wyobrażał sobie, jak on sam by zareagował, gdyby to jego mamie grożono. I gdyby dowiedział się o tym, gdy ją… Nie. Jego matka poważnie chorowała i nie wolno mu było myśleć teraz o ostatecznym.

Źle się czuł, nie wracając do domu od razu po zebraniu. Ale też martwił się o Remusa. Zazwyczaj, gdy znikał, lepiej było zostawić go samemu sobie, a w końcu wracał. Zdołowany, ale wracał. Z tym, że w tej sytuacji, gdy jeszcze dochodził do siebie po śmierci matki, taki wstrząs, jak wysyłane do niej groźby, mógł spowodować nawrót depresji. Musieli go znaleźć, bo jeszcze mógł sobie coś zrobić.

Natarczywe pukanie do drzwi wyrwało Petera z zamyślenia. Zwlókł się z fotela i poszedł otworzyć. Nie sprawdzał, kto stoi po drugiej stronie – założył, że to może być Remus lub jego ojciec. Dopiero później uświadomił sobie, jak głupie było to myślenie. Przecież żaden z nich nie pukałby do drzwi własnego domu.

– Nie próbuj zamykać! – ostrzegł go ostry głos, zanim zdążył rozpoznać jego właściciela.

Ze strachem puścił klamkę, wpatrując się w trzech stojących przed nim śmierciożerców. Dwóch z nich znał: Severusa Snape'a, Ślizgona, którego James i Syriusz dręczyli w szkolnych czasach, i Regulusa Blacka, młodszego brata Łapy. Tego, który wyraźnie im przewodził, nie znał.

– Kim jesteś? – spytał nieznany śmierciożerca.

– Zostaw go – rzucił Snape. – To Peter Pettigrew. Na nic nam on.

– Jeżeli jest w Zakonie, to się przyda. Nie ty o tym decydujesz.

Snape cofnął się, słysząc ostrą nutę w głosie towarzysza i nic już nie powiedział.

– Pettigrew… Jesteś czystej krwi?

– Półkrwi – odparł Peter lekko drżącym głosem. – Mój ojciec, mugol, odszedł, gdy dowiedział się, że mama jest w ciąży.

– Twoja mama jest chora, prawda? – drążył nieznajomy. Milczenie Pettigrew wystarczyło mu za odpowiedź. – Powinieneś ją chronić. Swoich przyjaciół też. Wiesz, że stoicie po przegranej stronie. Może nie jesteście jeszcze tego świadomi, ale tak jest. Współpracując z nami możesz zapewnić swoim bliskim bezpieczeństwo w nowym ładzie. Twoja matka jest chora, a my możemy jej pomóc. Severus świetnie na się na eliksirach i na pewno będzie w stanie zrobić coś, co jej pomoże. Zastanów się nad tym. Teraz.

Mina Snape'a wyrażała przekonanie, że na pewno nie ma zamiaru ważyć jakichkolwiek eliksirów dla mamy Petera, ale wszyscy go zignorowali.

Peter był rozdarty. Wierność, czy bezpieczeństwo przyjaciół? Czy mógł zaufać śmierciożercom? Czy rzeczywiście mieli szansę wygrać tę wojnę? A jeżeli nie, to co? Jeszcze nigdy wcześniej nie stał przed tak trudnym wyborem. Ale sprawa nagle okazała się prosta. Chciał pomóc mamie. Chciał chronić przyjaciół… A może w tym nowym, lepszym systemie znajdzie dla siebie miejsce i żaden Smarkerus nie będzie z lekceważeniem mówił o nim, że na nic się nie przyda?

– Zgadzam się – powiedział stanowczo.

„I niech Merlin mi to wybaczy.”

~ * ~

W styczniowy wieczór Czarodziejski Cmentarz w Guildford był wyjątkowo ponury. Poza nielicznymi latarniami ciemności nie rozpraszały inne źródła światła.

Remus osunął się na przemarzniętą ziemię przy granitowym nagrobku matki. Po policzkach ciekły mu strumienie łez, a całe ciało raz po raz było wstrząsane szlochem. Rozpaczliwie przyciskał dłoń do ust, próbując zahamować łkanie.

– Dlaczego? Mamo, dlaczego nic mi nie powiedziałaś? – szeptał rozpaczliwie. – Dlaczego? Co zrobiłem, że straciłaś do mnie zaufanie? Mamo…

Nie zorientował się, że na cmentarzu jest ktoś jeszcze, dopóki nie poczuł, że ktoś łapie go za ramiona i podnosi do góry. Nie protestował.

– Remus, musimy się z tym pogodzić – powiedział do niego ojciec.


Nie uzyskał odpowiedzi. Syn przytulił się do niego i rozpłakał, wtulając twarz w ojcowskie ramię. Nawet nie próbował powstrzymywać łez. Nie chciał. Niczego nie chciał – najchętniej zostałby tutaj, na cmentarzu, w ziemi, obok swojej matki. Nie zasługiwał na nic. Nawet na śmierć.
-------
*IRA – Irlandzka Armia Republikańska (ang. Irish Republican Army, IRA; irl. Óglaigh na hÉireann, czyli Irlandzcy Ochotnicy) – organizacja zbrojna walcząca początkowo o niepodległość Irlandii, a od 1921 roku o przyłączenie Irlandii Północnej do Republiki Irlandii. (cytując za Wikipedią)
Moi drodzy, jestem już po seansie "Fantastycznych Stworzeń" i jestem usatysfakcjonowana. Film jest naprawdę dobrze zrobiony, gra Eddiego Redmayne'a - świetna, a same stworzenia są po prostu cudowne (zakochałam się w niuchaczu). Dodatkową gratką jest polski smaczek - Jacob Kowalski, przyjaciel Newta Scamandera i Amerykanin polskiego pochodzenia. Film widziałam na razie jedynie w wersji z napisami, ale na dubbingowaną też mam zamiar się wybrać, więc o niej pewnie też Wam napiszę. Czy mogę teraz napisać coś więcej? Jedynie tyle, że mam szczerą nadzieję, iż na kolejną część przygód Newta Scamandera nie będzie trzeba czekać dwóch lat. Pozdrawiam

15 komentarzy:

  1. Dziękuję za dedykację! Myślę, że po prostu miałam jakiś problem z połączeniem internetowym. Nawet nie wiesz jak bardzo poprawiłaś mi humor! Rozdział jak zwykle świetny! Bardzo ciekawie opisałaś sytuację z Peterem. Zawsze byłam ciekawa co doprowadziło go do podjęcia takiej a nie innej decyzji. Wiem też,że z każdym rozdziałem kończy się czas James'a i Lily. Jestem ciekawa jak to opiszesz. Mam nadzieję,że u Remusa będzie już wszystko okey.
    Też mam zamiar obejżeć Fantastyczne Zwierzęta. Gorąco jednak czekam na drugą część. Też po części dlatego,że uwielbiam Johnny'ego Depp'a ^_^. Ale pierwszą też obejżę z chęcią :-*.
    Pozdrawiam Jul

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Johnny pojawia się już w tej części, chociaż tylko na krótką chwilę.
      Myślę, że mogła to być jednak wina bloggera, bo dostałam maila, że wstawiłaś ten pierwszy komentarz, ale nigdzie nie był on wyświetlony. W każdym razie dobrze, że już nie ma takich problemów.
      Długo zastanawiałam się nad Peterem. Chciałam go zrozumieć, dowiedzieć się, dlaczego zdecydował się zdradzić. Do kogoś, kto przeżył siedem lat w szkole z Huncwotami nie pasowało mi zwykłe sprzedajstwo (chociaż mogę na niego patrzeć zbyt łaskawym okiem).
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. W takim razie przy najbliższej okazji obejżę ^_^ Poza tym dziękuję za odpowiedź. To bardzo miłe, że odpisujesz na każdy komentarz. Pozdrawiam gorąco
      Jul

      Usuń
    3. Lubię odpisywać na komentarze. Czuję wtedy taką więź z czytelnikami.
      Jak już obejrzysz, proszę, daj znać, co sądzisz o filmie.
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Oczywiście, jeśli obejrzę to na pewno dam znać. Jednak nie lubię wypraw do kina i chyba poczekam aż będzie dostępny w internecie. Mam nadzieję, że będzie inaczej niż w przypadku Przeklętego Dziecka.
      Pozdrawiam Jul

      Usuń
    5. Ja czekam, aż będzie na DVD. Liczę na dodatkowe sceny itp.
      Pozdrawiam

      Usuń
    6. Właśnie wróciłam z kina. Chce mi ktoś kupić niuchacza na święta? Przyjmę też żmijoptaka albo demimoza! A Depp świetnie wystylizowany.
      Pozdrawiam
      AA

      Usuń
    7. Tak, żmijoptak jest świetny. I bardzo poręczny. Można go wszędzie ze sobą zabrać. Tak samo demimoza. I to niewidzialne stworzonko (niestety zapomniałam nazwy)... W ogóle to chciałabym cała walizeczkę Newta wraz z zawartością. I samym Newtem.
      Wstyd się przyznać, ale Deppa w pierwszej chwili nie poznałam. Dopiero jak się odezwał było wielkie "O mój Merlinie!".
      Pozdrawiam

      Usuń
    8. O Morgano! Narobiłyście mi jeszcze większej ochoty na ten film!
      Pozdrawiam Jul

      Usuń
  2. A to ten demimoz nie potrafił być niewidzialny?
    AA z telefonu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak demimoz. Przepraszam. Pomylił mi się z z tym potyczakopodobnym zielonym cosiem, którego Newt nosił przy klapie.
      Morri

      Usuń
    2. Nieśmiałek? Tak, Pickett był uroczy. No, uśmiechnij się, Pickett :")
      AA

      Usuń
    3. Właśnie! Nieśmiałek! Dziękuję za przypomnienie :).
      Morri

      Usuń
  3. Rozdział jak zawsze świetny. Jestem ciekawa co powie Tessa, gdy się dowie o cichym adoratorze xd
    Wczoraj byłam na Fantastycznych stworzeniach w kinie. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać i film mile mnie zaskoczył. Zakochałam się w niichaczu od pierwszego wejrzenia, w nieśmiałku w sumie też ;)
    Muszę niestety przyznać, że Depp nijak mi nie pasuje w tym filmie, ale może w kolejnej części pokaże coś więcej. Nie będę oceniać po jednej krótkiej scenie.
    Pozdrawiam i życzę dobrej nocy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy